wtorek, 30 września 2014

AHS: Freak Show

W październiku swoją premierę będzie miał czwarty sezon serialu American Horror Story. Jest to jedyny serial, który oglądam,  i z którym jestem, powiedzmy, na bieżąco. Dlatego postanowiłem stworzyć krótką listę rzeczy, które chciałbym zobaczyć w nowej odsłonie serialu. Być może fani serialu wyśledzili już część rzeczy, o których będę pisał i będzie to takie ględzenie o czymś, o czym już dawno wiadomo, ale sam niespecjalnie zagłębiałem się w doniesienia na temat sezonu i jedyne co mi się o uszy obiło to rola Lange i siłą rzeczy - tematyka.

- Sarah Paulson i jej rola
Przyznaję, że nie jestem fanem tej aktorki. Razi mnie pewnego rodzaju sztuczność w jej grze. O ile pasowała do roli spokojnego medium, tak postaci dziennikarki oraz dyrektorki szkoły pozostawiały wiele do życzenia. Nie podoba mi się, że twórcy na siłę robią z niej centralną postać. Mam nadzieję, że historia opowiedziana w czwartym sezonie nie będzie się kręciła znowu wokoło Paulson.

- Zmiana perspektywy Lange
Jessica Lange jest perłą produkcji. To jest pewne. Niestety przez trzy sezonu dawała się poznać jako postać górująca nad innymi: pewny siebie charakter, który ma władzę nad "nowymi". Można pokusić się o stwierdzenie, że jest postacią negatywną, która rzuca kłody pod nogi głównych bohaterów. Chciałbym, aby w "AHS: Freak Show" nie była znowu przedstawiana jako twarda, władcza postać.

- Następczyni królowej
To ostatni sezon, w którym pojawi się Jessica Lange. Z jej odejściem piąty sezon na pewno straci. Byłoby dobrze, gdyby już do "Freak Show" wprowadzono aktorkę, która byłaby chociaż częściowo przejąć rolę Jessici i stanowić mocny filar pod kolejne sezony. A może jej następczynią zostanie jedna z aktorek, które dołączyły w "Coven"?

- Więcej postaci męskich
Tego w dużej mierze zabrakło w poprzednim sezonie. Jasne, byli Hank, Kyle, Spalding, ale ich role sprowadzały się do bycia tłem dla żeńskich postaci. Brakowało mężczyzn, którzy byliby równoprawnymi postaciami jak było to w przypadku "Murder House" i "Asylum".

- Kończmy na przedostatnim odcinku
To zabawne, ale o wiele bardziej podobają mi się przed ostatnie odcinki sezonów, niż ostatnie. Każdy z dotychczasowych sezonów miał "szczęśliwe" zakończenie, a to trochę nie pasuje do konwencji horroru. Rozumiem, "AHS" za każdym razem opowiada nową historię, a kinowy horror często kończy w taki sposób, aby dało radę opowiedzieć sequel. Mimo wszystko twór tak groteskowy jak będący mimo wszystko horrorem zasługuje na bardziej złośliwe zakończenie.

- Dziwność
To kolejny element, którego zabrakło w "Coven". Może nie tyle zabrakło, co był dość skąpo eksponowany. Pierwsze dwa sezony uderzały absurdem. Przyzwyczaiły do tego, że świat nie jest normalny, a ludzie ukrywają swoje lęki i fobie. Podtytuł czwartego sezonu sugeruje, że dziwności nie zabraknie. To byłaby wielka szkoda, gdyby ten sezon miał pójść na jakieś ustępstwa i nie wykorzystać w pełni swojego motywu przewodniego.

Plakat promujący 4 sezon AHS

sobota, 27 września 2014

Jumpin Jack Flash

Ostatnio doszedłem do wniosku, że komedia i horror jako gatunki filmowe mają dzisiaj bardzo trudne zadanie. Widzowie wymagają od nich, aby wzbudzały konkretne emocje: komedia ma nas bawić do łez, a horror zjeżyć włosy na głowie. Pozostałe rzeczy nie są tak istotne. Muszę przyznać, że bardzo rzadko zdarza mi się śmiać na komediach. Oczywiście nie znaczy to, że źle się bawię podczas oglądania komedii. Uśmiech na mojej twarzy potrafią wywołać role Simona Pegga, Hiacynta Żakie... Bukiet oraz bohaterka pewnej komedii sensacyjnej, o której chciałbym poświęcić ten post.
Lata 80-te były czasem ogromnych monitorów, muzyki syntezatorowej, a także komedii sensacyjnych takich jak "Gliniarz z Beverly Hills". W roku 1986 powstaje komedia sensacyjna "Jumpin Jack Flash", która jakiś czas temu została przetłumaczona jako "Błysk pajaca". Zgaduję, że polskie tłumaczenie ma odnosić się w jakiś sposób do pozy głównej bohaterki z plakatu. Tym dziwniejsze jest to, że tytuł owego filmu jest tytułem piosenki zespołu The Rolling Stones, ale mniejsza o to. "Jumpin Jack Flash" jest jednym z tych tytułów, którymi wolę posługiwać się w języku angielskim.
Wszystko zaczyna się od młodej pracowniczki banku, Terry (Whoopi Goldberg). Pewnego dnia kobieta nawiązuje przez internet kontakt z osobą ukrywającą się pod pseudonimem Jumpin' Jack Flash (tak, kolejny powód, dla którego tytuł powinien zostać niezmieniony). Jej rozmówca okazuje się być brytyjskim agentem uwięzionym gdzieś w Rosji. I zrządzeniem losu  Terry staje się jego jedyną deską ratunku. W taki sposób kobieta wplątuje się w międzynarodową aferę. Dlaczego ryzykuje? Na mecie czeka na nią nagroda w postaci tajemniczego Jacka, którego głos słyszymy podczas internetowych rozmów z Terry.
Fabuła rysuje nam przeciętną komedię sensacyjną, która oddaje klimat lat 80-tych. Dlaczego w takim razie jest to mój ulubieniec? Przede wszystkim ze względu na Whoopi Goldberg, która potrafi wykreować postać pełną energii i humoru. Taka właśnie jest Terry. Szalona pracowniczka biurowa spoufala się z każdym i zawsze, bez względu na grożące jej niebezpieczeństwo. Chodzi w "workowych' ciuchach, biurko ma zawalone zabawkami, kochają ją koledzy z pracy, nienawidzi szefostwo, ale co z tego/ Terry jest chłopczycą, która w niczym nie przypomina bohaterek kina sensacyjnego; ładnych, zadbanych i kroczących w cieniu przystojnego bohatera. Jest jak facet i to właśnie jej imię początkowo myli Jacka, który jest przekonany, że czatuje z mężczyzną. Co jednak najważniejsze zawsze spada na cztery łapy i za to ją uwielbiam. Jest to bardzo dobry rozweselacz na chłodne wieczory - takie jak dzisiaj.
I przy okazji roli Goldberg zacząłem zastanawiać się nad rolami komediowymi. Zauważyliście, że kobiety znacznie rzadziej wcielają się w wyraziste, komediowe role niż mężczyźni? Nie mówię, że nie ma aktorek grających w komediach, bo są i to całkiem niezłe, ale jest ich znacznie mniej. Trochę szkoda.

Informacje
Tytuł pl. Błysk pajaca
oryg. Jumpin Jack Flash
Reżyser Penny Marshall
Gatunek Komedia kryminalna
Rok produkcji 1986
Kraj produkcji USA
Ulubiony bohater Terry Doolittle (Whoopi Goldberg)
Ulubiony cytat Terry po powrocie z imprezy:
Nie wierzę, że wkręciłam się na bal, a jakiś  
palant pomyślał, że jestem transwestytą.
Ulubiona scena Budka telefoniczna. Esencja Whoopi w Whoopie.
Zwiastun Klik

czwartek, 25 września 2014

Oczekiwania i nadzieje w reality show

Finał 16 sezonu amerykańskiego Big Brothera zbliża się wielkimi krokami. Na całe szczęście, bo nie wiem, ile jeszcze miałbym cierpliwości do tego sezonu. Kto wygra? Derrick. Chociaż nie jestem fanem Big Brothera i bardziej oglądam go dla zabicia czasu niż z sympatii do gry to pokuszę się o stwierdzenie, że w moim prywatnym rankingu zwycięzców Derrick znajdzie się na pierwszym miejscu, albo na drugim, zaraz za Danem. Mam nadzieję, że policjant z Rhode Island wejdzie do finału i zgarnie główną nagrodę.
W tym tygodniu premierę będzie miał 29 sezon Survivor. Przyznam się, że czekałem na ten sezon od finałowego epizodu Survivor: Cagayan. Kolejno sezony 25, 27 i 28 stawiały poprzeczkę coraz wyżej i wyżej. I mam nadzieję, że najnowszy, o nieco przydługim tytule "Survivor: San Juan del Sur. Blood vs Water 2" okaże się przynajmniej przyzwoity. To kilka moich oczekiwań odnośnie nowej serii Robinsonów: 

Wyrównany czas antenowy
Tutaj akurat nie mam złudzeń. Kamera jednych kocha, a innych nienawidzi. Rozumiem to, ale mimo wszystko chciałbym, aby każdy gracz miał swoje pięć minut jak miało to miejsce w Survivor: Cagayan (nie licząc oczywiście przesadnej ilości Tony'ego).

Twist
Czym byłoby reality show bez twistów? Jedne niszczą, a inne pomagają w grze. Największym twistem najnowszego sezonu ma być powrót do rywalizacji rodzinnej, czyli formatu Blood vs Water znanego z 27 sezonu. Problem w tym, że sezon 27 był rewelacyjny dzięki bardzo dobrej grupie uczestników, a nie samemu twistowi. Drugi twist to powrót Wyspy Wygnańców. Mam nadzieję, że nowe "zasady" wyspy wypadną dobrze. Póki co mam mieszane uczucia co do pojedynków.

Zaskakujące rady
To obowiązek. Rada plemienia to ostatni element każdego odcinka. Musi zaskakiwać i tym samym zmuszać widza do obejrzenia kolejnego epizodu. Nie lubię rozgrywek, gdzie wszyscy są jednomyślni i tak w zasadzie grają do samego końca. Emocjonujące głosowania, głosy ocierające się o remis...

Konkursy
Czy o nagrodę, czy o immunitet. Konkursy są ważnym elementem gry i ważne jest, aby twórcy wprowadzali urozmaicenie. Urozmaicenie jest ważne, bo niektóre sezony Survivor opierały się wyłącznie na układaniu puzzli, albo rzucaniu do celu. Dlatego mam nadzieję, że ten sezon będzie urozmaicony pod względem konkursów: zadania w wodzie, sumo, układanki, coś na cierpliwość.

To są moje główne oczekiwania dotyczące kolejnego sezonu Survivor. Mam nadzieję, że sprawdzą się, chociaż w części. Pozostaje czekać do piątku.

Derrick, Big Brother 16