niedziela, 28 czerwca 2015

O.G. coś tam napisał na Planecie Kapeluszy

Raz... Dwa... Raz... Dwa... Próba. Próba ważna i ostateczna, bo wspólnie z Meg, autorką blogu Planeta Kapeluszy podjęliśmy się wakacyjnego wyzwania mającego poszerzyć nasze horyzonty, a przy okazji stanowić fajną akcję, która trochę rozrusza nasze blogi w tym leniwym okresie wakacyjnym. Otóż mamy za zadanie polecić sobie cztery rzeczy, które bardzo lubimy i z którymi chcemy zapoznać drugą osobę. Ta ogląda daną "polecankę" i pisze coś na jej temat, czyli co dwa tygodnie (tak zakładam) na moim blogu pojawi się krótka notatka o filmie, serialu, a może nawet komiksie poleconym mi przez RedHatMeg. Żeby nie było tak łatwo polecona rzecz musi w jakiś luźny sposób kojarzyć się z jednym z czterech letnich słów: podróż, wakacje, słońce i odpoczynek (zapewne dinozaury pamiętają taki teleturniej Śpiewające Fortepiany i rundę, gdzie trzeba było dobrać piosenkę luźno nawiązującą do obrazka - to coś w ten deseń). Także czelendż czas zacząć. Jutro powinienem otrzymać coś od Megi i sam jej coś, hehehe, wyślę.

Teksty
Hasło O.G. Meg
podróż Ballada o Daltonach Nasza Ameryka
wakacje Stare lwy Spaced
słońce Hetalia Axis Power Ciało za milion
odpoczynek Gravity Falls Another

Przewidywany czas zakończenia wyzwania 23.08.2015

czwartek, 25 czerwca 2015

4 anime na podstawie, których powinny powstać mangi

I vice versa. Czasem po obejrzeniu jakiegoś animca zaczynam szukać jego mangowego odpowiednika. I jakież jest niekiedy moje zdziwienie, gdy nie znajduję żadnego komiksu. A oto cztery tytuły, z którymi chętnie zapoznałbym się w wersji papierowej.

Spirited Away: W krainie bogów
(Sen to Chihiro no Kamikakushi)
Najlepsze anime jakie oglądałem albo jedno z najlepszych. W swoim oskarowym dziele Hayao Miyazaki zaprezentował niezwykły świat magii. Poza wątkiem Chihiro jest mnóstwo interesujących postaci oraz mechanizmów, którymi rządzi się "kraina bogów", i które z powodzeniem mogłyby się odnaleźć na kartach komiksu: Haku, siostry Zeniba i Yubaba, bóg bez twarzy, fantastyczni pracownicy i klienci łaźni.

Paranoia Agent
(Mousou Dairinin)
Rewelacyjne anime po obejrzeniu, którego zacząłem szukać mangi. Ogromnie się zdziwiłem, gdy nie znalazłem żadnej informacji na temat komiksu. Jest to kompletna historia i zdaję sobie sprawę, że manga prawdopodobnie nie zaskoczyłaby niczym nowym. Mimo wszystko jestem ciekawy jak bardzo papierowa wersja mogłaby odbiegać od pierwowzoru, jak przedstawiano by szaleństwo oraz całą atmosferę zmęczenia i niepokoju. Ponadto bardzo podobała mi się kreska w anime.

Kakurenbo
(Hide and Seek)
Jeśli ktoś regularnie albo i nie, czyta mojego bloga to zapewne wie, że lubię horrory. Kakurenbo to krótkometrażowa produkcja z 2004 roku. To nie jest długa i bardzo wymagająca historia, ale dla przykładu "Doubt" też nie jest, a czterotomowa manga powstała. W anime przede wszystkim zachwycała sceneria i wyraźny klimat japońskiej tradycji. Fajnie byłoby mieć "Kakurenbo" jak mega mangę.

