wtorek, 26 grudnia 2017

Demoniczny świat Obecności

Będzie o Obecności, ale tylko trochę, o Warrenach, z pewnością także wspomnę. Gdzieś jeszcze napomnę o demonicznej lalce i autorze całego zamieszania, ale po kolei...
James Wan jest jednym z najważniejszych nazwisk jeśli chodzi o współczesny horror. To on tchnął do życia Piłę, która do dzisiaj jest uważana przez wielu fanów za spadkobiercę Milczenia owiec oraz Siedem. Potem dał nam Martwą ciszę, a także stanął za kamerą Naznaczonego, który klimatycznie bardzo podobny do Obecności i jej dzieciaczków. Wyreżyserowana przez J. Wana w 2013 roku Obecność (ang. The Conjuring) reklamowała się tak zwanym "based on true story". Swoją drogą to naprawdę dobra łapka na widzów domagających się faktów, prawdy i innych takich tam teorii spiskowych. W każdym razie film znalazł sobie miejsce wśród największych tytułów kina grozy takich jak Dracula, Egzorcysta oraz Lśnienie. Bohaterami historii było małżeństwo demonologów, Eda i Lorraine Warren (w tych rolach Patrick Wilson i Vera Farmiga). Fabuła zaś skupiła się na jednej z ich spraw, tajemniczym domostwie Perronów przeklętym przez wiedźmę.
Warrenowie to nie tylko współpracownicy, ale
i kochające się małżeństwo
Horror okazał się strzałem w dziesiątkę i  otworzył drogę kolejnym filmom o opętaniach przez demony. Opowiedziano historię lalki Annabelle, a także przedstawiono tajemniczą zakonnicę, o tej z kolei mało wiemy, ale w przyszłym roku czeka nas film z nią w roli głównej. Z kolei kontynuacja Obecności skupiła się na duchu z Enfield. Sam James Wan zażartował, a może nie, iż chciałby kolejną, trzecią część historii Warrenów oprzeć na ich książce, Werewolf: The True Story of Demonic Possession. I jakkolwiek pomysł ten wydaje się... hm... trochę odstający od reszty to może być całkiem przyjemny. Nie oszukujmy się, The Conjuring, to świetna propozycja, ale kolejne są niczym więcej tylko mniej lub bardziej nużącymi powtórkami pierwszego tytułu z uniwersum. Mimo wszystko czekam na kolejne filmy i nowe, przerażające demony. Bo o czym mogą opowiadać następne filmy?
Najpierw prześledźmy krótką chronologię wydarzeń. Ten i następny akapit będą najeżone spoilerami. Obecność opowiada o postaciach i zdarzeniach prawdziwych, tj. Warrenowie trafili do Harrisville w stanie Rhode Island, gdzie pomagali rodzinie Perronów, umieścili lalkę Annabelle w okultystycznym muzeum. Twórczą wolnością popisują się bardziej tytuły z poza historii Warrenów, starające się wyjaśnić genezę demonów i to właśnie im chciałbym poświęcić nieco uwagi.
Wszystko rozpoczyna się w 1943 roku w Annabelle: Creation (2017). Twórca zabawek, Sam Mullins, rozpoczyna produkcję wyjątkowych lalek. Późniejsza Annabelle jest pierwszą ze stu. W tym samym roku córka Mullinsów ginie w wypadku, a zdesperowani rodzice pozwalają zamieszkać tajemniczemu bytowi w lalce. Akcja przenosi się do 1955 roku, gdy Mullinsowie zapraszają pod swój dach zakonnicę wraz z grupą osieroconych dziewczynek. Demon posiada duszę jednej z dziewczyn, Janice, która niedługo potem, posługując się imieniem Annabelle zostaje adoptowana przez sympatyczne małżeństwo. I tu rozpoczyna się Annabelle (2014). W 1967 roku poznajemy Johna i Mię Formów. Mia otrzymuje od męża rzadką lalkę. Jeśli zwrócicie uwagę, kobieta ma na półce kilka lalek podobnych do antagonistki. Prawdopodobnie to inne dzieła Mullinsa. W każdym razie Formowie są sąsiadami rodziców adopcyjnych Janice. Nocą Janice/Annabelle włamuje się do domu, zabija rodziców i przed własną śmiercią przenosi się na powrót do lalki. Później trafia do antykwariatu, z którego trafia do studentek pielęgniarstwa. I tak docieramy do The Conjuring (2013). W 1971 roku nękane przez demona pielęgniarki oddają lalkę Warrenom. Wtedy też rozpoczyna się sprawa rodziny Perronów. Dalej, The Conjuring 2 (2016). W 1976 roku Ed i Lorreine trafiają do Amityville i wtedy też po raz pierwszy ujawnia się demon zakonnica. Kolejne wydarzenia stanowiące oś fabularną rozgrywają się w 1977 roku w Enfield. Demoniczna zakonnica i Crooked Man przedstawieni w sequelu mają otrzymać swoje filmy. Koniec spoilerów.
Co do Valak (The Nun) akcja, podejrzewam, może rozgrywać się w latach pięćdziesiątych. W Annabell: Creation przedstawiono nam postać siostry Charlotte. Była scena, w której kobieta rozmawiała z Mullinsem o swoich przyjaciółkach z klasztoru. Pokazała mu nawet fotografię. Mężczyzna zwrócił uwagę na zakonnicę stojącą nieco z boku. Kobieta nie potrafiła powiedzieć, kim była ów postać. Zbliżający się film może próbować wyjaśnić genezę demona, dlaczego postać ścigała Warrenów, co robiła w Amityville i dlaczego przybrał akurat taką postać. Pole do popisu jest ogromne. Przyznam jednak, że najchętniej zobaczyłbym siostrę Charlotte w akcji.
Teoria: Valak chciała się zaprzyjaźnić z zakonnicami.
Szykuje nam się także film o Crooked Manie. Do tej postaci mam mieszane uczucia. Jego obecność w filmie została wyjaśniona i w zasadzie nie mam pomysłu, jak można byłoby się wgryźć w jego historię.
Dużo bardziej interesuje mnie Amityville. Jasne, mamy już sześć filmów o nawiedzonym, domu plus krótki wstęp z małżeństwem demonologów, ale podobny przecież zaliczyła Annabelle, a mimo to otrzymała aż dwa filmy! Jasne, temat rodziny Lutzów jest mocno wyeksplorowany, ale brakuje pełnej historii takiej na miarę Powellów.
I tu warto wrócić do trzeciej części Obecności. Co może być tematem kolejnego filmu? Póki co, historia Warrenów nie skacze i podążamy ich śladami chronologicznie przez lata siedemdziesiąte. Być może wkroczymy teraz do nowej dekady? Podejrzewam, że za prolog może tym razem posłużyć sprawa nawiedzenia w Connecticut. Z kolei za główną historię może posłużyć sprawa rodziny Smurlów, gdzie demoniczny byt nękał rodzinę psychicznie i fizycznie. Myślę, że jest to na tyle interesujący materiał, że mógłby nadać serii nieco pazura, który stępił sequel.
Co do innych rzeczy - chciałbym zobaczyć jeszcze dorosłą Lindę. Nawet nie jako główną bohaterkę, ale chociaż w jakiejś drugoplanowej roli. Podobnie jest z Evelyn, która przypomina mi Elise z Naznaczonego. Przeżyła coś, co pomogło jej uwierzyć w zjawiska paranormalne. Nie pogardziłbym filmem opowiadającym o jej młodości.
Cóż... Pozostaje mieć nadzieję, że The Nun i Crooked Man poszerzą demoniczny świat Obecności. Nawet jeśli kolejne horrory nie są już tak spektakularne jak pierwszy film Wana to nadal pozostają ciekawe, dobrze zrealizowane i warte uwagi.

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Świetne horrory z 2017 roku

Rok zbliża się ku końcowi, z bólem wypisanym na twarzy staram się przywyknąć do klawiatury na laptopie, idzie topornie. Chociaż na filmowe podsumowanie roku jeszcze przyjdzie czas, to dzisiaj chciałbym polecić kilka świetnych horrorów z mijającego roku. Przede wszystkim był to niespodziewanie dobry rok dla gatunku. Było dużo ironii i zabawy formą. Brakowało zadęcia i usilnego bycia serio, które prowadzi jedynie do irytujących jumpscareów oraz przewidywalnych zwrotów akcji.

