poniedziałek, 28 listopada 2016

American Horror Story - 4 ulubione sceny

Początkowo zastanawiałem się nad listą ulubionych odcinków American Horror Story. Z tego pomysłu chwilowo zrezygnuję. Wszelkie rankingi dotyczące postaci, bohaterów i sezonów zostawię sobie na zakończenie serialu, a dzisiaj chciałbym napisać o pojedynczych scenach, które dzięki swojej przewrotności, oryginalności, dialogom lub bohaterom zapadły mi w pamięć. Oczywiście, będą spoilery. W tytułach są linki do wspominanych scen. 

s01e10: Smoldering Children
Podoba mi się przewrotność całego odcinka. Najfajniejsza była scena, w której Violet odkryła własną śmierć. Jest to pierwszy raz, gdy mamy szansę zobaczyć reakcje ducha. Dotąd poznawaliśmy postaci, które zmarły jakiś czas temu i właściwie nie mamy pojęcia, jak zareagowały na śmierć. Violet próbuje uciec z domu. Jej szaleńcze próby kończą się zawsze w taki sam sposób wybiega przez drzwi frontowe, aby znowu znaleźć się w tym samym pokoju. Do nastolatki zaczyna docierać, że jej wcześniejsza próba samobójcza była udana. Życie dziewczyny dobiegło końca i teraz pozostają strach, żal i zagubienie. Resztę wieczności spędzi w domu, w którym zmarła.

s02e10: The Name Game
Asylum uważany jest, i słusznie, za najmroczniejszy sezon serialu. Każdy odcinek niesie ze sobą ludzkie tragedie, ból i bezsilności dobra w starciu ze złem. Po dawce elektrowstrząsów Jude jest bardzo osłabiona. Ignorując Lanę, podchodzi do szafy grającej i włącza utwór "The Name Game" i... BUM! Kobieta zaczyna śpiewać i tańczyć, a za jej przykładem idą pacjenci i cały personel szpitala. Zaskakujący obłęd. Asylum na moment przeistacza się w miejsce wesołej zabawy. Wraz z końcem utworu okazuje się, że scenka miała miejsce wyłącznie w głowie Jude.

s03e02: Boy Parts
American Horror Story uwielbiam za inteligentne, pełne złośliwości i charyzmy dialogi. Tego właśnie brakuje mi w późniejszych sezonach. Z takich rozmów najbardziej utkwiła mi w pamięci wizyta Fiony w salonie fryzjerskim Marie. To pierwsze spotkanie królowej vodoo z liderką czarownic z Salem. Ich rozmowa jest przesycona złośliwością i chęcią udowodnienia swojej wyższości nad konkurentką.

s04e09: Tupperware Party Massacre
 Nie lubiłem wątku sióstr syjamskich, który po pierwszym odcinku zwyczajnie zaczął się robić toporny. Bette i Dot różniły się wszystkim i było to podkreślane w serialu bardzo często. Dot zdaje sobie sprawę, że pomimo tego jak uciążliwe jest życie w jednym ciele to kocha swoją siostrę i potrzebuje jej. Scena była przełomowa do ich całej historii, bo odtąd dziewczyny zdecydowały się działać razem. Skończył się egoizm, a zaczęło zrozumienie. Polecam też tę scenkę z bliźniaczkami.

sobota, 26 listopada 2016

Mam Talent - finał

W ostatnim, piątym półfinale, do grona zwycięzców dołączyli Kapela Ciupaga oraz NDBS Team. Odcinek przede wszystkim zaoferował osobowości. Uczestnicy byli po prostu sympatyczni i to duża wartość. Konkurs ocenia talent, ale niemożna zapominać, że jego ogromną wartością są także ludzie. Przez ostatnie tygodnie polubiliśmy uczestników nie tylko za ich umiejętności, ale także za to, jacy są. Czas na finał...

Finał otwiera występ zespołu tanecznego Wolf Gang. Okazuje się, że jest to pierwszy zespół taneczny w historii programu, który wszedł do finału na pierwszym miejscu. Brawo i kurde! Strasznie denerwowały mnie światła i z tego powodu nie do końca mogłem skupić się na występie. Mimo wszystko ekipa nie rozczarowała. Ponownie mieliśmy solidny występ. Dobrą chorografię, muzykę, stroje. Nie jestem fanem, ale doceniam.
Tryumfatorzy poprzedniego odcinka, czyli Kapela Ciupaga występuje dzisiaj jako druga. Ich dzisiejszy występ podobał mi się o wiele bardziej od tego, który zaprezentowali w półfinale. Było zabawnie, muzycznie i z energią. Cenię ich za prawdziwość i bardzo lubię jako ludzi. Powodzenia.
Jako trzeci występuje raper Lasio Companija. Tym razem wykonał Bajkę o Małym Księciu, czyli utwór, na który liczyli chyba wszyscy jego widzowie. Przyznam się, że po półfinałowej prezentacji obawiałem się o jego dzisiejszy występ, ale okazuje się, że niepotrzebnie. Mateusz jak zwykle emanował serdecznością i dobrą energią. Sam kawałek zawiera w sobie mnóstwo wrażliwości i słucha go się z przyjemnością. To mój zwycięzca edycji.