Przygody Bosco
(Bosco Daiboken)
Tu pojadę po pandzie bandzie, ale czy ktoś pamięta cykl "Bajkowe kino"? Ta, zanim stacja TVN zaczęła specjalizować się w durnych programach o niczym istniało pasmo dla dzieci i tam właśnie trafiła się 26-odcinkowa seria "Przygody Bosco". Świat Bosco był prosty, zabawny, a czasem wzruszający. "Przygody Bosco" to dobry materiał na całkiem niezłą mangę będącą połączeniem pierwszych tomów Dragon Balla oraz "Pamiętników Tatusia Muminka" Tove Jansson.

Uff... Ostatnio mangi jakie powinny być animcami, a dzisiaj animce jakie powinny być mangami. Zapraszam do podzielenia się swoimi typami.

wtorek, 23 czerwca 2015

4 mangi na podstawie, których powinny powstać anime

Ten post to raczej taki luźny zbiór myśli na temat mang, które zainteresowały mnie do tego stopnia, że zacząłem szukać ich ekranizacji i, kurde, nie znalazłem.

Rewolucja według Ludwika
 (Ludwig Kakumei)
Właśnie jestem po tej mandze. W skrócie; Ludwik jest księciem, który wyrusza na poszukiwanie idealnej kandydatki na żonę. W swojej podróży spotyka księżniczki z różnych bajek braci Grimm jak Roszpunka, Kopciuszek oraz Śnieżka. Poniekąd motyw podobny do "Nagagutsu o haita neko no bôken", gdzie kot w butach pomagał różnym bohaterom baśni. Kaori Yuki w doskonały sposób łączy akcję, humor i motywy z klasyki. Ta historia wręcz prosi się o anime. Ludwik oraz jego partnerki przeniesione na ekran byłyby doskonałe i wierzę, że wersja anime mogłaby troszeczkę "podreperować" samą końcówkę mangi.

God's Left Hand, Devil's Right Hand
(Kami no Hidarite, Akuma no Migite)
Bardzo lubię horrory, a jeśli chodzi o twórców anime to trzeba przyznać, że umiejętnie potrafią kreować nastrój grozy. Manga autorstwa Kazuo Umezu powstała w latach1986-1989 i opowiada historię dwójki rodzeństwa, którzy co chwila mają do czynienia ze zjawiskami paranormalnymi. Jasne, kreska, która odbiega od dzisiejszych "standardów" może nie wszystkim przypaść do gustu, ale to nie problem i dla przykładu Studio Madhouse w sposób fenomenalny odświeżyło mangę "Parasyte".

Yume Uri
Tu w sumie nie wiem co napisać na temat fabuły. Yume Uri to krótki (10 stron?) komiks. I tak mam świadomość, że z historii nie powstanie żaden serial, chyba że na bardzo upartego, ale przyjemnie byłoby móc obejrzeć chociażby krótkometrażowy film oddający tajemniczą i senną atmosferę.

:REverSAL
":REverSAL" to stosunkowo świeża manga i jeszcze wszystko przed nią. Historia młodziutkiej gejszy, która pewnego dnia odnajduje tajemnicze urządzenie przenoszące ją do alternatywnej rzeczywistości została zamknięta w dwóch tomikach. Może pomysł nie jest na tyle dobry, aby stworzyć 12 odcinkową serię, ale z pewnością można by zamknąć całość w jednym filmie, w którym akcja oraz tajemnica przeplatają się z humorem.

Anime / Manga

Wrażenia po...

niedziela, 21 czerwca 2015

Ulubione bohaterki anime

Już kiedyś pisałem coś w ten deseń, ale wtedy lista miała pięć punktów i nie tyle była listą, w której coś się szereguje, coś się porządkuje i w ogóle uje. Także przedstawiam listę dziewczyn z anime, które goszczą w moim serduszku.

10. Haruka Teno
(Sailor Moon)
Gdy Usagi i Minako pierwszy raz spotykają Harukę omyłkowo biorą ją chłopaka i trudno im się dziwić. Haruka mocno wyróżnia się na tle pozostałych bohaterek: ma krótkie włosy, nosi spodnie i interesuje się samochodami. Z charakteru dała się poznać jako arogancka i silna osoba. Jako Czarodziejka z Urana jest oddana sprawie i gotowa bronić księżniczki nawet za cenę własnego życia. Oczywiście nie znaczy to, że Haruka nie ma delikatniejszej strony. Ma i zwykle okazuje ją przy Michiru.