ŚWIETNE HORRORY Z 2017 ROKU

Małe zło (Little Evil)
Netfliks prezentuje... tym razem komediową odsłonę małego szatana. Nie jest tak pokręcone jak Hell Baby, ani przerażające jak Omen, ale stanęło gdzieś pomiędzy w rezultacie będąc niezłą parodią filmów o antychryście, a także zabawną komedią o ojcostwie, małym diabełku, odwiecznej walce dobra ze złem i takich tam. Za reżyserię odpowiedzialny jest Eli Craig, który na swoim koncie Porąbanych, a także serialową wersję Zombieland. Film w całości został skradziony przez postać kumpla głównego bohatera. Jego życiowe porady, styl bycia, cudo.



Annabelle: Narodziny zła (Annabelle: Creation)
Ach, cieszę się, że demoniczne uniwersum Jamesa Wana rośnie w siłę. Nie potrzeba wielce się puszyć i nazywać coś "Dark Universe" nim jeszcze powstanie. James Wan dał nam Obecność, która rozrasta się na kolejne filmy. Pierwszy film o Annabelle nie wzbudził mojej sympatii i na sequel, a właściwie prequel szedłem z obawami. A tu okazuje się, że wyszło całkiem zgrabne. Nie wybitne, ale udanie. Doskonale łączy się z poprzedniczką. Mały spoiler. Mam wrażenie, że siostra Charlotte jeszcze się pojawi. Pamiętacie zdjęcie, które oglądał Mullins? Na fotografii znajdowały się przyjaciółki Charlotte z klasztoru i piąta, nieznajoma postać zakonnicy. Ya, coś jest na rzeczy. W przyszłym roku czeka nas The Nun.


Śmierć nadejdzie dziś (Happy Death Day)
Zaczyna się od morderstwa głównej bohaterki i tak w kółko... Śmierć nadejdzie dziś to trochę taki slasherowy Dzień świstaka. Bohaterka ginie z rąk zamaskowanego mordercy, aby obudzić się po raz kolejny w dniu swoich urodzin i ponownie stawić mu czoło, a także zmienić coś w swoim życiu. To fenomenalny pastisz i na dobrą sprawę pierwszy film tak śmiało naigrywający się z konwencji slasherów od czasów Krzyku i jego ojca Wesa Cravena. I na pochwalę tutaj zasługuje Jessica Rothe. Wcieliła się w wredną zołzę, której widz nie lubi, ale na tyle sympatyczną, że zaczyna jej kibicować. Ach, piękno horroru i średnich cycków.


Amityville: Przebudzenie (Amityville The Awakening)
Amittyville a w zasadzie jego szósta odsłona to całkiem przeciętny film. Straszyć, nie straszy. Bawić, nie bawi. Jeśli go obejrzycie, bankowo, na następny dzień ledwo będziecie pamiętać wydarzenia, bohaterów czy co tam innego w filmie powinno się pamiętać. Postanowiłem o nim wspomnieć względu na proces powstawania. Pierwsze wiadomości i trailer ukazały się w 2015 roku. I dalej nie wiadomo było jakie zamiary mają twórcy. Studio było wyjątkowo niezadowolone z filmu i zdecydowano się na dokrętki. Koncepcja filmu zmieniała się, mówiono o sequelu, found footage, a premierę odsuwano w czasie. Myślę, że cała ta antyreklama sprawiła, że był on jednym z nielicznych filmów, na które wyczekiwałem jak pojebany. Efekt jest mizerny, czekać nie było warto, noale wreszcie obejrzałem!

To (It)

To porozmawiajmy o To. To najlepszy horror mijającego roku. Życzę sobie więcej horrorów tworzonych z taką dbałością, bo czy ci się podobał, czy nie, odmówić twórcom rzetelnej pracy nie można. Nie będę się produkował. Trzeba obejrzeć i uczciwie przyznać, że twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Pozostaje czekać na wydanie dvd oraz zapowiedzianą część drugą. Wiedzieliście, że od premiery It z Timem Currym minęło dwadzieścia siedem lat?




Uciekaj! (Get Out)
Doceniam twórców i ich odwagę. Stworzenie horroru czy nawet thrillera nigdy nie jest proste. Należy stworzyć pełną grozy lub niepokoju intrygę, która zainteresuje widza. Po zwiastunie stawiałem na coś w stylu Porąbanych, czyli z przymrużeniem oka. Tymczasem trwórcy odrzucili parodię i zdecydowali się nakręcić film poważny, mający do zaoferowania znacznie więcej niż tylko humor. Utkali duszą atmosferę miłego zjazdu rodzinnego, na którym córka pojawia się w towarzystwie czarnoskórego chłopaka. Komentarze, dziwne zachowania rodziny, czarnoskóra służba, wszystko to razem. Pozycja obowiązkowa.



Oglądaliście któryś z tych filmów? Podobały wam się, a może macie inne tytuły godne uwagi?

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Horrory świąteczne

O co chodzi z Bożym Narodzeniem? Dlaczego okres miłości, pokoju i dobrej woli kończy się u nas jatką, śmiercią i makabrą? - pyta William Shatner w finałowej scenie filmu A Christmas Horror Story. Nie przedłużając, prezentuję cztery horror świąteczne.


Lubicie horrory świąteczne? Jaki jest wasz ulubiony?

poniedziałek, 13 listopada 2017

Europejskie poczucie humoru, czyli...

... komedie godne polecenia. Uparłem się. Temat powstawał od dłuższego czasu. Najpierw w moim łbie, potem na papierze, a gdy puściłem nieco farby to jest wyznałem, że desperacko poszukuję polskiej komedii z ostatnich lat, wszystko stało się jasne. Ponoć nie istnieje dobra polska komedia z ostatnich lat. Powiedzmy, że poruszałem się w latach 2006-2016, 2017 zostawiam w spokoju, bo jednak nie dobiegł jeszcze końca. Nie będzie to ranking ani nawet lista, bo te zacząłem wypuszczać z prędkością Watchmojo, a przecież nie o to chodzi, prawda? To luźny temat o humorze Europejczyków; humorze nie wyłudzanym (w większości) przez Hollywood, łatwym, ale często podejmującym trudne tematy. I z racji, że to wstęp, a wstęp ma prawo być długi i nudny to dodam (UWAGA, spoiler!) znalazłem polską komedię! No to siup.
Krew, flaki, zombie i najlepsi kumple, czyli Doghouse.
Zaskoczyli mnie Brytyjczycy. O nich słyszy się wyłącznie w kategoriach czarnego humoru lub epitetu "specyficzny". Kurde, jak słyszę specyficzny to mam wrażenie, że można zbliżać się do tego jedynie z kijem w ręku. Mój wujek ma specyficzny humor i nie jest to komplement. Dla mnie angielski humor oraz obyczajowość najlepiej reprezentowały komedie BBC: Czarna Żmija oraz Hotel Zacisze. Kojarzycie? Bohaterowie tych krótkich seriali byli na wskroś brytyjscy. Zachowaniem demaskowali największe przywary prostego człowieka: chciwość, tchórzostwo, fałsz. Określanie ich specyficznym przypomina mi nieudaną próbę nazwania czegoś, co łączy groteskową akcję oraz groteskowy dowcip. No, pomyślcie o Shaun of the Dead. Walka Shauna z zombie i walka Hiacynty o moralność to dwa różne rodzaje wrażliwości. Wielka Brytania zaskoczyła mnie małym wyborem komedii - okej, komedii jest sporo (w tym nawet miniserial o młodej Hiacyncie), ale brakuje pokręconych dzieł na miarę Shaun of the Dead. Nawet mój ulubiony aktor, Simon Pegg, przerzucił się ostatnio z komedii na kino obyczajowo-startrekowo-dynamiczne (właśnie wymyśliłem nowy gatunek). Z pewnością warto obejrzeć Doghouse. Historia kręci się wokół podłamanego rozstaniem z żoną Vince'a. Kumple postanawiają zabrać nieszczęśnika za miasto i tam wspólnie schlać się. W tym samym czasie, jak na złość, wiejskie baby zamieniają się w zombie i zaczynają ganiać za facetami. Jest szaro, jest gore, jest Danny Dyer (Malice in Wonderland) i są zombie, Czego chcieć więcej?
Ksiądz i kioskarz rozpoczynają badania rynku.
Ano można chcieć komedii z Chorwacji i już śpieszę z pomocą. Powstała w 2013 roku komedia Ojciec Szpiler to wspólne dzieło Chorwacji, Serbii i Czarnogóry. Fabuła skupia się na losach młodego księdza, który ma przejąć parafię po lubianym przez wszystkich proboszczu. Pewnego dnia na spowiedź do księdza Fabiana przychodzi miejscowy kioskarz i od słowa do słowa, panowie postanawiają zwiększyć liczbę narodzin w parafii poprzez dziurawienie prezerwatyw. Akcja przybiera nieoczekiwany obrót.. Główny bohater bardzo się różni od księży z naszych rodzimych komedii. Nie jest dla nikogo autorytetem, ale bardzo pragnie stać się bliski dla parafian. Jest człowiekiem wrażliwym i dobrym. Jego decyzje wpływają na życie innych przez co on sam źle się czuje. Ba, odniosłem wrażenie, że jest jedyną tragiczną postacią na tle komicznych charakterów.  Nie jest to produkcja, która rozbawi widza do łez. Przeciwnie... naszym zadaniem jest samodzielne wyszukiwanie kuriozalnych sytuacji i refleksja nad nimi.
Z niemieckiego jestem noga i to od stołu. Lekcje niemieckiego wspominam jako najmroczniejszy okres mojego jestestwa. Mimo nie najlepszych (hahaha) umiejętności językowych stwierdzam, że Fack ju Göhte nie oznacza Szkolnej imprezki, no ale pod takim tytułem trafiła do nas komedia z 2013 roku. Historia koncentruje się na losach przestępcy, który postanawia odzyskać ukryty przed odsiadką łup. Niestety... w miejscu zakopania hajsu ktoś postawił szkołę. Zeki decyduje się wrócić do placówki edukacyjnej jako pedagog i potajemnie odzyskać pieniądze. Szkoła to kopalnia dowcipu. Relacje pomiędzy uczniami i nauczycielami, niekiedy mocno przerysowane, bawią nas od wielu dekad i nadal potrafią zaskakiwać. Wystarczy wspomnieć chociażby tytuły z ostatnich lat: Zła kobieta, Ustawka, THE DUFF oraz Łatwa dziewczyna. To produkcje z USA, ale dążę do tego, że Szkolna imprezka jest na wskroś amerykańska. Fabuła bardzo schematyczna, ale jakiej innej się spodziewać? Komedia musi mieć szczęśliwe zakończenie, a obibok dostać drugą szansę. Ponadto mamy interesujący kontrast pomiędzy przestępcą zdobywającym sympatię nieokrzesanej młodzieży, a pełną zapału nauczycielką, której żaden rozwydrzony bachor nie traktuje poważnie. Udane zestawienie i godna polecenia pozycja.
O takim kompanie podróży jak Śmierć chyba nie każdy marzy.
Przejdę do kraju, który przyniósł mi najwięcej bólu... Przymierzając się do tekstu postawiłem sobie jeden cel; na liście musi pojawić się nasz rodak. Uparłem się, że znajdę dobrą polską komedię, która ma nie więcej niż dziesięć lat. Tak, wiem, co jakiś czas do kina trafiają komedie, słusznie, miażdżone przez krytyków i widzów. Co ciekawe, Polacy potrafią tworzyć dobre kino; trudne i sprzeczne historie, niejednoznaczne dylematy szarego człowieka wychodzą nam doskonale. Znalazłem jedną komedię, która... może nie tyle jest godna polecenia, co starała się unikać sztuczności i żartowania na siłę. Bobry są amatorszczyzną i jeśli zwrócimy uwagę na poziom realizacji, stwierdzimy, że jest to chała. Aktorstwo, zdjęcia, reżyseria... chała i tak wymieniać można bez końca. Film ratuje absurdalny scenariusz. Głównym bohaterem jest były lider zespołu rockowego Bobry, Marcin. Przegrany życiowo decyduje się popełnić samobójstwo, ale w przypływie nagłego szaleństwa postanawia reaktywować Bobry i zdobyć szczyt. Jego decyzja nie podoba się Śmierci, która od tej pory towarzyszy mu w jego podróży. To film o pasji w otoczce absurdalnego poczucia humoru. Pozycja nie dla każdego. A jak ktoś szuka czegoś bardziej uniwersalnego, mogę polecić Panią z przedszkola jako komedię obyczajową.
Młodzi Hiszpanie zawsze mogą liczyć na pomoc rodziców
Dobra, po tych absurdach czas przejść do komedii, które dały mi najwięcej. Każdy lubi inne poczucie humoru, tym stwierdzeniem prochu nie odkryję, mi wystarczy komedia o prostej fabule i odrobinie szaleństwa i tu na przód wysuwają się Hiszpanie. O komedii z kraju Almodóvara miałem mgliste pojęcie. Na początek obejrzałem Do diabła z brzydalami, całkiem udana produkcja z 2010 roku, w której najlepsze wrażenie wywarła aktorka Carmen Machi. Dzięki niej sięgnąłem po Hiszpański temperament, opcjonalnie film można znaleźć pod tytułem Jak zostać Baskiem. Jest to komedia romantyczna, no... nie tylko. Tak naprawdę mamy tu do czynienia z zabawą stereotypami dzisiejszych Hiszpan oraz różnicami na tle geograficznym. Pyskata baskijka, Amaia spędza noc z lalusiowantym Andaluzyjczykiem Rafą. A po nocy przychodzi dzień - jak mówią słowa piosenki, a wraz z tym wracają niechęci baskijsko-andaluzyjskie. Tymczasem w odwiedziny do Amaii przypływa jej ojciec, Koldo, oj... on to dopiero nie znosi Andaluzyjczyków. To niby komedia romantyczna, ale najważniejszym akcentem jest wyśmiewanie "terytorialnych przywar". Przede wszystkim Hiszpanie nie są jednolitą masą, są to ludzie różni, temperamentni i gotowi walczyć za swoją suwerenność. Polecam. Film doczekał się nawet kontynuacji Jak zostać Katalonką, ale nie jest ona już tak zabawny jak część pierwsza.
Zostając w Hiszpanii, tematyce miłości oraz podobnej obsadzie (aktorzy z Hiszpańskiego temperamentu) chciałbym wspomnieć o piekle, a właściwie komedii związanej z przygotowaniem ślubu. Alex i Eva postanawiają powiedzieć sobie sakramentalne "tak". Będzie idealnie, ona przygotowuje wesele w Anglii, on ma dojechać z Hiszpanii. Teraz albo nigdy, mimo udziału D. Rovira i C. Lago jest zupełnie inny od wyżej wspomnianej przeze mnie komedii. Jest bardzo amerykański, ale nadal godny obejrzenia. Mamy tutaj wszystko, co zwiastuje ślubną tragedię. Zaginiona sukienka ślubna, irytująca teściowa, wieczór panieński, który wymywa się spod kontroli i pan młody nie mogący dotrzeć na uroczystość. Wszystko podpada pod amerykański schemat z komedii romantycznej, ale mimo to w hiszpańskim wydaniu znajduje odrobinkę świeżości.
Ruben vs Mathias czyli Nic do oclenia
Zbliżając się do finału odczuwam ulgę. Humor humorem, a nie wszystkie dowcipy bawią w równym stopniu, ale jest rodzaj komizmu, który zawsze do mnie trafia. Ten oparty o charakter. Lubię, gdy komedia przedstawia jakąś ciekawą postać. Nie jest to żaden rycerz na białym koniu czy inna kruszynka wytrzaśnięta spod ogona macochy, ale  postać o trudnym charakterze, która na własne życzenie komplikuje sobie życie. I tu na pierwszy plan wychodzą Francuzi i Dany Boon. Polecić jedną produkcję z udziałem tego pana jest nieporozumieniem, bo ma ich całkiem sporo. Przede wszystkim chciałbym wspomnieć o Dusigroszu. Historia: François Gauthier prowadzi życie w taki sposób, aby nic nie wydawać. Oszczędza na każdym kroku. Jego skąpstwo sprawia, że jest powszechnie nie lubiany. Sam bohater nie dba o wrażenie i żyje sobie samotnie, aż do momentu dwóch ważnych wydarzeń. Pojawienia się nastoletniej córki... tak, użycie taniej prezerwatywy ma swoje konsekwencje oraz skrzypaczki, która z jakiegoś powodu lubi sknerę.
Charakter jest kluczem i to on napędza akcję. Dany Boon wypada rewelacyjnie, a absurdy piętrzą się jeden na drugim.
Jeśli ten film się spodobał to warto sięgnąć po inną perełkę produkcji francusko-belgijskiej. W rolach głównych występują Dany Boon i rewelacyjny Benoît Poelvoorde (Człowiek pogryzł psa). Coś czuję, że w tym roku temat o najlepszych filmach zdominuje kino europejskie ;) Nic do oclenia opowiada o perypetiach celników z granicy belgijsko-francuskiej. Ich wzajemnej niechęci i próbie pojednania w obliczu nieuniknionego, Unii Europejskiej. Wszystko się mota, kręci, a całość napędza postać Rubena nienawidzącego francuskich sąsiadów.
Komedie są różne jak widzowie. Chcąc jednak od czasu do czasu odetchnąć od komedii pokroju American Pie lub Kac Vegas, warto dać szansę Europejczykom.

niedziela, 5 listopada 2017

Filmy, od których rozpoczęła się moja przygoda z horrorem

Dobra, nie ma co przedłużać. Przedstawiam filmy, od których zaczęło się moje zainteresowanie horrorami. Pamiętacie swój pierwszy film grozy?