Lasio Companija

Duet akrobatyczny Marcelka Joo i Robert znalazł się bardzo wysoko w moich przewidywaniach rankingowych i to w sumie nie zmieniło się bardzo po ich występie. Podoba mi się, żę tak starannie przygotowują swoje występy. Ich praca to nie tylko akrobatyczne figury, ale i historia, muzyka, stroje. Dzisiejszy występ był w klimacie świątecznym, ale miałem wrażenie, że nieco mniej dynamiczny od poprzednich. Pojawienie się na scenie bobasa urocze.
Kolejna na scenę wychodzi Ola Bednarz z pole dance. Co mogę powiedzieć? Zgadzam się z jurorami. Ponownie przygotowała świetny i zaskakujący występ.Bardzo fajnie wyglądał baletowy wstęp. Bez względu na wynik finału, wielki szacunek dla Oli.
Drugą połowę prezentacji rozpoczyna grupa taneczna NBDS Team. Dzisiaj wykonują chorografię do legendarnego kawałka "Thriller". Czy można zrobić coś lepszego? Ich taniec mocno inspirował się  teledyskiem Michaela, ale mimo to czuło się, że jest to ich oryginalny pomysł. Myślę, że właśnie to jest ogromną zaletą tej ekipy. Za każdym razem przedstawiają kawał pracy, której niemożna nie docenić. Ponadto lubię ich jako ludzi. Zdecydowanie bardziej wolę ich występ od Wolf Gang.
Przyznam się, że czekałem na występ Darii Kowolik. Dzisiejsza prezentacja podobała mi się o wiele bardziej od półfinałowej. Spokojna aranżacja nie odwracała uwagi od tego, co najistotniejsze, czyli pięknej barwy głosu. Z pewnością jest to jeden z występów, o którym będę pamiętał po zakończeniu programu. Mam nadzieję, że Mam Talent będzie dla Darii początkiem kariery. Ponadto wyglądała wspaniale. Mam nadzieję, że to jej noc.

Daria Kowolik
Szczęśliwa siódemka ponownie dla iluzjonisty Just Edi. Adriana obstawiałem jako zwycięzcę, ale teraz nie jestem tego taki pewien. Występ był udany, ale bardzo nerwowy i ten jego stres trochę mi przeszkadzał. Nie mam wiele do dodania.
Duet akrobatyczny Acrodreams. Co można powiedzieć o ich występie? Zjawiskowy? Imponujący? Niewiarygodny? Banalne określenia, ale innych nie mam. Po raz trzeci pokazali niezwykłe show. Myślę, że ich występ miał w sobie wszystko; emocje, talent, bezbłędność, opanowanie. Zasługują na wygraną.
Ostatni na scenę wychodzi wokalista Kuba Herfort. Podobnie jak w występie półfinałowym, tak i tu Kuba nie wywarł na mnie żadnego wrażenia. Występ był dobry, ale bez pazura.Nie będę o nim pamiętał po programie, chyba że wygra.

Moje top 3:
1. Acrodreams
2. Lasio Companija
3. Daria Kowolik

poniedziałek, 21 listopada 2016

Mam Talent - przewidywania i oczekiwania

I stało się! W następną sobotę czeka nas finał mamtalentowych zmagań. Ktoś będzie zwycięzcą, a ktoś nie. Nim to jednak się stanie, postanowiłem przypomnieć sylwetki dziesięciu finalistów, wspomnieć o moich oczekiwaniach względem każdego z nich oraz przewidzieć, jak sobie poradzą w ostatniej batalii. Po finałowym odcinku zapewne zostanie wylany na mnie kubeł zimnej wody, ale póki co z chęcią ocenię uczestników. Moje przewidywania będą oparte wyłącznie na podstawie dotychczasowych prezentacji, a to oznacza, że ocena sobotniego odcinka może bardzo się różnić od moich dzisiejszych zapisków. Aha, to nie jest żaden ranking, a wymieniani finaliści pojawią się w przypadkowej kolejności. No to start.