9. Bulma Briefs
(Dragon Ball)
Pewnie jestem w mniejszości, która woli serię Dragon Ball od "Zetki". To właśnie ona obok Goku była najważniejszą postacią w pierwszej sadze o smoczych kulach. Z jednej strony dała się poznać jako zwyczajna dziewczyna szukająca przygód, a z drugiej jako genialny naukowiec odpowiedzialny za stworzenie smoczego radaru. Mimo że z czasem jej rola w anime uległa zmniejszeniu nadal miała ogromny wpływ na historię. "Udomowiła" Vegetę, urodziła Trunksa, a Goku i pozostali zawsze mogli liczyć na jej wsparcie.

8. Rosa Ushiromiya 
(Umineko No Naku Koro Ni)
Najmłodsza córka Kinzo szybko stała się moją ulubioną postacią z całego uniwersum "When They Cry". Na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie różna od trójki rodzeństwa - cicha, bezkonfliktowa. Samotnie wychowuje dziesięcioletnią córkę - Marię. Rosa nosi w sobie mnóstwo żalu, złości i pretensji, które bez najmniejszego skrępowania wyładowuje na córce. To właśnie ich wzajemne relacje są najmocniejszą stroną anime, a sama Rosa jest potworem i kochającą matką w jednym.

7. Akira "Aki-Lucky" Aoi
(Selector infected WIXOSS)
"Aki-Lucky" to popularna modelka interesująca się grą WIXOSS. Akira nie posiada skrupułów i za swoją strategię w grze przyjęła atakowanie słabszych przeciwniczek. Jednak jej głównym celem jest zniszczenie rywalki - Iony. Jest zazdrosna, porywcza, a za największą swoją zaletę uważa wygląd. Nie jest jednak typowym czarnym charakterem, a bardziej zagubioną dziewczyną, która łatwo daje się zmanipulować "nowej" Ionie. Cenię Aki za szaleństwo i nieprzewidywalność, którą ubarwiła anime.

6. Misato Katsuragi
(Neon Evangelion Genesis)
Nie przepadam za NEG, ale obejrzałem całość ze względu na świetną muzykę oraz postać Misato. Lubiłem jej energiczność i niedojrzałość, które szły w parze z odpowiedzialną pracą. Wprowadzała humor, ale i potrafiła odnaleźć się jako postać dramatyczna.

5. Usagi Tsukino
(Sailor Moon)
Usagi musiałem nauczyć się lubić. Cechy, które kiedyś mnie w niej irytowały dzisiaj uważam za jej najlepsze. Nastoletnia bohaterka była wrażliwa, miała swoje humory, marzyła o romantycznej miłości, a ponadto musiała pogodzić codzienność z obowiązkami czarodziejki walczącej ze złem. Dobro oraz naiwność Bunny były największymi zaletami anime i trochę szkoda, że nowa wersja "Czarodziejki z księżyca" nie potrafi w tak naturalny i niewinny sposób przedstawić głównej bohaterki.

4. Misty
(Pokemon)
Już o tym pisałem, ale Misty ma specjalne miejsce w moim sercu. To moja ulubiona bohaterka anime "Pokemon". Misty towarzyszyła Ashowi w jego podróży przez całą oryginalną serię, pięć filmów pełnometrażowych, a także pojawiła się jeszcze w kilku późniejszych odcinkach. Poza kolorem włosów wyróżniała ją miłość do wodnych pokemonów. Pomimo nieco łobuzerskiego stylu bycia była wrażliwa i prostolinijna. Cechowała ją serdeczność (mimo wielu kłótni) i troska, którymi obdarzała Asha. Z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że żadnej z późniejszych towarzyszek głównego bohatera nie wspominam tak miło jak Misty.

3. Izumi Akazawa
(Another)
Izumi Akazawa pojawia się w pierwszym odcinku "Another", gdzie odwiedza w szpitalu nowego ucznia. Jako przewodnicząca klasy 3C jest zdyscyplinowana i do swoich obowiązków podchodzi niezwykle poważnie. Stara się chronić kolegów przed klasową klątwą. Chociaż nie mówi tego wprost to podoba jej się Kouchi i rywalizuje o jego względy z duchem. Pomimo swej szorstkości jest jedną z budzących największą sympatię postaci w "Another".

