4 mangi, które mnie rozczarowały
Czarodziejka z Księżyca, Naoko Takeuchi
Czarodziejka z Księżyca obok Kapitana Tsubasy była dla mnie jak i wielu moich rówieśników pierwszym spotkaniem z japońską animacją. Z kolei moimi pierwszymi mangami były Dragon Ball i Pokemon, obie serie rewelacyjne, a więc doszedłem do wniosku, że manga o przygodach czarodziejek również taka będzie. Niestety manga autorstwa Naoko Takeuchi odrzuciła mnie od pierwszych stron. Wszystko za co ceniłem anime i na co liczyłem w papierowej wersji musiał pozostać w sferze oczekiwań. Brakowało humoru, charakterów, za które pokochałem sailorki, wartkiej akcji. Jednak największym rozczarowaniem była niedbała kreska. Nie tego się spodziewałem i przygodę z mangą zakończyłem po jednym tomiku. Teraz sięgnąłem po prequel tej mangi, ale bez oczekiwań i... zobaczymy?
Drug-On, Misaki Saitou
Na pierwszą wzmiankę na temat Drug-On natrafiłem przez zupełny przypadek. Była to jakaś pochlebna opinia, a akurat w tym czasie szukałem nowego tytułu, a więc dlaczego nie miałbym się zainteresować Drug-On? Kupiłem dwa pierwsze tomy i historia mnie pochłonęła bez reszty. W skrócie manga opowiada o czwórce łowców strzegących tajemniczego źródła dającego niezwykłą moc tym, którzy się w nim zanurzą. Na plan pierwszy wychodziły trudne relacje pomiędzy łowcami, nieświadoma swojego istnienia Alice, dociekliwy dziennikarz, a także demoniczny hrabia pragnący skorzystać z mocy źródła. Wszystko zaczęło psuć się w trzecim z pięciu tomów. Autorka dodawała kolejne wątki, które nie posuwały fabuły do przodu, aby po jednym rozdziale o nich zapominać. Największym rozczarowaniem był jednak sam finał, który zakończył mangę "od tak sobie".
Gangsta, Kousuke
Najnowszy nabytek. Znalazłem ostatnio w Empiku polując na Horrible Bosses. Zachęciły mnie okładka, tytuł, kreska i opis. Manga opowiada historię dwójki najemników, którzy podejmują się różnego rodzaju zadań w mieście opanowanym przez przestępczość. Liczyłem na wciągający, poważny, nieco brutalny kryminał, a po pierwszym tomiku mam wrażenie, że jest to komedyjka z walkami i niby tajemnicą, którą próbować będzie odkryć "nowy nabytek" najemników, prostytutka o imieniu Alex. Czytało się topornie, bo niczym nie zaskakuje, a co gorsza kompletnie rozminęła się z moimi oczekiwaniami. Po przeczytaniu notki odautorskiej mam wrażenie, że nawet sam twórca niespecjalnie przejmuje się swoim dziełem, a więc czego wymagać od skromnego czytelnika? Oczywiście dam jeszcze szansę Gangsta, ale z pewnością nie będzie to tytuł, na który będę czekał w napięciu, ale przynajmniej Horrible Bosses kupiłem.
Blue Heaven, Tsutomu Takahashi
Marzył mi się klaustrofobiczny klimat, ciekawa historia, coś w stylu filmów Statek widmo oraz Ciśnienie. Spodziewałem się horroru, a otrzymałem thriller. Zabrakło mi "wejścia" pomiędzy pasażerów i personel statku, większego dramatyzmu związanego z całym polowaniem, trochę mniej oczywistego podziału na dobro i zło i pominięcia bzdurnego wątku romansowego. Zdaję sobie jednak sprawę, że te minusy mogą być winą długości mangi i zwyczajnie mogło zabraknąć czasu na rozwinięcie pewnych rzeczy. Pomijając minusy komiks był obiecujący, ale prawdziwym rozczarowaniem okazał się tom trzeci. Historia w jednej chwili straciła akcję, a połowę tomu zajęły historie dodatkowe. Ostatnie pięć rozdziałów Blue Heaven można było rozłożyć na poprzednie dwa tomy. Jako czytelnik poczułem się trochę oszukany.
I to są właśnie cztery mangi, które mnie rozczarowały. Oczywiście, nie oznacza, że są to tytuły złe, ale zwyczajnie minęły się z moimi oczekiwaniami. Zapraszam do dzielenia się swoimi tytułami mang / nie-mang, które was rozczarowały.
Pierwsze słyszę, że chcesz porzucić bloga. Po co? Dlaczego? Źle ci?
OdpowiedzUsuńJa mało mang czytam, więc trudno powiedzieć, które mnie rozczarowały.
Wspominałem o tym na forum, że ostatnio jakoś dużo rzeczy mnie przygnębia i co gorsza nie wiem, dlaczego. I wtedy jakoś tak zacząłem zastanawiać się nad przerwaniem działalności bloga.
UsuńPrzytulam.
UsuńMoże właśnie powinieneś odpocząć od pewnych rzeczy i zabrać się za nie po kilku tygodniach (na przykład).