Zacznę od zespołu tanecznego z Bydgoszczy. Wolf Gang to mocno zróżnicowana wiekowo grupa, bo składa się z ludzi od 15 do 26 lat. Przyznam się, że bez bicia, że ich awans do finału mnie zaskoczył. Cały czas obstawiałem, że tryumfatorką odcinka będzie Martyna Ciok, a tu niespodzianka. Przede wszystkim podoba mi się energia i pewność siebie, którymi emanuje cała ekipa. Mam nadzieję, że finał w ich wykonaniu będzie szalony. Spodziewam się fajnej muzyki, świetnych strojów i układu chorograficznego, który zapamiętam na trochę dłużej. Zdobyli pierwsze miejsce w bardzo mocnej grupie, a więc liczą się w stawce. Myślę, że mają szansę na trzecie lub czwarte miejsce.
Wolf Gang nie będą jedynym zespołem tanecznym w finale. W zeszłym tygodniu do finału awansowała grupa NBDS Team z Lublina. Moim zdaniem byli bezapelacyjnymi zwycięzcami odcinka i dlatego trochę zasmuciło mnie drugie/trzecie miejsce. Podoba mi się ich konsekwencja. Cokolwiek prezentują to jest to ich. Czuje się, że szlifują całość i są dumni z wykonanej pracy. Trudno nie porównywać obu ekip. Niestety wydaje mi się, że w ostatecznym starciu NBDS Team będzie tą mniej wspartą przez widzów grupą. Obstawiam ósme miejsce.
W finale nie mogło zabraknąć wokalistki i mamy Darię Kowalik. Ma dziewiętnaście lat i studiuje wokalistykę estradową na Akademii Muzycznej w Łodzi. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że to właśnie ona ze wszystkich półfinalistek wyśpiewała sobie drogę do finału. Cechuje ją ogromna subtelność muzyczna, który wyraża się przez sposób w jaki śpiewa, kontroluje własne emocje, wzbudza emocje w słuchaczu. Poza tym studiuje na kierunku muzycznym, a to pewnego rodzaju "obietnica", że w przyszłości będzie związana z muzyką i chyba warto zainwestować w jej talent. W finałowym odcinku chciałbym zobaczyć Darię wykonującą spokojną balladę, gdzieś z tyłu fortepian i wszystko w temacie. Spore szanse na podium.

Daria
Ogromnym zaskoczeniem ostatniego półfinału było zwycięstwo Kapeli Ciupaga, czyli zespołu ośmiu panów grających i śpiewających muzykę góralską. Must Be The Music niejednokrotnie udowadniało, że ludzie chcą i potrzebują zespołów łączących współczesne gusta z własnymi korzeniami. Zespół jest autentyczny w tym, co robi, ale brakuje mi trochę powiązań z "dzisiejszą" popową muzyką. Nie wydaje mi się, aby w finałowym odcinku zaskoczyli czymś nowym. Na pewno dostarczą sporo zabawy, ale co poza tym? Wydaje mi się, że mają szansę na znalezienie się w połowie stawki, szóste miejsce.
Ola Bednarz pochodzi z Gliwic i pracuje jako instruktorka fitness. W Mam Talent zaprezentowała pole dance czyli taniec na rurze. Zacznę od tego, że bardzo polubiłem Olę. Nigdy nie była moją faworytką i ginęła gdzieś w tłumie. Dopiero jej występ półfinałowy przykuł moją uwagę. Udowodniła, że liczą się pomysłowość, ciężka praca i charyzma. Nie ma faworytów i pewniaków, każdy ma szansę zawalczyć o wygraną. Finałowy odcinek będzie bardzo trudny dla niej, a moim jedynym oczekiwaniem jest, aby pokazała się z jak najlepszej strony. Niestety, czuję, że Ola zajmie jedno z ostatnich miejsc, ale mimo wszystko powinna być dumna.
Marcelka Joo i Robert to duet akrobatyczny córki z ojcem. W ich występach nie byłoby chyba nic nadzwyczajnego, gdyby nie tona cukru w postaci uroczej Marcelki. Nasza bohaterka ma cztery latka i figury akrobatyczne, które potrafi wykonać sprawiają, że opada szczęka. Nie mam jakichś specjalnych oczekiwań względem ich występu. Ponownie zaprezentują wyrzucaną w powietrze dziewczynkę, wpadającą w ucho muzykę i rewelacyjne stroje. Jeśli się nie mylę, na oficjalnym kanale programu, filmik z castingu Marcelki i Roberta ma ponad dwa miliony wyświetleń (goni ich jedynie Mateusz) i ponad 13000 łapek w górę. Niby nic, tylko wyświetlenia, ale  to właśnie o utrzymanie uwagi widzów chodzi. Ponadto zwycięzca musi być lubiany (tak, w takich programach liczy się także osobowość), a Marcelka swoją naturalnością pokonuje wszystkich. Ten duet idzie po wygraną. Myślę, że podium jest w ich zasięgu.
Jakub Herfort zdobywający pierwsze miejsce w półfinale był dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. W finale chciałbym usłyszeć w jego wykonaniu polską piosenkę i to w zasadzie wszystko. Nie daję mu dużych szans na zwycięstwo. Wydaje mi się, że z piątki uczestników, którzy tryumfowali w półfinałach, Kuba zajmie najniższą pozycję w finale.
Raper Lasio Companija jest moim ulubionym uczestnikiem programu i z pewnością będę mu kibicował. Wiele osób chce, aby w finale wykonał Bajkę o Małym Księciu i z pewnością jest to z pewnością dobry utwór. Mateusz przyszedł do programu promować swoją płytę i to właśnie z niej pochodziły utwory Bardzo tęsknię oraz Pijany Lasio Dens. Kawałek wybrany na finał także będzie pochodził z niej i fajnie, gdyby był to ten najnowszy utwór. I tu mam kłopot, bo serce chce życzyć mu miejsca na podium, ale rozum krzyczy bezlitośnie szóste miejsce.
Ostatnie dwa występy pochodzą z pierwszego półfinału i w całym tym poście będą one najważniejsze. Duet akrobatyczny Acrodreams wszedł do finału z drugiego miejsca. Uważam, że w pełni należy im się wygrana. Oba ich występy były piękne i wiem, że trzeci również dorówna im klasą i profesjonalizmem. I tu podobnie jak z Companijką, życzę im pierwszego, ale rozum podpowiada, że najwyżej dostanie im się czwarte.
I na sam koniec został iluzjonista Just Edi Show. Spodziewam się po nim występu  profesjonalnego, dobrze zrealizowanego i dostarczającego sporo radości. Mam tylko nadzieję, że tym razem bardziej skupi się na publiczności, a nie wyłącznie panelu jurorskim. Ponadto to kocha iluzję i myślę, że warto nagrodzić go za miłość do tego, co robi. Uważam, że Just Edi zostanie zwycięzcą dziewiątej edycji Mam Talent.