2. Taiga Aisaki
(Toradora!)
Tutaj nie napiszę za dużo, bo "Toradora!" jest serią, z którą dopiero rozpocząłem przygodę, ale po kilku odcinkach zakochałem się w Tiger i muszę ją umieścić. Jest zabawna, energiczna, urocza, bezczelna i zadziorna, a przy tym niezwykle naturalna. Wszystko jednak przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, gdy na horyzoncie pojawia się Kitamura. Zasiadając do tej serii nie spodziewałem się tak pozytywnej postaci jak Taiga.

1. Minene "9th" Uryuu
(Mirai Nikki)
Minene jest właścicielką dziewiątego pamiętnika, pamiętnika ucieczki, a także terrorystką. Pierwszy raz pojawia się w szkole Yukiego z zamiarem zabicia chłopaka. Oczywiście plan nie wypala, a "Dziewiątka" na jakiś czas wycofuje się z akcji, aby powrócić w niespodziewanym momencie. Jest samotniczką, ale w razie problemów potrafi zjednoczyć siły z wrogiem. Z czasem zawiera sojusz z Yukim i staje się dla niego kimś w rodzaju mentora. Potrafi poświęcić się dla sprawy. Jednak nie dąży do jakiegoś konkretnego celu ani marzenia, a jej działania dyktowane są bardziej intuicją.

Jakby ktoś chciał posłuchać fanvida, albo obejrzeć dziewczyny w akcji.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

5 sezonów, od których można rozpocząć przygodę z Survivor

Przysięgam! Przysięgam, że jest to już przedostatni temat dotyczący Survivor na długi okres czasu, może nie, aż do następnej dekady, ale sporo wody upłynie zanim będę bawił się w kolejne rankingi, listy itd. Post będzie służył za reklamówkę, ale nie będzie to reklamówka natarczywa i głośna, ale taka jak autor (czyt. ja), subtelna i elegancka. Temat powinien być skierowany, w założeniu, bo w praktyce pewnie i tak będzie inaczej, do osób, które Survivor nie znają, ale chciałby poznać lub zostały zmuszone do zapoznania przeze mnie. Oczywiście, nie jest to żaden ranking najlepszych sezonów, a jedynie sugestia od czego zacząć.

Survivor: The Australian Outback
 (sezon 2, 2001)
Plemię Ogakor podczas konkursu
Jeżeli koniecznie chce się rozpocząć przygodę z Survivor od początkowych serii to warto sięgnąć po Australię. W przeciwieństwie do poprzedniczki, edycja druga wydaje się być bardziej profesjonalna, a przy tym zachowuje klimat oryginalnej serii. Pojawiają się uważane dzisiaj za klasykę konkursy, trochę strategii i bardzo sympatyczna grupa ludzi, z których wielu powróci w przyszłych sezonach typu "all stars". I warto powiedzieć o różnicy pomiędzy tym sezonem, a kolejnymi: całość trwa 42 dni, a nie 39, a więc można odczuć trochę brak dynamiki.

Survivor: Amazon
(sezon 6, 2003)
Za mało drewna źle, za dużo drewna pożar!
Po latach przypominałem sobie o Survivor właśnie dzięki temu sezonowi i dlatego też wpisuję go na listę. Jasne, mocno się zestarzał, ale nadal bawi. Amazonia, obok Gabonu jest najbardziej oryginalną miejscówką w historii programu. Ponadto sezon miał zdecydowanie najciekawsze konkurencje i nie chodzi tu o ich widowiskowość, ale pomysł i to, że naprawdę przyjemnie się je oglądało. Jest to pierwszy (i zdecydowanie najlepszy) sezon, w którym dokonano podziału ze względu na płeć. Emocje, humor i ogólny fun można zawdzięczać naprawdę dobrej grupie uczestników.

