niedziela, 10 lutego 2019

Obrzydliwy

Ostatnio skończyłem czytać drugi zbiór opowiadań H.P. Lovecrafta, Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści. W opisach niestworzonych zgróz, potworów i miejsc, autor nader często operował słowami fetor, ohyda, no i właśnie obrzydliwy. Które to było opowiadanie? Nie ma większego znaczenia. Co ma znaczenie to jego częstość, która wryła mi się w banię.
Obrzydliwy. Niby tylko słowo, a jednak opisuje wszystkie nieprzyjemne odczucia. Co znaczy, że coś jest obrzydliwe? Wyobrażam sobie paskudztwo. Wstaję od laptopa. Idę do kuchni i otwieram lodówkę. Widzę produkt pozostawiony na półce X czasu temu. Nie wiem czy też tak macie, że zaczęte produkty spożywcze po jakimś czasie, zaznaczam, że dalej mieszczące się w swoim terminie ważności, odrzucają was od siebie? Do czego dążę? Ano, do błahego wniosku - człowiek kupuje mnóstwo jedzenia, a potem nie ma z tym co robić. Zapomina o serze, czy kawałku szynki do obkładu, no bo został na przykład jeden czy dwa plasterki. Czasem z głowy wyleci, że jakiś jogurt lub konserwa leży za ścianą nowego jedzenia. Szkoda, że nie potrafię racjonować jedzenia w sposób rozsądny. I tu wychodzi na jaw, że piszę ten tekst bez zastanowienia, bo co znaczy rozsądny? Wydaje mi się, że taki sposób, w który jedzenie kupuje się na bieżąco i zżera od razu. Tylko jak to zaplanować dla całej rodziny? Jutro czeka nas sprzątanie kuchni. Pewnie coś się wyrzuci. Z kociego jedzenia - za szafkę wpadła stara kocia karma. Od razu poszła do śmieci. No i tyle z rzeczy obrzydliwych.