Just Edi
Moje przewidywania:
1. Just Edi Show
2. Daria Kowolik
3. Marcelka Joo i Robert

Wymarzone zakończenie:
1. Acrodreams
2. Lasio Companija
3. Daria Kowalik

A wy? Macie już faworytów? Zapraszam do dyskusji. 

Fotografie ze strony mamtalent.tvn.pl

sobota, 19 listopada 2016

Mam Talent - piąty półfinał

Po czwartym odcinku półfinałowym do grona szczęśliwców dołączyli Lasio Companija oraz Wolf Gang. Gratuluję, bo poziom uczestników z poprzedniego odcinka był naprawdę wysoki, jak wspominałem wcześniej, grupa śmierci. Gościem specjalnym programu był Ziemowit Świtalski, finalista pierwszej edycji Mam Talent. Dla osób, które są z programem dłużej ode mnie, występ Ziemowita musiał wywołać fajne wspomnienia, bo na scenie zadebiutował jako siedmiolatek, a teraz na fortepianie zagrał już nastolatek. Zauważyłem, że wielu widzów krytykuje występy dzieciaków. Z jednej strony rozumiem, że bardzo młode osoby mają czas na doszlifowanie talentu i odniesienie sukcesu w takim programie niekoniecznie jest czymś dobrym, ale znowu z drugiej ich praca oraz wysiłek w naukę powinny być doceniane, bo robią coś niezwykłego w przeciwieństwie do rówieśników grających w Maincrafta. Dzieciaki to przede wszystkim inwestycja. Dzisiaj wspieramy rozwijające talenty, a za kilka lat być może będziemy podziwiać profesjonalne występy dorosłych ludzi. Czas na piąty półfinał. Nie mam faworytów. Nawet nie mam pojęcia, kto dzisiaj wystąpi. Czas rozwiązać wesołą tajemnicę.

Dzisiaj występy otwiera ekipa siłaczy Dynasty Workout. Po materiale, który pokazali o nich przed występem nie byłem przekonany, bo co oni mogą właściwie pokazać? Spodziewałem się trochę monotematycznego występu, idealnego na miejsce ostanie, a tymczasem... Niespodzianka! To był udany spektakl. Była muzyka, charyzma, fajne figury. Całość wyszła bardzo dobrze. Mimo wszystko nie jestem przekonany, czy jest to rodzaj występu, który może skoncentrować na uwagę widowni i co za tym idzie walczyć o finał.
Drugi występ to zespół góralski o nazwie Kapela Ciupaga, po prostu. Zacznę od tego, że uwielbiam ludzi kreatywnych. To dla mnie najwyższa wartość w tego typu programach. Ponadto doceniam poczucie ich własnej tożsamości, ale całość mi nie podeszła. To walka o finał i trzeba zaznaczyć swoją obecność w tym odcinku, a to było bardzo okej i nic więcej.
Potrzebę "złotego przycisku" pojąłem dopiero po kolejnym występie. Emila Rudnicka przyszła do Mam Talent zaprezentować swoje umiejętności akrobatyczne. Występ nie spotkał się z entuzjazmem ze strony jurorów, ale dzięki złotemu przyciskowi może dzisiaj wystąpić. I dzisiaj musiała udowodnić, że w pełni zasługuje na półfinał i chce awansować do finału. Prezentacja Emilii była bardzo stonowana, ale i emocjonalna. Występ bardzo mi się podobał pomimo wyczuwalnego stresu bohaterki. Więcej odwagi, Emila i będzie super. Życzę powodzenia i trzymam kciuki.

