środa, 14 maja 2014

Czy mangi Junji Ito są złe?

Życie miłośnika horrorów nie jest usłane różami. W pewnym momencie zaczyna brakować interesujących straszaków. Dlatego też postanowiłem poszerzyć swoje zainteresowanie o mangi. Wybór, nieprzypadkowo, padł na twórczość pana Junji Ito na podstawie mangi, którego oglądałem anime o sympatycznie brzmiącym tytule Gyo. W taki właśnie sposób rozpoczęła się moja przygoda z mangami Ito. Po przeczytaniu kilkunastu tytułów zacząłem się zastanawiać, czy mangi autorstwa Junji Ito są właściwie warte polecenia, czy nie? Czy właściwie mi się podobają? Świat wykreowany w komiksach Uzumaki lub Tomie potrafi wciągnąć i to na całego. Przeważają w nim brzydota i szaleństwo, ale nie można zapomnieć o kresce. Nie tylko wygląd postaci jest godny pochwały, ale także wszelkiego rodzaju paskudztwa. Można stworzyć całą listę ohydztw przetaczających się przez poszczególne tytuły, od których włos staje dęba. To są zalety. Niestety lista wad jest dłuższa i skutecznie psuje odbiór całości.

Zachowania postaci
Nie należę do osób, które złoszczą się, gdy w horrorze pada następujące zdanie: "rozdzielmy się". W mangach Junji Ito drażni mnie nieco inny tok rozumowania. Postaci bardzo szybko przechodzą do porządku dziennego z nadnaturalnymi zjawiskami. Szok trwa chwilę, a jakkolwiek nie byłoby paskudne to, co mają przed sobą "jest spoko".

Zły kierunek
Niby o to nie można mieć pretensji, bo jestem tylko czytelnikiem, a rozwój fabuły zależy od autora. Mimo to często odczuwałem, że fabuła przestaje się kleić. To mocno rozczarowujące z racji, że początek zawsze wciąga. Pojawia się tajemnica, czasem coś szalonego, ale  im dalej w las tym bardziej wszystko wydaje się bezcelowe lub zaczyna kręcić się wokół czyjegoś żołądka i ładnych kul. Tu powinienem dodać SPOILER. Cóż... Następnym razem.

Zakończenia
Dobrze, jeśli horror ma zakończenie, które wyjaśnia pewne wątki. Dobrze, jeśli horror ma zakończenie umożliwiające snucie różnych teorii. Niedobrze, jeśli horror kończy się jak u Junji Ito. Zauważyłem, że wiele z jego mang po prostu kończy się na niczym. Zupełnie, jakby zabrakło kilku stron. Nie ma co liczyć na zakończenie z fajerwerkami.

Charaktery
Postaci pod względem osobowości nie są wystarczająco zróżnicowane. Nie czepiam się krótkich historyjek, ale dłuższych serii, w których bohaterowie często są zwyczajnie papierowi. Tu doskonałym przykładem jest mdła do bólu Remina (zdecydowanie najsłabsza manga Ito z tych, które przeczytałem).

Niezamierzony komizm
Zastanawiałem się, czy tego punktu nie podpiąć pod jakiś ze wcześniejszych, ale jeśli już zrzędzę to na całego. Historie często bazują na stopniowym popadaniu postaci w obłęd. Niestety trudno jest wyczuć granicę pomiędzy szaleństwem, a zwyczajnym absurdem. Czasem działa to na korzyść jak w przypadku "Souichi's Diary of Delights", które świetnie łączy horror z komedią, ale a czasem psuje przyjemność czytania jak w pewnym rozdziale z "Tomie Again".

Czy polecam twórczość Junji Ito? Trudno powiedzieć. Z racji, że mangi pojawiły się na polskim rynku warto na nie zwrócić uwagę, ale nie oczekiwać zbyt wiele. Rysunki są świetne, historie często kiepskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz