![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo-KVEqT77pnhKVi5jwHO_v5SGb72fsbm9oqMpNBmxf24kma4T_P484SXbzncv46b65CjEgUABotT9xg3LIyX83DQdawjeAA2DceJjy6sm1W9wziZr-uTPmzC46VlWjzNA2EX7LZZ2cFXY0W2u6HxVOM-dc59RXoztl5OfWDWNWxiNmNPpMO0MN8-o1N8o/s1600/Le_Magasin_des_Suicides.jpg)
"Piłka nożna" czyli pierwsze hasło Wakacyjnego wyzwania odnosi się do filmu Sklep dla samobójców (oryg.Le Magasin des Suicides). O francuskiej animacji w reżyserii Patrice'a Leconte'a (Mój najlepszy przyjaciel i polecam) pierwszy raz usłyszałem kilka lat temu, ile dokładnie strzelać nie będę, bo zaraz okaże się, że nie wiem jak czas działa. W każdym razie wtedy obejrzałem zwiastun i byłem na tyle zaciekawiony, że postanowiłem zapoznać się z nim przy najbliższej okazji. I gol! Po latach... mamy to.
Film powstały na podstawie powieści Jeana Teulé'a o tym samym tytule skupia się na małżeństwie Mishimy i Lukrecji, którzy prowadzą sklep dla samobójców. W asortymencie znajdują się żyletki (zwykłe i zardzewiałe), trucizny, pistolety, sznury i co tam jeszcze może uatrakcyjnić śmierć. Życie pary zmienia się diametralnie z narodzinami syna, który wbrew całemu światu jest zawsze uśmiechnięty.
Świat wykreowany w filmie jest wyjątkowo szary i smutny. Dorośli mają wykrzywione, pełne zmarszczek i smutku twarze. Dzieciaki to inny kaliber; mam wrażenie, że ich pesymizm (jeśli istnieje) jest bardziej wywołany przez dojrzewanie i przez to nie obejmuje wszystkich, a syn sklepikarzy Alan nie stanowi żadnego wybryku natury.
Miasto, podobnie jak klienci, jest bardzo anonimowe - wysokie i piętrzące się budynki stoją w opozycji do małego sklepiku, który mimo zabójczego asortymentu jest skromy i uroczy, a przy tym dziwnie tętniący życiem.
Animacja jest bardzo ładna. Mimo przeważających szarości kolorowe elementy wybijają się i są bardzo przyjemne dla oka. Podobnie jest z postaciami głównych bohaterów, które są bardzo przyjemne dla oka.
Film był zaskakująco muzyczny, bo przez niedługi czas trwania przewinęło się z jakieś cztery lub pięć piosenek? Żadna mi się nie podobała.
Czytając opis lub chociażby oglądając zwiastun Sklepu dla samobójców człowiek nieintencjonalnie podejrzewa o czym będzie film i po części ma się racje. Mimo to zakładałem, że narodziny Alana będą miały znacznie większe znaczenie dla fabuły, niż w rzeczywistości miały. Jasne, chłopiec próbuje zmienić swoją rodzinę, ale to dzieje się gdzieś obok. Nie byłem pewnym co jest tym najważniejszym elementem filmu: Alan, jego siostra, ojciec czy klienci. Sam finał również rozczarowuje, bo wszystko dzieje się za sprawą magicznego: "kończymy film happy endem" i tyle. A ja mam takie, co, dlaczego?
Czy Sklep dla samobójców wpisuje się w ramy czarnej komedii? No niby tak. Wydaje mi się, że gdzieś ten humor uciekał i nie do końca został wykorzystany potencjał tematu. Wiele rzeczy było płytko potraktowanych i zastanawiam się, na ile historia odzwierciedla książkowy pierwowzór, a na ile została okrojona, aby zmieścić się w 80 minut trwania filmu. Nie wiem.
Na koniec seansu zostałem z mocno mieszanymi uczuciami. Od strony animacji było bardzo dobrze, a od fabuły raczej okej z minusem za zakończenie. Nie wiem co jeszcze mogę dodać.
Czy obejrzałbym ponownie?
Raczej nie jest to film, który mnie zaangażował. Nie będę o nim myślał o nim godzinami po seansie, ale wreszcie miałem okazję by obejrzeć.