Emilia Rudnicka
Śpiewaczka country o pseudonimie Hannah Savannah kupiła mnie "koncertem dla żab". Nie mam wątpliwości, że kobieta posiada duszę artystki. Czuje się dobrze na scenie, lubi śpiewać i emanuje pozytywną energią. Utwór, który zaśpiewała bardzo mnie zaskoczył. Wokalnie nie było szału i nie widzę jej w finale. Mimo wszystko cieszę się, że wystąpiła.
Drugą połowę wieczoru otwarł występ pochodzącego z Armenii, Mushegha Khachatryana. Uczestnik zaprezentował akrobacje na monocyklu. Występ był dynamiczny, widowiskowy i profesjonalny. Zakończył go, niestety, nieudany trik, kurde, czasem się zdarza, ale brawa jakie otrzymał na zakończenie były w pełni zasłużone. To był bardzo dobry występ, ale nie mam złudzeń. Mushegh nie awansuje do finału. Szkoda, bo dał z siebie wszystko.
Kolejny jest zespół taneczny NBDS Team i tu muszę przyznać, że jest to pierwsza grupa taneczna w programie, która mi się bardzo spodobała. Było genialnie: zaczepny kryminalny styl, fajna chorografia, super stroje i wpadająca w ucho muzyka. Poza tym od razu polubiłem ich liderkę. Widać, że dziewczyna ma pazur i świetnie odpowiedziała Prokopowi na pytanie.
Przedostatnim półfinalistom jest Sebastian Frodyma. Jego pokaz związany jest z żonglerką obręczami. Ogromnymi plusami tego wykonawcy jest jego osobowość. Do pokazu podszedł bardzo aktorsko, aczkolwiek nie podoba mi się ten rodzaj spektaklu. Dla mnie troszeczkę monotonnie, ale każdy ma inną wrażliwość. Z pewnością jest to coś innego niż śpiew, taniec i wierzę, że znajdą się wielbiciele jego talentu. Ja do nich nie należę.
I na sam koniec jak nakazuje "tradycja" pozostał występ wokalny. Ostatnim półfinalistom jest szesnastoletni Maciej Partyka. Występ trochę mi się dłużył. Nie czułem tych emocji, co nie znaczy, że ich nie było, bo były. Fajnie, że miał spokojną skromną i oszczędną aranżację.

NBDS Team

Moje top 3 odcinka:
1. NBDS Team
2. Emilia Rudnicka
3. Dynasty Workout

Fotografie z mamtalent.tvn.pl

sobota, 12 listopada 2016

Mam Talent - czwarty półfinał

To będzie najbardziej nerwowy dla mnie półfinał, trafiło się coś, co można nazwać grupą śmierci, bo na osiem występów pięć lub sześć wspominam z castingów bardzo dobrze, ale o tym zaraz. Poprzedni półfinał obył się bez zaskoczeń i do grona finalistów dołączyli Daria Kowolik oraz akrobatyczny duet Marcelka Joo i Robert. Zaskoczył mnie zdobywca trzeciego miejsca. Sporo osób rozczarowała decyzja jurorów i dzisiaj we wstępie chciałbym odnieść się do wyników półfinałowych. Przyznam, że żaden z moich faworytów nie wyszedł jeszcze z grupy (w tym tygodniu chciałbym, aby było inaczej, dlatego pełne wsparcie dla Mateusza). Mechanizm programu jest prosty: zdobywca pierwszego miejsca w głosowaniu widzów awansuje do finału, pomiędzy zdobywcami drugiego i trzeciego miejsca wybierają jurorzy. Jeśli chodzi o miejsca pierwsze to wybór widzów w dużej mierze mnie rozczarowuje (trzy tygodnie odpadają moi faworyci). Kurde, momentami nawet jest mi przykro, bo ktoś z pasją jak Youri zajmuje przedostatnie miejsce. Jurorzy mają za zadanie wybrać pomiędzy dwójką uczestników i ich decyzje uważam za właściwe. Jak dotąd wybrali "lepsze" występy i niech utrzymają to. Przepraszam za dzisiejszy, bardzo krótki wpis, ale imieniny się nieco przedłużyły ;)

Czwarty półfinał tradycyjnie już rozpoczął występ taneczny grupy Wolf Gang. O występach tanecznych i mojej sympatii do nich już pisałem. Grupa miała ciekawy układ, fajną charakteryzację i dobrze dobraną muzykę, ale nie wiem, czy podobali mi się więcej od grup tanecznych z poprzednich odcinków. Trudno mi określić.Z pewnością podobali mi się dużo bardziej od grupy z poprzedniego półfinału.
Drugi występ dzisiaj to pochodzący z Egiptu showman Ayman Shmshown. Jego występ nie podobał mi się już podczas castingu. Teraz również nie zrobił na mnie wrażenia. Przyznaję, występ jest bardzo widowiskowy, ale co z tego? Facet włożył w to wiele wysiłku i pracy, ale kompletnie nie czuję tego rodzaju przedstawień.
Inaczej jest z kolejnym półfinalistom. Trzeci są Ismen, czyli ukraiński teatr pokazujący barwne - pełne świateł i humoru show. Po kolei...Najfajniejszy był klimat retro, który przywołał mi wspomnienie gier video, na które niegdyś namiętnie traciłem czas. Przedstawili szalony spektakl, w którym wrażenie ma robić stylistyka. Niestety, obawiam się, że podzielą los innych obcokrajowców walczących o miejsce w finale i pożegnają się ze sceną Mam Talent.
Czwartym półfinalistą jest raper, Mateusz Laskowski, występujący pod pseudonimem Lasio Companija. Na castingu spodobał mi się do tego stopnia, że zacząłem szperać w internecie w poszukiwaniu jakichś informacji o jego twórczości i dzięki temu poznałem go jako osobę i sympatyzuję z nim jeszcze bardziej. Nikomu nie kibicuję dzisiaj bardziej od Mateusza. Na utwór półfinałowy wybrał Pijany Lasio Dens (osobiście liczyłem na inny utwór, noale...). Przyznaję, wyborem trochę się zaniepokoiłem, bo jest to utwór potrzebujący przestrzeni, trochę humoru, dystansu słuchaczy i szczypty aktorstwa. W teledysku wypada świetnie, ale jak będzie wyglądało to w programie na żywo? Lasio Companija mnie nie zawiódł. Jak Agnieszka powiedziała, Mateusza trzeba kupić lub nie. Ja kupuję i co więcej mam nadzieję, że ludzie dadzą mu kredyt zaufania, bo warto, wierzcie mi.

