czwartek, 11 czerwca 2015

Tylko we dwoje. Filmowe przyjaźnie

Jest trochę obowiązków, a jeśli jeszcze dołożyć do tego "obowiązki blogowe" to w ogólnym rozrachunku wychodzi strasznie mało czasu. Mimo wszystko mam ochotę coś tam napisać (reklama bloga na tymże blogu, ha) i post powstał. I dotyczy filmowych duetów przyjaciół. Duet to jednak niewłaściwe słowo, bo wiąże się z każdą aktorską parą, pomiędzy którą jest chemia i cała paleta relacji od wrogości po zakochanie, a niekoniecznie prosta, urokliwa przyjaźń. Oczywiście, nie jest to ranking, a zwykła wyliczanka.


Annie i Lillian
(Druhny)
Nie wiem, czy to zasługa gry aktorskiej Rudoplh i Wiig, czy też scenariusza, ale pomiędzy odtwórczyniami głównych ról "Bridesmaids" jest niezwykła chemia. Ich rozmowy są przesycone wzajemną troską i naturalnością. Kłócą się, doradzają, są dla siebie. To przyjaźń. A dla tych, którzy jeszcze nie widzieli (serio, obejrzyjcie obowiązkowo do końca tygodnia) film opowiada o przygotowaniach do ślubu Lillian (Rudolph), w których pomaga jej Annie (Wiig). Oczywiście sam ślub, bycie tytułową druhną to tylko pretekst do pokazania wielu zabawnych, ale i życiowych sytuacji.

Dale i Tucker
(Porąbani)
Ha! Bo slasher też może. Dale i Tucker grają rolę stereotypowych mieszkańców wsi: prości, brudni, odpychający, obowiązkowo w koszulach na guziki i czapkach z daszkiem. Tucker zdaje się być tym rozsądniejszym, który co krok poucza swojego towarzysza, coś na kształt starszego brata. Panowie spędzają ze sobą mnóstwo czasu na piciu piwa, pracy, łowieniu ryb, zabijaniu grupki studentów... Typowy męski wypad do domku w głębi lasu. Warto obejrzeć. Równie dobry jak "Doghouse". A, i jest to prawdopodobnie jedyny tytuł, który w polskim tłumaczeniu brzmi o niebo lepiej niż w oryginale.

Wiewiór i Szczurek
(Gang Wiewióra)
Wiewiór to główny bohater "The Nut Job". Samolubny cwaniak, którego pomagierem jest Szczurek. O ile od początku mamy obraz tego jak Wiewiór traktuje ich układ tj. "ja mówię, ty robisz", to Szczurek jest o wiele bardziej skomplikowaną postacią ponieważ nie mówi. Za to w jego zachowaniach widać, jak bliski jest mu szorstki Wiewiór. Za nim potrafi iść w ogień i nie jest to tylko głupie przywiązanie, a przyjaźń, której sposób okazywania jest wyjątkowo rozczulający.

Guy i Chaitainya
(Szkoła życia)
To trochę taki kontrast. Guy to antypatyczny czterdziestolatek, a Chaitainya to grzeczny uczeń szkoły podstawowej. Poznają się na konkursie literowania wyrazów, w którym obaj biorą udział. Ich "przyjaźń" w fajny sposób komentuje Jenny: "Grinch znalazł swoją Cindy". Nie jest to do końca zgodne z prawdą, bo Guy nie zmienia się w "dobrego", ale pomaga nabrać nieco pewności siebie swojemu koledze. Ich wspólny wypad to najlepszy moment filmu.

I serio. Jeśli ktoś nie widział któregoś z tych filmów to niech nadrobi do niedzieli.

3 komentarze:

  1. Kurde, wylogowałam niechcący zanim przesłałam ci komcia. No więc napisałam coś takiego:

    Jejku, ale ty dziwne rzeczy oglądasz... Ale słyszałam, że "Druhny" są dobre.

    Cieszę się, że te przyjaźnie są takie zróżnicowane. U mnie byłyby głównie bromanse.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie korć mnie do stworzenia listy najdziwniejszych rzeczy jakie oglądałem.
      Nie wiem czemu, ale określenie "bromance" kojarzy mi się wyjątkowo źle.

      Usuń
    2. Może dlatego, że im bardziej zażyła męska przyjaźń (czyli bromance, właśnie), tym bardziej fani robią z tego slash.

      Usuń