Survivor: Pearl Islands
(sezon 7, 2003)
Outcast
Tutaj wahałem się. Wyspy Perłowe to jeden z najlepszych sezonów w historii programu. Przede wszystkim udało mu się przerwać monotonię poprzednich edycji. Na pierwszy plan wchodzą motywy pirackie, oryginalne otwarcie gry oraz ciekawe zmiany. Debiutują Rupert oraz Johnny Fairplay, których widzowie kochają, albo nienawidzą. Ten sezon potrafił być bardzo zaskakujący oraz kontrowersyjny i zaczynając oglądanie Survivor od niego trzeba mieć świadomość, że nie ma wielu edycji, które mogłyby konkurować z Wyspami Perłowymi.

Survivor: Tocantins - The Brazilian Highlands
 (sezon 18, 2009)
Jalapao kontra Timbira
Przyznam, że jestem umiarkowanym fanem tej edycji. Brazylia nie zachwyca, ale jest na tyle nieskomplikowana, że osoba niezaznajomiona z formułą programu może łatwo wciągnąć się. Ludzie są raczej sympatyczni lub szaleni i to właśnie oni stają się główną siłą tej edycji. Ze względu na formę, edycję można potraktować jako hołd dla wczesnych sezonów. Największym twistem jest Exile Island (wyspa wygnańców). Sezon szału nie robi, ale jest dobrym wstępem do późniejszych edycji.

Survivor: Worlds Apart
(sezon 30, 2015)
Escameca. Niebieskie kołnierzyki
To najnowszy sezon i  ze spokojem można rozpocząć Survivor właśnie od zapoznania się z Worlds Apart, bo jest najnowszy i spokojnie można rozpocząć swoją przygodę od niego. Ponadto edycja była emocjonująca. Mięliśmy mnóstwo zabawnych momentów, niespodziewanych eliminacji, konfliktów oraz charyzmatycznych postaci. Tym razem grupy podzielono ze względu na zawód, styl życia (czyt.kołnierzyk), co muszę przyznać, pomimo moich wcześniejszych obaw wyszło całkiem dobrze.

Ogólnie to piszę, żeby pochwalić się nowym nagłówkiem blogaska  ;p

czwartek, 11 czerwca 2015

Tylko we dwoje. Filmowe przyjaźnie

Jest trochę obowiązków, a jeśli jeszcze dołożyć do tego "obowiązki blogowe" to w ogólnym rozrachunku wychodzi strasznie mało czasu. Mimo wszystko mam ochotę coś tam napisać (reklama bloga na tymże blogu, ha) i post powstał. I dotyczy filmowych duetów przyjaciół. Duet to jednak niewłaściwe słowo, bo wiąże się z każdą aktorską parą, pomiędzy którą jest chemia i cała paleta relacji od wrogości po zakochanie, a niekoniecznie prosta, urokliwa przyjaźń. Oczywiście, nie jest to ranking, a zwykła wyliczanka.


Annie i Lillian
(Druhny)
Nie wiem, czy to zasługa gry aktorskiej Rudoplh i Wiig, czy też scenariusza, ale pomiędzy odtwórczyniami głównych ról "Bridesmaids" jest niezwykła chemia. Ich rozmowy są przesycone wzajemną troską i naturalnością. Kłócą się, doradzają, są dla siebie. To przyjaźń. A dla tych, którzy jeszcze nie widzieli (serio, obejrzyjcie obowiązkowo do końca tygodnia) film opowiada o przygotowaniach do ślubu Lillian (Rudolph), w których pomaga jej Annie (Wiig). Oczywiście sam ślub, bycie tytułową druhną to tylko pretekst do pokazania wielu zabawnych, ale i życiowych sytuacji.

Dale i Tucker
(Porąbani)
Ha! Bo slasher też może. Dale i Tucker grają rolę stereotypowych mieszkańców wsi: prości, brudni, odpychający, obowiązkowo w koszulach na guziki i czapkach z daszkiem. Tucker zdaje się być tym rozsądniejszym, który co krok poucza swojego towarzysza, coś na kształt starszego brata. Panowie spędzają ze sobą mnóstwo czasu na piciu piwa, pracy, łowieniu ryb, zabijaniu grupki studentów... Typowy męski wypad do domku w głębi lasu. Warto obejrzeć. Równie dobry jak "Doghouse". A, i jest to prawdopodobnie jedyny tytuł, który w polskim tłumaczeniu brzmi o niebo lepiej niż w oryginale.