Lasio Companija
Półmetek, czyli występ piąty należy do grupy R-Style, którzy wykonują triki z piłką. Chłopaki mają pomysł na siebie. Fajny podkład muzyczny i stroje. Niestety, o wiele bardziej podobali mi się podczas castingu. Liczyłem na więcej trików z piłką, a mniej estetyki. Jedyne określenie, jakie przychodzi mi do głowy po ich występie to "pusty".
Kolejni na scenie pojawiają Love Art, czyli duet taneczny. Bardzo ich polubiłem na castingu i dzisiaj miałem spore nadzieje z nimi związane. I wiecie co? Nie zawiedli mnie. To mój drugi ulubiony występ wieczoru. Uważam, ze pokazali się z najlepszej strony. Tak właśnie powinien wyglądać show w półfinale - staranny, niekontrolowany i wreszcie pokazujący umiejętności uczestnika. Podobała mi się historia opowiedziana przez taniec, muzyka, czerwony wygląd. Całość stanowiła "mantalentowe" (słowotwórstwo rządzi) dzieło. Po prostu podobało mi się. Życzę powodzenia, bo komentarze jurorów były średnie.

ETC MYSTIQUE
Trzy licealistki specjalizujące się w gimnastyce sportowej tworzą grupę ETC MYSTIQUE. Nie pamiętam ich występu castingowego. W materiale poprzedzającym występ przedstawiły się jako naprawdę sympatyczne dziewczyny, a jak wiadomo osobowość w takim programie odgrywa bardzo ważną rolę. Na szczęście ich występ był tak fajny jak pozytywna energia, która z nich biła. Przede wszystkim uwagę zwracały swoim wyglądem - dziki, barwny, zapadający w pamięć. Potem sam występ, interesujący, dopracowany technicznie, super. To rodzaj spektakli, do którego została stworzona scena Mam Talent. Takie występy chce się oglądać, pełny profesjonalizm. Ciekawe, co pokażą w finale?
Ostatnia jest wokalistka, Martyna Ciok. Po ostatnim półfinale jestem cały czas w przekonaniu, że to właśnie Martyna zajmie pierwsze miejsce w dzisiejszym odcinku. Porównując jej występ do Darii z zeszłego tygodnia, uważam, że wyszło lepiej pod względem wizualnym - ona sama na scenie, zero tancerzy. Jeśli chodzi o sam występ to był mi mocno obojętny. Mimo wszystko zrozumiem, jeśli okaże się dzisiejszym czarnym koniem. Ma bardzo komercyjną barwę głosu, sprawia miłe wrażenie, wybrała dobry utwór. I brawa miała ogromne.

Moje top 3 odcinka:
1. Lasio Companija
2. ETC MYSTIQUE
3. Love Art

 Fotografie ze strony mamtalent.tvn.pl

sobota, 5 listopada 2016

Mam Talent - trzeci półfinał

Po ostatnim odcinku Ola Bednarz i Kuba Herfort mogą cieszyć się awansem do finału.Wiele osób, w tym i mnie, zaskoczył wynik. Na pierwszym miejscu znalazł się piosenkarz i co wywołało sprzeczne emocje, ano bo "znowu tylko śpiew". W tym odcinku pojawią się kolejne talenty muzyczne i istnieje szalenie wysokie prawdopodobieństwo, że co najmniej jeden z nich stanie na podium. Przede wszystkim nie mam nic przeciwko śpiewaniu w Mam Talent. Oczywiście, dopóki nie powtarza się sytuacja z trzeciej edycji*. Wokal to najbardziej "komercyjny" talent, z którego promocji widzowie mogą w przyszłości skorzystać najbardziej. Mam tylko jedno zastrzeżenie. Może jestem rozbestwiony przez Must Be The Music, ale wolałbym słuchać utworów własnych, a nie coverów. Dlatego trzymałem kciuki za Klezmafour. Zespół/wykonawca z własnym materiałem to większa szansa, że nagroda nie rozejdzie się w powietrzu, a pomoże mu na zrealizowanie planów. Nie twierdzę, że osoba bez własnych utworów nie poradzi sobie, ale ma tę drogę znacznie wydłużoną. Trzeci półfinał czas zacząć!