#japierdole
Niech ktoś powie, że nie ma katastrofy.

13 miesięcy grozy


Co miesiąc będę proponował, polecał, opowiadał o jakichś czterech horrorach i jak szczęście oraz brak soszial aktiwity dopisze wyzwanie potrwa 13 miesięcy. To temat na linki.

Listopad 2017: Filmy, od których rozpoczęła się moja przygoda z horrorem
Grudzień 2017: Horrory świąteczne
Styczeń 2018: John Carpenter
Luty 2018: Straszne miejsca
Marzec 2018: Inteligentna bohaterka
Kwiecień 2018: Zombie
Maj 2018: Zachowaj zimną krew
Czerwiec 2018: Potwory z głębin
Lipiec 2018: 1988
Sierpień 2018: Remake
Wrzesień 2018: Prawdziwe oblicze strachu
Październik 2018: Antologie
Listopad 2018: Wampiry

Maj 2020: Technologia
Czerwiec 2020: Gry
Lipiec 2020: Rok 2000
Sierpień 2020: Europejskie horrory
Wrzesień 2020: Nawiedzony dom
Październik 2020:
Listopad 2020:
Grudzień 2020:
Styczeń 2021:
Luty 2021:
Marzec 2021:
Kwiecień 2021:
Maj 2021:
* * *


<
Chronologiczna lista horrorów
Rok produkcjiTytułReżyserTematyka
1965Gabinet Grozy doktora Zgrozy 
(Dr. Terror's House of Horrors)
Freddie Francisróżne
1973Children Shouldn't Play with Dead ThingsBob Clarkzombie
1974Czarne święta
(Black Christmas)
Bob Clarkslasher
1977Rzecz niesamowita 
(The Uncanny)
Denis Hérouxróżne
1978HalloweenJohn Carpenterslasher
MartinGeorge A. Romerowampiryzm
1980Mgła
(The Fog)
John Carpenterduchy
Piątek trzynastego
(Friday the 13th)
Sean S. Cunninghamslasher
Zemsta po latach
(The Changeling)
Peter Medakduchy
1981Hotel siedmiu bram
(E tu vivrai nel terrore! L'aldilà)
Lucio Fulcizombie
Opętanie
(Possission)
Andrzej Żuławskidiabeł
1982Coś
(The Thing)
John Carpenterkosmici
1984Towarzystwo wilków
(The Company of Wolves)
Neil Jordanwilkołak
1985Powrót żywych trupów
(The Return of the Living Dead)
Dan O'Bannonzombie
1986Roboty śmierci
(The Chopping Mall)
Jim Wynorskimaszyny
1987Książę ciemności
(Prince of Darkness)
John Carpenterdemony
Wysłannik piekieł
(Hellraiser)
Clive Bakerdemony
1988Laleczka Chucky
(Child's Play)
Tom Hollandslasher
Noc demonów
(Night of the Demons)
Kevin Tenneydemony
   Piątek, trzynastego VII: Nowa krew
(Friday the 13th Part VII: The New Blood)
John Carl Buechlerslasher
Plazma
(The Blob)
Chuck Russellkosmici
Wysłannik piekieł 2
(Hellbound: Hellraiser 2) 
Tony Randeldemony
1990Umezu Kazuo no NoroiNaoko Omiróżne
1991Prażona kukurydza
(Popcorn)
Mark Herrier
Alan Ormsby
slasher
1992Candyman
(Candyman)
Bernard Roseslasher
1993Miasteczko Halloween
(The Nightmare Before Christmas)
Henry Selickduchy
1995Wioska przeklętych
(Village of the Damned)
John Carpenterkosmici
1999Dracula 
(Bram Stocker's Dracula)
Francis Ford Coppolawampiryzm
Dom na Przeklętym Wzgórzu
(House on Haunted Hill)
William Malone
duchy
2000Dracula 2000
Patrick Lussier
wampiryzm
Zew piekieł
(The Calling)
Richard Caesar
diabeł / sekta
 Zdjęcia Ginger
(Ginger Snaps)
 John Fawcett
wampiryzm
Krew niewinnych
(Cherry Falls)
Geoffrey Wright
wampiryzm
2001DagonStuart Gordonpotwór
Inni
(The Others)
 Alejandro Amenábarduchy
200228 dni później 
(28 Days Later...)
Danny Boylezombie
The RingGore Verbinskiduchy
2003Teksańska masakra piłą mechaniczną 
(The Texas Chainsaw Massacre)
Marcus Nispelslasher
 Wysyp żywych trupów
(Shaun of the Dead)
Edgar Wrightzombie
UnderworldLen Wisemanwampiryzm
wilkołaki
2006Piła 3
(Saw 3)
 Darren Lynn Bousmanwalka o przetrwanie
2007HalloweenRob Zombieslasher
Paranormal ActivityOren Peliduchy
Sierociniec
(El Orfanto)
J.A. Bayonaduchy
   Upiorna noc Halloween
(
Trick 'r Treat)
Michael Doughertyróżne
2010Naznaczony
(
Insidious)
James Wanduchy
Oddział
(The Ward)
 John Carpenterduchy
Łowca trolli
(Trollhunter)
 André Øvredaltrolle
2011Livide
Julien Maury
  Alexandre Bustillo
wampiryzm
2012
Gyo: Tokyo Fish Attack!
Takayuki Hiraoanimal attack
 Kobieta w czerni
(The Woman in Black)
James Watkinsduchy
2014BabadookJennifer Kentdemony
  Coś za mną chodzi
(It Follows)
David Robert Mitchelldemony
  Jako w piekle tak i na Ziemi
(As Above, So Below)
John Erick Dowdledemony
2015Koszmarna opowieść wigilijna 
(A Christmas Horror Story)
Steven Hoban różne
SouthboundR.Benjamin, D.Bruckner,
P.Horvath, R.Silence
różne
CircleAaron Hann, 
Mario Miscione
kosmici
Dama Pikowa. Mroczny rytuał
(Pikovaya dama. Chyornyy obryad)
 Swiatosław Podgajewskiduchy
2016183 metry strachu
(The Shallows)
Jaume Collet-Serraanimal attack
Cisza
(Hush)
Mike Flanaganhome invasion
Las samobójców
(The Forest)
Jason Zadaduchy
Profil śmierci
(Friend Request)
Simon Verhoevenczarna magia
Uważaj, kochanie!
(Better Watch Out)
Chris Peckoverhome invasion
Zombie express
(Busanhaeng)
Sang-ho Yeonzombie
2017Podwodna pułapka
(47 Meters Down
Johannes Robertsanimal attack
2018Unfriended: Dark webStephen Susco slasher
Pokój bez wyjścia
(No Escape Room)
Alex Merkin
 duchy
2019Laleczka
(Child's Play
Lars Klevbergslasher 



* * *

Wykorzystana muzyka: 
Rock Me Gently, Andy Kim 
Carol of the Bells, nieznany
Disorder, Joy Division 
Walk Away, Josh Welsh & The Gang
Police On My Back, The Clash
The Zombie Song, Stephanie Mabey
Scarlet Rose, Alexa
Lone Digger, Caravan Palace
Carousel, Melanie Martinez
Mr. Sandman, The Chordettes
Tom Sawyer, Rush
Halloween III: Soundtrack, Tommy Lee Wallace, Alan Howarth
Bette Davis Eyes, Kim Carnes

czwartek, 28 września 2017

Gdzie podziały się cycki?!