Wiewiór i Szczurek
(Gang Wiewióra)
Wiewiór to główny bohater "The Nut Job". Samolubny cwaniak, którego pomagierem jest Szczurek. O ile od początku mamy obraz tego jak Wiewiór traktuje ich układ tj. "ja mówię, ty robisz", to Szczurek jest o wiele bardziej skomplikowaną postacią ponieważ nie mówi. Za to w jego zachowaniach widać, jak bliski jest mu szorstki Wiewiór. Za nim potrafi iść w ogień i nie jest to tylko głupie przywiązanie, a przyjaźń, której sposób okazywania jest wyjątkowo rozczulający.

Guy i Chaitainya
(Szkoła życia)
To trochę taki kontrast. Guy to antypatyczny czterdziestolatek, a Chaitainya to grzeczny uczeń szkoły podstawowej. Poznają się na konkursie literowania wyrazów, w którym obaj biorą udział. Ich "przyjaźń" w fajny sposób komentuje Jenny: "Grinch znalazł swoją Cindy". Nie jest to do końca zgodne z prawdą, bo Guy nie zmienia się w "dobrego", ale pomaga nabrać nieco pewności siebie swojemu koledze. Ich wspólny wypad to najlepszy moment filmu.

I serio. Jeśli ktoś nie widział któregoś z tych filmów to niech nadrobi do niedzieli.

niedziela, 7 czerwca 2015

O kulturze robienia sobie fotek

Właśnie do mnie doszło, że tytuł tego postu jest dłuższy od całej jego treści, ale nie poradzę, że znowu mnie wezbrało na płacz, ścisk czterech liter i hejt. A więc dla sztucznego wydłużenia tekstu napiszę jedno lub dwa zdania pozbawione treści, po czym bezszelestnie przejdę do tematu właściwego, ale cóż... Paragrafu na to nie ma, a netykieta nie zabrania (chyba). W każdym razie internetowy zasób słownictwa ciągle poraża mnie swoją złożonością; rozrastają się portale, fora dyskusyjne, blogi, a grona hejterów, newbie i kogo tam jeszcze internety na fali niosą, dostają co chwilę transfuzję świeżej krwi. Wraz z portalami społecznościowymi modne stało się wrzucanie zdjęć począwszy od własnej facjaty po resztki drugiego śniadania. Właśnie wtedy pierwszy raz usłyszałem określenie "słit focia". Od razu okazało się, że robienie sobie tego typu zdjęć jest niefajne. W sumie zgadzam się. Słit focia została wyśmiana przez każdego przy okazji stając się synonimem tandety i kiczu. I zapadła cisza. Ostatnio (niezupełnie ostatnio, bo temat wyleciał mi z głowy, ale chrzanić) kilka razy w telewizji usłyszałem określenie "selfie". Dziennikarka pewnego porannego programu telewizyjnego stwierdziła, że musi zrobić sobie selfie na jakiś portal. Oczywiście nie obchodzi mnie, czy to zrobi czy nie, gdyby nie fakt, że kilka miesięcy wcześniej sama... może naśmiewanie się jest niewłaściwym określeniem, ale używała określenia słit focia w stosunku do fanek kogoś tam.
Wiem, że kolejność jest inna i to w zasadzie selfie istniało przed słit focią, ale mimo wszystko warto zwrócić uwagę jak pokrętnie niektórzy potrafią się tłumaczyć. Gdy coś wydaje nam się głupie i na poziomie stereotypowego gimnazjalisty wyśmiewamy, a gdy sami zaczynamy przyłączać się do trendu zmieniamy nazwę i udajemy, że jest to cool. To trochę tak jak usprawiedliwianie się: "nie wpierdalam czekolady tylko batonika". W każdym razie najważniejsze jest, że nadal jestem lepszy od pustaków robiących sobie słit focie, bo to selfi.
Na koniec chciałem wrzucić swoją słit focię, ale stwierdziłem, że zbyt wstydliwy ze mnie chłopak na pokazywanie buzi.