Dzisiejszy odcinek otwierają dziewczyny z grupy tańczącej dancehall, Salshall Ortodox. Dancehall kojarzy mi się z mocą, siłą i świetną muzyką. Dlatego, podobnie jak Agustin, bardzo liczyłem na show z pazurem. Niestety trochę się przeliczyłem. Było jakoś spokojnie i bez emocji. Aranżacja też mi się nie podobała. Szkoda, że dziewczyny nie wybrały jednego konkretnego utworu tylko zdecydowały się na taką mieszankę. Mimo że nie jestem za tanecznymi grupami to liczyłem, że jakaś wreszcie awansuje do finału. Hm, może za tydzień...
Jako drugi wystąpił iluzjonista i performer Dawid "Aryman" Świstek. Dawida bardzo lubię za wyrazistą osobowość, styl i podejście do swojego rzemiosła. Dwa tygodnie temu wystąpił iluzjonista i trudno jest ich nie porównywać, a jeszcze trudniej jest znaleźć podobieństwa pomiędzy ich występami. Fajnie, że Dawid nie skupiał się wyłącznie na pokazywaniu iluzji przy stole jurorskim, ale wykorzystał całą scenę. Zaprezentowane show było bardzo napięte, ciche i trochę niepokojące. Moment, w którym słowa z koperty nie zgadzały się z tymi odczytanymi przez Małgosię był świetny. Jurorzy zdziwieniu tu niespodzianka! Cytat znajduje się na plecach iluzjonisty. Mimo wszystko występ był specyficzny i nie każdemu mógł się spodobać. Nie zdziwię się, jeżeli nie awansuje do finału.

Aryman
Youri Gregoire jest żonglerem, ale trudno doszukiwać się podobieństw z występem zeszłotygodniowym. Umiejętności Youriego są genialne. Dzisiejszy występ nie zapierał mi tchu w piersiach, ale oglądało się bardzo dobrze. Dodatkowo pomagały muzyka oraz gra świateł. Całość wyglądała zabójczo. Gdybym jednak miał wybierać pomiędzy jego występem castingowy, a dzisiejszym, to bardziej podobał mi się na castingu, ale tylko troszeczkę...
I mamy pierwszy wokal tego wieczoru czyli Paweł Adamejtis. Zastanawiam się, czy uczestnicy wybierają sobie utwory, czy narzuca im je produkcja, bo trochę kręcił z odpowiedzią na pytanie, dlaczego ten, a nie inny utwór. Nieważne. Trzeba przyznać, że ma bardzo ładną barwę głosu, ale nie ma w tym żadnej siły przebicia. Podone odczucia miałem dwa tygodnie temu po występie Pauliny Oporskiej. Może inna piosenka zdziałałaby więcej?
Jako kolejni wystąpili cyrkowcy Stiv i Loren Bello. Ojciec strzela z kuszy, a córka służy mu jako asystentka. Wysęp bardzo profesjonalny, ale co z tego? Po dłuższej chwili zacząłem odczuwać monotonię.
Kolejny na scenę wychodzi chór gospel Sienna Singer. Przyznam się, że nie pamiętam ich castingowego występu, ale sprawili wrażenie sympatycznej grupki. Ich występ nie do końca oddał to, co rozumiem przez "gospel". Trochę zabrakło mi szaleństwa, takiego... no... BUM! Mimo wszystko występ oceniam pozytywnie i spodziewam się ich dzisiaj w okolicach czwartego miejsca.

Youri Gregoire
Szczęśliwą siódemką dzisiaj są Marcelka Joo i Robert. Ponownie mamy duet ojca i córki i tym razem jest to duet akrobatyczny. Wreszcie występ, po którym na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Marcelka jest nie tylko wysportowana, ale przede wszystkim czarująca. Sam występ wydaje mi się dość podobny do castingowego, ale w trochę innej odsłonie. Plusy ich prezentacji: świetne stroje, świetna muzyka i świetny układ.
Na sam koniec została wokalistka dziewiętnastoletnia Daria Kowolik. Wydaje mi się, że pomimo bardzo dobrego występu Marcelinki, czarnym koniem odcinka będzie właśnie Daria. Podobało mi się, jak stopniowała emocje w głosie. Występ trochę mi popsuli tancerze. Myślę, że o wiele lepiej wyszłoby, gdyby była na tej scenie tylko ona i mikrofon.Mimo wszystko nie jest to występ, na który czekałem i który będę pamiętał.


Moje top 3 odcinka:
1. Dawid "Aryman" Świstek
2. Youri Gregoire
3. Marcelka Joo i Robert


* Wspominałem, że nie znam wcześniejszych edycji. "Trójka" jest jedyną, którą oglądałem i na którą mogę się powoływać czasami. 

 Fotografie ze strony mamtalent.tvn.pl

środa, 2 listopada 2016

Kuchenne rewolucje - moje ulubione odcinki

Tak, pora zabrać się za temat, o którym myślałem już w zeszłym roku, ale przez natłok wszystkiego odkładałem go w nieskończoność. I nastał dzień, w którym nieskończoność się skończyła i mogę wreszcie przedstawić pięć moich ulubionych odcinków Kuchennych rewolucji
Program powstał w oparciu o brytyjski format Kitchen Nightmares. Pierwsza edycja wystartowała w 2010 roku i do dzisiaj produkcja liczy sobie 14 sezonów. Ile jeszcze edycji przed nami? Trudno powiedzieć, ale chciałoby się zapewnić, że tyle, ile restauracji wzywających na pomoc charyzmatyczną Magdę Gessler. Sam byłem wiernym widzem w pierwszych edycjach, teraz odcinki oglądam raczej sporadycznie. Mimo wszystko jest kilka odcinków, które pozostały mi w pamięci i do których mógłbym z chęcią powrócić.
Zaznaczam, że są to wyłącznie moje opinie o odcinkach i przeprowadzanych w nich rewolucjach, a nie ocena restauracji czy osób w nich pracujących. 

Kuchenne rewolucje - moje ulubione odcinki

Franc Josef
(sezon 1, odcinek 3)
Kuchenne rewolucje oglądam przede wszystkim dla emocji, a nikt ich nie potrafi wzbudzać tak, jak Magda Gessler. Tu krzyknie, tam rzuci talerzem, jeszcze gdzieś coś powie. Dla widzów zabawa jest przednia, a dla restauratorów spotkanie z nią często oznacza sprawdzian z odwagi, nerwów i bolesnej krytyki (nie twierdzę, że prowadząca ma zawsze rację). Ogromne stężenie emocji miała w sobie katowicka restauracja Franc Josef. Sam budynek spodobał mi się jeszcze przed rewolucją. Wchodząc faktycznie miało się wrażenie pobytu w restauracji, a nie knajpy z pizzą. Sytuacja wydawała się nieciekawa, a kolejne problemy wychodził na wierzch. Nieskoordynowany zespół, znikający szef, problemy z kartą... Fajnym bohaterem odcinka okazał się młody kucharz. Magda uznała rewolucję za udaną, ale nawet to nie pomogło restauracji, która ponoć została ostatecznie zamknięta.

Ania z Zielonego Wzgórza 
(sezon 4, odcinek 5)
 Ten odcinek zapamiętałem z kilku powodów: nazwa restauracji, wystrój, umiejscowienie w Paryżu Śląska oraz właścicielka. Pani Ania, zagorzała miłośniczka serii książek o Ani z Zielonego Wzgórza, stała się bohaterką odcinka. Dzięki niej ten odcinek był po prostu genialny! Potyczki z Magdą Gessler, sprawa zmiany wystroju i nie do końca jasna sytuacja z właścicielem sprawiły, że odcinek został w mojej pamięci na bardzo długo.

Stella Cafe 
(sezon 4, odcinek11)
Magda Gessler trafiła do restauracji w Lęborku o nazwie Stella Cafe. Miejsce w sumie ładne, zarządzane przez matkę (od strony marketingu) i syna (odpowiedzialnego za kuchnię). Od samego początku było mnóstwo krzyków i złości. Nie dziwię się Magdzie Gessler, bo jednak podawać gościowi makaron ugotowany kilka dni wcześniej to już mocna przesada. Prowadząca program wierzy w syna właścicielki i z nim stara się ustalić nowe zasady w restauracji. Wszystko zmierza ku dobremu zakończeniu, gdy okazuje się, że miejsce zostaje zamknięte przez komornika. To był przykry finał rewolucji. Odcinek ma gorzko-słodkie zakończenie. Stella Cafe nie udało się uratować, ale udało się pomóc synowi właścicielki i znaleźć zatrudnienie w restauracji, w której wcześniej przeprowadzała rewolucję.

Ąka
(sezon 6, odcinek 5)
To nie był jakiś wyjątkowy odcinek i głównie zapamiętałem go dzięki oryginalnej nazwie. Magda Gessler przybyła do miejsca prowadzonego przez dwie koleżanki. Restauracja w Lublinie przywodziła na myśl zakurzony antykwariat i chyba się nawet nazywała przed rewolucją Antykwariat. Rewolucja zmieniła miejsce w łąkę ozdobioną kwiecistymi malunkami pracowników. Nad "łąkową" kuchnią pieczę powierzono babci jednej z właścicielek, a firmowym znakiem miejsca zostały kolorowe zupy.  Odcinek był bardzo wesoły, uczestniczki uśmiechnięte i sympatyczne. Od początku do końca trzymało się kciuki za powodzenie rewolucji i... wszystko skończyło się dobrze.

Stary Kredens 
(sezon 7, odcinek 15)
Restauracja w Sanoku prowadzona przez sympatyczne małżeństwo. Sam odcinek nie miał w sobie nic nadzwyczajnego. Jego największą zaletą były zmiany, jakie zaprowadziła Magda Gessler. Przede wszystkim doprowadziła do kompromisu, tworząc dwie karty: dla niej i dla niego. Wnętrze podobało mi się jeszcze przed rewolucją, ale po zyskało dodatkowy urok. Na ścianach zawieszono fotografie właścicieli i pracowników z rodzinami w "dawnym stylu", co nadało miejscu rodzinnego klimatu. Uważam, że to była jedna z najlepiej zorganizowanych rewolucji.

Było jeszcze więcej godnych polecenia odcinków pełnych dramy, szaleństwa, świetnych pomysłów, ale kto by to zliczył?

Grafika z Google.