Sam ma wszystko, czego potrzebuje do szczęścia facet: przyjaciół, dom na przedmieściach i wielkie cycki z dziewczyną, czy jak kto woli dziewczynę z wielkim biustem. Ku jego zaskoczeniu pewnego dnia budzi się u boku płaskiej Katie. Jej biust znika, a rodzina i przyjaciele, ba nawet lekarze, twierdzą, że nigdy go nie było. Jak daleko posunie się Sam, aby odkryć prawdę? Gdzie podziały się melony Katie i czy bohater popada w obłęd? Tak pokrótce zarysowuje się historia psychologicznego thrillera Ghost Tits. Nie trudno się domyślić (sam trailer nas o tym informuje), że twórcy zaczerpnęli pomysł z świetnych filmów The Forgotten i Plan lotu. Jakby kto nie wiedział to w tamtych filmach matki gubiły dzieci. I tu pojawia się przewaga Biustu-widmo. Piersi to nie dzieci i ich zgubić, od tak sobie, raczej nie można. Jest nawet fajna scena będąca hołdem dla wspominanego The Forgotten, gdzie Sam odnajduje biustonosz, który kupił swojej dziewczynie na rocznicę. Więcej zdradzać nie trzeba. Ta opowieść to dramat mężczyzny próbującego odzyskać to, co tak bardzo kocha. W rolę Katie wciela się Olivia Munn, którą możecie kojarzyć chociażby z filmu Firmowa gwiazdka.
Cóż... Pozostaje żałować, że Ghost Tits to tylko trailer nakręcony na potrzeby serii Paulilu Mixtape, którą możecie znaleźć na YouTube. Wielka szkoda, ale przynajmniej spełniłem swoje najskrytsze marzenie. Wreszcie użyłem słowa "cycki" na swoim blogu i ha, w tytule posta! Teraz umrę szczęśliwy.
Przy okazji zareklamuję blog dzięki, któremu wpadłem na opisany wyżej trailer, Na Trzeźwo Nie Warto. Polecam, krótkie, zabawne recenzje niekoniecznie dobrego kina, a poniżej trailer Ghost Tits.


wtorek, 26 września 2017

Przyszły mangi ;D

Ech, i tak się skończyło... Właśnie odłożyłem na półkę czternasty tom Neon Genesis Evangelion. Powiem, tyle że anime broniło się ścieżką dźwiękową. Zaczynając od początku, a nie od końca to dzisiaj przyszły do mnie mangi. Dużo nie zamówiłem, ale przynajmniej udało mi się pozbyć ogonów i uzupełnić kolekcje. Także od strony kolekcjonera jestem bardzo zadowolony. Jednak jako osoba oszczędna, rozsądnie korzystająca z budżetu...


...poniosłem przykrą klęskę. Może nie jakąś wielką, ale będąc po lekturze NGE. Dobra, to nie jest temat o poznańskim skąpstwie, a o mangach, które trafiły do mojej kolekcji. Chwalę się :D



Moja przygoda z Neon Genesis Evangelion rozpoczęła się od anime. Nie pamiętam dlaczego sięgnąłem po serial. Nie pamiętam także dlaczego sięgnąłem po wersję papierową. W każdym razie pierwszy tom zakupiłem w 2015 roku i od tamtego czasu leżał u mnie na półeczce w pożyteczny sposób zbierając kurz. Niedawno zdecydowałem się uwinąć z manga i zacząłem czytać. Mimo że nie byłem jakoś "och, ach" specjalnie podjarany tytułem to trzynaście tomów przeczytałem szybko. Idiota ja, nie kupiłem ostatniego tomu. Postanowiłem to naprawić przy najbliższym zamówieniu. Wreszcie mogę powiedzieć - przeczytałem Neon Evangelion Genesis. Nie wiem, czy problemem jest fakt, że nie przepadam za sci-fi, czy historia rozlazła się już w poprzednim tomiku, ale słabo się czytało.
Jeśli chodzi o uzupełnianie serii to zastanawiałem się nad kupnem po jednym, dwóch tomikach różnych mang lub kupnem jednego tytułu. Obecnie czytam Pamiętniki przyszłości, Alicja w krainie serc oraz Gdy zapłaczą cykady [ostatnie chyba sobie daruję]. Pamiętniki znam z anime, a więc postanowiłem kupić brakujące tomy Alicji. 



Alicja to komedia romantyczna ubrana w historię znaną z opowiadania Lewisa Carrolla, Alicja w krainie czarów. Zaczynając przygodę z tą mangą nie miałem żadnych oczekiwań i chyba dlatego tak bardzo mi się spodobała. Wątki romansowe nie są aż tak bardzo widoczne. Jest zabawnie, a samo poznawanie krainy serc i tajemniczych reguł nią władających przekonało mnie do lektury. Postanowiłem szybko zapoznać się z kolejnymi tomami.


I na sam koniec zostawiłem tytuł, na który czekałem najdłużej. Tak w skrócie manga autorstwa Tanabe Gou jest adaptacją opowiadań H.P.Lovecrafta. Najpierw Studio JG zaprezentowało Ogar i inne opowiadania. Pokochałem od razu i w napięciu wyczekiwałem na Kolor z innego wszechświata oraz Nawiedziciel mroku. Pierwszą z nich chciałem kupić zaraz po premierze, ale uparłem się zaczekać na wyjście Nawiedziciela.Wyczekałem! Zamówiłem! Mam! I drugie "mam" - mam nadzieję, że Tanabe Gou zajmie się kolejnymi opowiadaniami króla horroru. Żądam więcej!
Następnym razem chcę zamówić jakąś jednotomówkę, bo nie chcę uzależniać się od własnego skąpstwa, no. Myślałem o Było ich jedenaścioro, ale wiecie jak u mnie z tematyką kosmiczną - kosmos i czarna magia. Inne tytuły, z którymi chciałem się zaznajomić to Rappa, Dziewczynka w Krainie Przeklętych, Kuro, no i wypadałoby ogarnąć czytanie Pamiętników przyszłości... może.
A wy? Czytacie coś ciekawego? Polecacie?

środa, 20 września 2017

ERB - ulubione postaci

W tym roku Epic Rap Battle of History po raz drugi zostało nominowane do prestiżowej nagrody Emmy w kategorii najlepszej krótkometrażowej serii. I przy tej okazji postanowiłem ponownie napisać o bitwach. Wcześniej stworzyłem listę najlepszych odcinków z sezonów 1-3, a teraz pora na ulubione postaci. Przez pięć serii przewinęła się ponad setka bohaterów związanych z historią lub popkulturą. Na ogół wcielali się w nie Nice Peter, EpicLLoyd oraz Zach Sherwin, ale swoje występy zaliczyło także całkiem sporo gościnnych aktorów. Szalone, zabawne, czasem nadające bitwie jakąś fabułę - postacie z ERB można lubić za wiele rzeczy, a dzisiaj chciałbym przedstawić moją ulubioną dziesiątkę.


Lista 10 ulubionych postaci z 
Epic Rap Battle of History

Miejsce 10: 
Ash Ketchum (Brian Walters)
Bitwa: Ash Ketchum vs Charles Darwin (sezon 5)
Jestem fanem kieszonkowych potworów i cieszy mnie fakt, że postać z uniwersum pokemonów otrzymała zaproszenie do bitwy. Ash jest protagonistą anime Pokemon. Na ogół wszystko mu wychodzi, ale w walce z Dawinem musiał ostatecznie uznać wyższość przeciwnika. Przypadł mi do gustu sposób interpretacji tej postaci. Ash czerpie radość z treningów, ale wyczuwalny jest jego kretynizm. Jeśli kiedyś powstanie kolejna wersja aktorska Pokemonów, to takiego Reda/Asha/czy innego protagonistę chcę zobaczyć w akcji.


Miejsce 9:
Marilyn Monroe (Kimmy Gatewood)
Bitwa: Marilyn Monroe vs Kleopatra (sezon 2), Douglass vs Jefferson (sezon 5)
Marilyn Monroe i jej biała sukienka podwiewająca do góry to już symbol aktorskiego piękna. Nic więc dziwnego, że stanęła do walki z królową Egiptu. Pojedynek był pierwszym z udziałem dwóch kobiet i przez wielu uważany za jedną  z najlepszych bitew. Piękna na szklanym ekranie Marilyn była w rzeczywistości trudną osobą i fajnie, że po części zostało to przedstawione w odcinku. Monroe w wykonaniu Kimmy Gatewood jest nerwowa, pyskata i bardzo chętnie przeszłaby od słów do czynów. Podoba mi się taki rodzaj furii. Pojedynek wygrała Kleopatra, ale Marilyn będę wspominał miło :)


Miejsce 8:
Adolf Hitler (EpicLloyd)
Bitwa: Hitler vs Darth Vader (sezony 1-3), Nice Peter vs EpicLLoyd (sezon 1)
Sympatyzowanie z Hitlerem nie brzmi za dobrze, dlatego napiszę, że bardzo lubię wcielającego się w tą postać Lloyda. Bohaterowie prezentowani przez Lloyda są agresywni w mimice i gestach i taki właśnie jest Adolf z ERB. Krzykliwy, głośny i bojowo nastawiony kurdupel, pełen złośliwej życzliwości, np. propozycja, aby przeciwnik zrelaksował się w podróży jego pociągiem. Nie jest czarnym charakterem, raczej zabawnym złośnikiem budzącym na swój sposób sympatię. Poza tym ten akcent jest fenomenalny.


Miejsce 7:
Stephen King (Zach Sherwin)
Bitwa: Stephen King vs Edgar Allan Poe (sezon 3)
Jakoś nigdy nie przepadałem za powieściami Kinga. Za to uwielbiam Zacha. Dla mnie każdy jego występ jest świetny i nie mówię wyłącznie o ERB (warto odwiedzić kanał Sherwina na yt). Myślę, że ta rola najlepiej odzwierciedla Zacha i mam wrażenie, że w tym wcieleniu czuł się najlepiej. Wygląd Kinga, niepokojący ton głosu i wersy, którymi bez większych problemów pokonuje Watsky'ego.


Miejsce 6:
Iwan Groźny (Nice Peter)
Bitwa: Aleksander Wielki vs Iwan Groźny (sezon 5)
Ze względu na korzenie, Peter ma zarezerwowane wszystkie rosyjskie postaci. W piątym sezonie zagrał Iwana Groźnego. Przede wszystkim spodobała mi się strategia Iwana na zwyciężanie kolejnych konkurentów. Oddawał im prym jeśli chodzi o rap, skupiając się na podstępnym eliminowaniu "Wielkich".  ten sposób bitwa dostała ciekawą fabułę, a zdanie "There's no great who could beat this Russian" jest bardzo trafne.


Miejsce 5:
Sun Zi (Timothy DeLaGhetto)
Bitwa: Filozofowie wschodu vs Filozofowie zachodu (sezon 4)
W starciu filozofów wschodu z filozofami zachodu wiele osób spodziewało się, że Konfucjusz będzie tym, który będzie przewodził reprezentacji wschodniej. Nic bardziej mylnego. Prawdziwym liderem okazał się Sun Zi. Podobało mi się jego gangsterskie zacięcie i sposób w jaki skłócił ze sobą przeciwników. Gdyby Sun Zi nie stracił panowania nad sobą i nie zaczął kłócić się z Konfucjuszem i Laozi filozofowie wschodu wygraliby bez trudu.


Miejsce 4:
Kot Prot (Nice Peter)
Bitwa: William Shakespeare vs  Doktor Seuss (sezon 1)
Kot w kapeluszu to postać stworzona przez autora książek dla dzieci, doktora Seussa. Prot nie otrzymał własnej bitwy. W ERB wystąpił jako postać wspomagająca własnego twórcę i z miejsca zdobył moją sympatię. Nieco zarozumiały kocur bez najmniejszego problemu odpowiedział Szekspirowi zarzucając mu nudę i makabreskę. Peter wczuł się w rolę doskonale, co widać po jego gestach i mimice. Jednak z lepszych walk.


Miejsce 3:
Walt Disney (Zach Sherwin)
Bitwa: Stan Lee vs Jim Henson (sezon 4)
Gdybym miał wybrać najbardziej demoniczną postać z uniwersum ERB byłby to Walt Disney. Chciwy, zły, obliczony na sukces biznesmen przejmuje kontrolę nad kolejnymi markami. Disney to nie człowiek, ale cała korporacja, którą utożsamia postać grana przez Sherwina. Walt nie otrzymał własnej bitwy. Phi, nie potrzebował takowej jako pan i władca wszystkiego, bo wszystkie należą do niego.



Miejsce 2:
Julia (Grace Helbig)
Bitwa: Romeo i Julia vs Bonnie i Clydee (sezon 4)
Bardzo lubię Grace. Jej charakter, uśmiech, kanał na yt oraz filmy, w których gra, chociaż mam świadomość, że są one dalekie od ideału. W ERB Grace wcieliła się w Julię, główną bohaterkę tragedii Szekspira, "Romeo i Julia". Julia to gwiazda tej bitwy. Romeo był wrażliwy, a ona pyskata i energiczna. Od razu widać, kto w tym związku nosi spodnie. Kto zadziera z jej chłopakiem, zadziera z nią. Moim ulubionym momentem jest, gdy po postrzeleniu przez Bonnie wstaje i stwierdza, że nic jej nie jest. W ogóle Peter i Grace bardzo ładnie ze sobą wyglądają. #czasnashipping ;)


Miejsce 1:
Abraham Lincoln (Nice Peter)
Bitwa: Abe Lincoln vs Chuck Norris (sezon 1), Nice Peter vs EpicLloyd (sezon 1), Obama vs Romney (sezon 2), Hitler vs Vader (sezon 3),  Lewis i Clark vs Bill i Ted (sezon 3), Clinton vs Trump (sezon 5), Roosevelt vs Churchill (sezon 5)
Wystąpił w każdym sezonie, ale jego najważniejsze role poza debiutem, w którym zmierzył się z Norrisem, dotyczą wyborów prezydenckich. Jest jak agent specjalny przybywający z tajną misją. W pewnym momencie na niebie pojawia się orzeł trzymający Abe w szponach. Prezydent zeskakuje na ziemię, aby przerwać zażartą bitwę kandydatów i ochrzania ich za podejście, zachowanie, a czasem obietnice wyborcze. Na sam koniec wymierza konkurentom policzek od wyborców i znika. Czy można nie lubić takiej postaci?

A wy macie jakieś ulubione postaci? A może są jakieś, które chcielibyście zobaczyć w szóstym sezonie bitew?

sobota, 16 września 2017

Big Brother 19 - przewidywania

W zeszłym roku napisałem post odnośnie przewidywań finału Big Brother 18, macie go tutaj. Poszło mi całkiem nieźle i nawet chciałem napisać coś w ten deseń o kanadyjskiej edycji, ale zrezygnowałem z powodu treści, a w zasadzie jej braku i podobnie powinienem potraktować BB19...
Ostrzegam, w tym roku moje wnioski będą nietrafione z dwóch powodów. Primo, porzuciłem oglądanie "sezonu pokus" już dawno temu, przerzucając się na informacje z RHAP i Wikipedii. Secundo, zwycięzca jest oczywisty, a ja się na niego nie godzę i siłą będę wyszukiwał dziury w całym, aby tylko zmniejszyć dystans dzielący Paula i pozostałą dwójkę.

Pojedynek o głowę domu. Zgadnijcie, kto wygrał?
 Pierwszym jurorem został Cody. Jedynym pocieszeniem na koniec tej edycji będzie jeśli to właśnie on lub Jessica wygrają nagrodę publiczności. Cody jest jedyną osobą wśród jurorów, która chciała prowadzić otwartą wojnę przeciwko Paulowi. Nie ukrywał, że nie podoba mu się strategia Paula, ale wierzę, że koniec końców oddałby głos sprawiedliwie, na osobę, która prowadziła najlepszą, o ironio, jedyną grę w domu wielkiego braciszka. A jeśli jakimś cudem Paul nie dotrze do finału? Myślę, że mógłby wtedy wesprzeć Christmas. Josh chyba jednak za mocno zalazł mu za skórę.
Elena zagłosuje na Paula. Możliwe, że zagłosowałaby na Josha, ale pewnie sporo musiałby się namęczyć nad zdobyciem jej poparcia. Dlaczego? Elenę i Josha łączyła świadomość tego, że weteran jest niebezpiecznym graczem. Niestety, zauważyli to w różnych punktach gry i dlatego nie mogli niczego zdziałać wspólnie, ale może to sprawi, że przychylniej spojrzy na Josha.
Kolejnym jurorem został Mark. Nic szokującego, on i Elena znaleźli się na celowniku jako kolejna para. Okej, obejrzałem materiał z domu jurorów. Z ust Marka padają słowa: "Paul gra o drugie miejsce". To mogłoby znaczyć, że zagłosuje przeciwko niemu, ale szczerze? Do tego potrzeba własnego zdania i jaj. Jurorzy, konkretnie z 19 edycji, grają pod ludzi, od początku walczyli o uznanie publiki i nowych fanów na portalach społecznościowych, a nie pół miliona. I w takim przekonaniu robili, co nakazywał im zeszłoroczny ulubieniec Ameryki. Mark odda głos na Paula, bo będzie uważał, że tego chcą widzowie i nie będzie się narażał na hejt. Mam małą nadzieję, że nad poczuciem "co powinienem" zagóruje "co chcę", a wtedy Josh pozyska głos.
Matt nie ukrywa, że jest za Paulem. Josh może zdobyć jego głos tylko, jeśli doprowadzi do eliminacji Paula, bo mimo wszystko kontuzjowana Christmas nie ma żadnych szans na wygranie ostatniej głowy domu. Chyba że telewizja CBS dokona największej machlojki tej edycji i jakimś cudem Kobieta ze skręconą kostką wygra konkurencje wymagającą sprawności fizycznej.
Eliminacja Jasona była dla niego jak kubeł zimnej wody i liczę, że będzie ona punktem zwrotnym, ostatnią nadzieją na zaskakujący finał. Cała strategia Paula polegała na przyjacielskich sojuszach i tchórzostwie, bo inaczej nie można nazwać wszelakich prób uniknięcia odpowiedzialności za konkretne posunięcia w grze. Jason swoją eliminację odczuł bardzo boleśnie i jest jak na razie jedyną osobą, która jest przeciwko Paulowi. On zagłosuje na kogokolwiek, kto nie ma na imię Paul. Druga sprawa, lubi Josha i po cichu liczę, że do głosów na Josha przekona także Marka i Elenę.
Raven zagłosuje na Paula i szczerze powiedziawszy nie mam ochoty tracić więcej czasu na rozpisywanie się o kimś tak bezwartościowym.
Alex stała się dla mnie największym rozczarowaniem sezonu. Z odważnej, pyskatej dziewczyny stała się marionetką Paula. Jakby nie czuła się przez niego oszukana to i tak zagłosuje na Paula, bo... "tak przecież wypada". Z drugiej strony przyjaźniła się z Jasonem i możliwe, że finałowego wieczoru stanie za kowbojem.
W stosunku do Kevina nie mam żadnych oczekiwań. Od początku nie ukrywał, że nie ma pojęcia o programie w jakim się znajduje. Ma świadomość, że najlepszą grę prowadził Paul i zagłosuje jak większość. Jedyną szansą na inny wynik jest jego sympatia do Josha. Czy odegra ona większą rolę od bzdurnego poczucia, głosuję jak wszyscy? Nie wiem.
Ostatniego jurora poznamy dopiero w finałowym odcinku. Niby wszystko może się zdarzyć, ale tak naprawdę nic się nie wydarzy. Wygra Paul. Christmas od początku trzymała się z Joshem, to w jej ramionach wypłakiwał wszystkie swoje stany szaleństwa. Mimo to kobieta jest zapatrzona w Paula jak emerytka w obrazek święty. Co powoduje taki stan? Matczyne uczucia, zauroczenie starszej pani młodzieńcem? Trudno powiedzieć. Josh zagłosuje na Paula. Od dawna widzi intencje swojego sojusznika, zastanawia się nad jego eliminacją, ale z kim tu prowadzić zdradzieckie plany? Jeśli zostanie jurorem to uzna wyższość Paula i pogratuluje mu wygranej. Najciekawszą opcją jest Paul, czyli osoba, która na pewno nie zostanie jurorem. Jak i w zeszłym roku, tak i w tym Paul kieruje się negatywnymi emocjami. Gdyby w BB18 Nicole wygrała finałowe zadanie i wyeliminowała go - jestem pewien, że zagłosowałby na Jamesa. I tak będzie w tym roku. Dla Paula gra społeczna to jakiś dziwaczny twór nie mający racji bytu. Ten, kto zaatakuje go, nie jest warty wygranej. Ostatecznie poparłby Christmas jako osobę, która nie przyczyniła się do jego eliminacji.
Typy pewnie okażą się kompletnie nietrafione. A wy macie jakieś? Ktoś jeszcze ogląda ten program i ma jakieś ciekawe przemyślenia?

Finałowa trójka: Christmas, Josh i Paul.

Moje przewidywania
Sędziowie / Finaliści Christmas
Paul
Christmas
Josh
Josh
Paul
Cody Paul Christmas Paul
Elena Paul Josh Paul
Mark Paul Josh Paul
Matt Paul Josh Paul
Jason Christmas Josh Josh
Raven Paul Christmas Paul
Alex Paul Josh Paul
Kevin Paul Josh Josh
Juror #9 Paul Christmas Paul
Wynik 8-1 6-3 7-2
Zwycięzca Paul Josh Paul

A tutaj, jako bonus opinia publiczna:



Mam nadzieję, że głosy na Christmas pojawiły się z przekonania, że ma szansę wygrać, a nie z racji, że ktoś uważa, że powinna wygrać :)

czwartek, 14 września 2017

Dlaczego Survivor 35 wygra Heroes?

Jakiś czas temu na blogu pojawił się ten post i teraz wypadałoby, a nawet należy poświęcić temat plemieniu Levu. Dlaczego program wygra osoba z plemienia "Heroes"? Kim są bohaterowie? Jakie cechy posiadają i czego będziemy mogli się po nich spodziewać? Bohaterskich czynów, czy może posunięć godnych czarnych charakterów?
Przed programem "Heroes" zostali scharakteryzowani jako ludzie służący obywatelom swoją heroiczną pracą oraz poświęceniem. Za przykłady można podać zawody takie jak policjanci, strażacy oraz żołnierze. Przez 34 edycje Survivor przewinęły się setki osób powiązanych z tymi zawodami, o sporej części zapomniałem, bo nic nie wniosła, ale byli wśród nich też ludzie, których taktyka i sposób bycia doprowadziły ich do końca gry oraz tytułu zwycięzcy, o tym za chwilę.
Dla "Heroesów" nie jest to debiut. Bohaterowie pojawili się w jubileuszowej, dwudziestej edycji programu, gdzie mięli zmierzyć się z plemieniem "czarnych charakterów". Obie drużyny składały się z graczy znanych z poprzednich sezonów, typowa edycja all stars. Plemię Heroes cechowała praca zespołowa, lojalność, harmonia i wzajemny szacunek. I podejrzewam, że właśnie na tym (w założeniu) mają bazować relacje w Levu. Spokój, ład i porządek są wpisane w naturę "dobrych". Myślę, że Levu będą się jednak różnić od Heroes jedną ważną cechą, przywództwem. Wydaje mi się, że bardziej będą oni nastawieni na podporządkowanie i posłuszeństwo niż uczciwość. Tak, Levu będzie plemieniem liderów, takich którym może/chce zaufać przeciętny obywatel. Silny przywódca zdobywa szacunek i to ważna cecha w grze. Ci gracze potrafili skupiać wokół siebie ludzi, stawali się liderami sojuszy i bazując na zaufaniu pozostałych eliminowali kolejne osoby, torując sobie drogę do finału. Chyba najlepszymi przykładami będą tutaj policjanci Tony Vlachos, Sarah Lacina oraz strażak Jeremy Collins. Dla nich od początku Survivor był czystym biznesem opierającym się na zasadzie: "zdobyć zaufanie i iść po wygraną". Skupiali wokół siebie ludzi i niejednokrotnie dokonywali posunięć ryzykownych, które, niestety, szarpały ich grą społeczną. Różnica między nimi, a "Healersami" jest zauważana na pierwszy rzut oka. Ci "Heroes" wyznają taktyka silnej ręki, niczego nie robimy za plecami.

Tom Westman, Survivor: Palau
Innym aspektem heroizmu jest "amerykański" mit szczęścia. Czy nie byłoby doskonale, gdyby program wygrał człowiek utożsamiający się z ciężką pracą, etyką i bohaterstwem? Nie sam zawód czyni z ciebie bohatera. Możesz na co dzień pracować w służbie obywatelom, narażać życie, ale być niekochaną postacią telewizyjną jak Sarah. Ludzie chcą bohaterów pokroju Toma Westmana. Widzowie kochali go za osobowość i ojcowską pieczę nad Koror, ale w podobnym stopniu kibicowali Mikeowi, który sprzeciwiał się atakowaniu Szirin w Survivor: Worlds Apart. Lekcja z dobrej telewizji jest łatwa do zapamiętania ciężka praca popłaca, a dobrym ludziom przytrafiają się dobre rzeczy. I myślę, że Jeff Probst, a także widzowie liczą na taki typ bohatera. Człowieka, który udowadnia, że jego skala wartości jest dużo silniejsza od wykalkulowanych ruchów.
Samo plemię zdaje się nie będzie miało problemów z wygrywaniem nagród i immunitetów. Muszą to być ludzie sprawni fizycznie, silni, inteligentni, tacy superbohaterowie. Czy na pewno tak będzie? Tony nigdy nie wygrał indywidualnej nietykalności. Z kolei Jeremy w setce zażartował sobie, że "ssie w tych konkurencjach". Mimo wszystko wydaje mi się, że "Heroes" będą radzili sobie bardzo dobrze i rywalizowanie z pozostałymi drużynami będzie szło bez problemów. Większym problemem mogą być wzajemne relacje w plemieniu Levu. Kto zostanie liderem, w plemieniu składającym się z liderów? Czy w grupie sześcioosobowej powinno być więcej niż jeden przywódca? Czy nie poprowadzi to do sytuacji, każdy sobie? Największym problemem Levu będzie zdolność do bezkonfliktowej współpracy i, o ironio, zaufanie. Komuś będzie trzeba zaufać i nie dać się zwariować w razie, gdyby przeszli przez pierwszy etap gry bez rady plemienia.
A wy macie jakieś typy na zwycięzcę? Które plemię poradzi sobie najlepiej?

Foto z Grafika Google.

środa, 6 września 2017

Filmy z toaletowymi żartami. Gówniane poczucie humoru?

Wrzucam obrazek z najnowszego przeboju The Emoji Movie i naiwnie liczę, że wystarczy to za wstęp, rozwinięcie i zakończenie tematu jaki chcę podjąć. Nie? Nie wystarczy? Tak myślałem... Cóż wychodzi na to, że mój blog osiągnął poziom klozetu :) Ostatnio brałem udział w dyskusji o kupie w filmie, a dokładniej o żartach z kiblem w tle. Każdy chyba ma pojęcie o jakim rodzaju dowcipu piszę, ktoś dostaje biegunki, a w toalecie akurat zabrakło papieru toaletowego. Gdy ktoś mówi: "w filmie pojawia się żart o kupie" przed oczyma duszy mojej pojawia się scena ze Scary Movie albo jakieś dzieło kinematografii popełnione przez Adama Sandlera. W każdym razie dowcipy o sraczce lub klozecie obniżają wartość filmu, z tym się nie kłócę, ale gniot, gniotowi nierówny, prawda? Nie wszystko trzeba omijać szerokim łukiem i sprowadzać do poziomu filmów braci Wayans. Dla draki postanowiłem stworzyć listę dziesięciu DOBRYCH filmów, w których pojawiają się kiblowe żarty. Także zapraszam, jest miejsce, bo moja godność i powaga zdążyły opuścić to pomieszczenie. Aha, w tytułach znajdują się linki do scen, które oglądacie na własną "przyjemność", w nawiasach tytuły filmów.

Pan Kibelek (I kto to mówi 2)
Zacznę od czegoś bardzo lajtowego i nie do końca wpasowującego się w kolejne propozycje z tej listy. I kto to mówi 2 opowiada o Jamesie, Mollie i dwójce ich pociech. Mały Mikey został wreszcie starszym bratem i teraz musi stanąć przed nowymi wyzwaniami takimi jak chociażby nauka korzystania z sedesu. Jest to o tyle problematyczne, że Pan Kibelek jest przerażający. Ma wielkie zęby, krzyczy, plując wodą i pożera siuśki. I jak tu porzucić pieluchy?

Incydent fekalny (Inna kobieta)
Tu w zasadzie nie ma oryginalności, ale podaję ten przykład, bo mimo wszystko film jest do obejrzenia.Trzy kobiety, żona i dwie kochanki, postanawiają zemścić się na niewiernym mężczyźnie. Ich pomysły może i są ograne, ale z pewnością niezawodne. Jednym z nich jest podanie środka przeczyszczającego. Późniejsze wydarzenia możecie sobie wyobrazić, a odpowiedź na pytanie zatroskanej żony, dlaczego wróciłeś w takich spodniach jest bardzo dyplomatyczna: "przytrafił mi się incydent". Resztę przemilczmy.

Co tam robisz, Harry? (Głupi i głupszy)
Klasyka komedii i zarazem świetny duet aktorki Jim Carrey oraz Jeff Daniels. Ta scena to "kwintesencja" toaletowego poczucia humoru. Są środki przeczyszczające, randka z piękną kobietą oraz niedziałająca toaleta. Mimika, ruchy, dźwięki są przesadzone i głupie, że aż zabawne.

Czerwona pigułka (Formuła)
W przeciwieństwie do amerykańskiego kina, brytyjskie nie bawi się w schematy. Tu musi być boleśnie i prawdziwie. W scenie, niczym z Matrixa, chemik grany przez Samuela L. Jacksona oferuje grupie skinheadów tabletkę czerwoną i niebieską. Za jego namową, chłopaki sięgają po czaerwoną. Gra głośna muzyka, zwierzęta w klatkach czują niepokój i coś zaczyna się dziać. My nie wiemy dokładnie co? Chemik podał im truciznę? W kolejnej sekundzie wszystko się staje jasne.


Smacznego (Służące)
Gdyby jednak ktoś narzekał na monotonię listy, wspomnę o Służących. Obsypany nagrodami film opowiadał historię dziennikarki piszącej o życiu czarnoskórych służących. Scenę, dzięki, której film znalazł się na liście zawdzięczamy Minny. Zwolniona i niesłusznie oskarżona o kradzież postanawia wyrównać rachunki z byłą pracodawczynią. Kobieta piecze ciasto i z uśmiechem na twarzy przygląda się zajadającej Hilly. Wszystko idzie gładko do momentu, aż Minny nie zdradza sekretnego składnika wypieku.

Zabrakło papieru (Nadchodzi Polly)
 Ten sam żart można opowiadać na około. I co ciekawe, opowiada go się, w zmienionej scenerii, z nowymi twarzami, podobnym przebiegiem, ale zamysł jest zawsze taki sam - nieudana randka. Po kolacji Reuben wraca z Polly do jej mieszkania. Udaje się do toalety i jak na złość braknie papieru. Zdesperowany używa ręcznika, który Polly otrzymała od babci (jeśli dobrze pamiętam). Ręcznik nie daje się spuścić i po chwili cała łazienka tonie w wodzie z kibla. Zastanawiając się, dlaczego takie sceny pojawiają się w komediach romantycznych? Bo trzeba się upokorzyć, romans nie jest poważny, a nie ma bardziej poniżającej i stresującej sytuacji od niszczenia cudzej własności i to w taki sposób. Komedia romantyczna musi ośmieszyć kochanków i to w najlepszy dla siebie sposób.

Instrukcja obsługi (Dlaczego on?)
W pełni zautomatyzowany dom Lairda to po prostu perełka, którą z chęcią chwali się przed rodziną swojej dziewczyny, ale co z toaletą? Pech chce, że jego przyszyły teść, Ned ma problem z obsługą urządzenia. Szybko okazuje się, że kibel należy zresetować ręcznie i z pomocą przychodzi Gustav, prawa ręka Lairda. Sytuacja jest żenująca, a Ned mokry ze wstydu. Trudno mu się dziwić.

"Zesrałaś się na ulicy" - podsumowała Annie, ale od początku. Bycie pierwszą druhną to nie lada wyzwanie dla Annie. Dziewczyna najpierw organizuje pannie młodej i jej koleżankom obiad w podejrzanej knajpie, a potem przymierzanie sukienek weselnych w drogim butiku. Wszystko idzie dobrze do momentu, aż kobiety nie dostają biegunki. Zrozpaczona Lillian wybiega na ulicę w pięknej sukni ślubnej i robi to, o czym mówi na środku ulicy. Druhny polecam, które poza świetnymi aktorkami oferują interesującą historię o prawdziwej przyjaźni.

Śniadanie u teściów (Trainspotting)
Rozpoczynając listę wiedziałem, że najlepszy film Danny'ego Boyle znajdzie się na niej. I wiedziałem to oburzając się na "niesprawiedliwą krytykę" żartów o kupie. Bohaterem filmu jest młody narkoman, Mark Renton, ale bohaterem sceny, o której mówię jest jego dobry przyjaciel Kartofel. Po nocnej imprezie Kartofel trafia do domu swojej dziewczyny gdzie usypia. Nazajutrz dochodzi do niego, że... zesrał się. Zakłopotany zabiera pościel ze sobą, gdy trafia na rodzinne śniadanie. Potem są grzeczności, wyrywanie sobie pościeli, a zresztą taką katastrofę trzeba obejrzeć samemu.

I teraz twist! Dziesiąty film zapodacie wy, czytelnicy. Skoro ja mogłem podać listę dziewięciu filmów, to wy możecie dopisać do niej numer dziesiąty i nie ma że boli.