czwartek, 28 września 2017

Gdzie podziały się cycki?!

Sam ma wszystko, czego potrzebuje do szczęścia facet: przyjaciół, dom na przedmieściach i wielkie cycki z dziewczyną, czy jak kto woli dziewczynę z wielkim biustem. Ku jego zaskoczeniu pewnego dnia budzi się u boku płaskiej Katie. Jej biust znika, a rodzina i przyjaciele, ba nawet lekarze, twierdzą, że nigdy go nie było. Jak daleko posunie się Sam, aby odkryć prawdę? Gdzie podziały się melony Katie i czy bohater popada w obłęd? Tak pokrótce zarysowuje się historia psychologicznego thrillera Ghost Tits. Nie trudno się domyślić (sam trailer nas o tym informuje), że twórcy zaczerpnęli pomysł z świetnych filmów The Forgotten i Plan lotu. Jakby kto nie wiedział to w tamtych filmach matki gubiły dzieci. I tu pojawia się przewaga Biustu-widmo. Piersi to nie dzieci i ich zgubić, od tak sobie, raczej nie można. Jest nawet fajna scena będąca hołdem dla wspominanego The Forgotten, gdzie Sam odnajduje biustonosz, który kupił swojej dziewczynie na rocznicę. Więcej zdradzać nie trzeba. Ta opowieść to dramat mężczyzny próbującego odzyskać to, co tak bardzo kocha. W rolę Katie wciela się Olivia Munn, którą możecie kojarzyć chociażby z filmu Firmowa gwiazdka.
Cóż... Pozostaje żałować, że Ghost Tits to tylko trailer nakręcony na potrzeby serii Paulilu Mixtape, którą możecie znaleźć na YouTube. Wielka szkoda, ale przynajmniej spełniłem swoje najskrytsze marzenie. Wreszcie użyłem słowa "cycki" na swoim blogu i ha, w tytule posta! Teraz umrę szczęśliwy.
Przy okazji zareklamuję blog dzięki, któremu wpadłem na opisany wyżej trailer, Na Trzeźwo Nie Warto. Polecam, krótkie, zabawne recenzje niekoniecznie dobrego kina, a poniżej trailer Ghost Tits.


wtorek, 26 września 2017

Przyszły mangi ;D

Ech, i tak się skończyło... Właśnie odłożyłem na półkę czternasty tom Neon Genesis Evangelion. Powiem, tyle że anime broniło się ścieżką dźwiękową. Zaczynając od początku, a nie od końca to dzisiaj przyszły do mnie mangi. Dużo nie zamówiłem, ale przynajmniej udało mi się pozbyć ogonów i uzupełnić kolekcje. Także od strony kolekcjonera jestem bardzo zadowolony. Jednak jako osoba oszczędna, rozsądnie korzystająca z budżetu...


...poniosłem przykrą klęskę. Może nie jakąś wielką, ale będąc po lekturze NGE. Dobra, to nie jest temat o poznańskim skąpstwie, a o mangach, które trafiły do mojej kolekcji. Chwalę się :D



Moja przygoda z Neon Genesis Evangelion rozpoczęła się od anime. Nie pamiętam dlaczego sięgnąłem po serial. Nie pamiętam także dlaczego sięgnąłem po wersję papierową. W każdym razie pierwszy tom zakupiłem w 2015 roku i od tamtego czasu leżał u mnie na półeczce w pożyteczny sposób zbierając kurz. Niedawno zdecydowałem się uwinąć z manga i zacząłem czytać. Mimo że nie byłem jakoś "och, ach" specjalnie podjarany tytułem to trzynaście tomów przeczytałem szybko. Idiota ja, nie kupiłem ostatniego tomu. Postanowiłem to naprawić przy najbliższym zamówieniu. Wreszcie mogę powiedzieć - przeczytałem Neon Evangelion Genesis. Nie wiem, czy problemem jest fakt, że nie przepadam za sci-fi, czy historia rozlazła się już w poprzednim tomiku, ale słabo się czytało.
Jeśli chodzi o uzupełnianie serii to zastanawiałem się nad kupnem po jednym, dwóch tomikach różnych mang lub kupnem jednego tytułu. Obecnie czytam Pamiętniki przyszłości, Alicja w krainie serc oraz Gdy zapłaczą cykady [ostatnie chyba sobie daruję]. Pamiętniki znam z anime, a więc postanowiłem kupić brakujące tomy Alicji. 



Alicja to komedia romantyczna ubrana w historię znaną z opowiadania Lewisa Carrolla, Alicja w krainie czarów. Zaczynając przygodę z tą mangą nie miałem żadnych oczekiwań i chyba dlatego tak bardzo mi się spodobała. Wątki romansowe nie są aż tak bardzo widoczne. Jest zabawnie, a samo poznawanie krainy serc i tajemniczych reguł nią władających przekonało mnie do lektury. Postanowiłem szybko zapoznać się z kolejnymi tomami.


I na sam koniec zostawiłem tytuł, na który czekałem najdłużej. Tak w skrócie manga autorstwa Tanabe Gou jest adaptacją opowiadań H.P.Lovecrafta. Najpierw Studio JG zaprezentowało Ogar i inne opowiadania. Pokochałem od razu i w napięciu wyczekiwałem na Kolor z innego wszechświata oraz Nawiedziciel mroku. Pierwszą z nich chciałem kupić zaraz po premierze, ale uparłem się zaczekać na wyjście Nawiedziciela.Wyczekałem! Zamówiłem! Mam! I drugie "mam" - mam nadzieję, że Tanabe Gou zajmie się kolejnymi opowiadaniami króla horroru. Żądam więcej!
Następnym razem chcę zamówić jakąś jednotomówkę, bo nie chcę uzależniać się od własnego skąpstwa, no. Myślałem o Było ich jedenaścioro, ale wiecie jak u mnie z tematyką kosmiczną - kosmos i czarna magia. Inne tytuły, z którymi chciałem się zaznajomić to Rappa, Dziewczynka w Krainie Przeklętych, Kuro, no i wypadałoby ogarnąć czytanie Pamiętników przyszłości... może.
A wy? Czytacie coś ciekawego? Polecacie?

środa, 20 września 2017

ERB - ulubione postaci

W tym roku Epic Rap Battle of History po raz drugi zostało nominowane do prestiżowej nagrody Emmy w kategorii najlepszej krótkometrażowej serii. I przy tej okazji postanowiłem ponownie napisać o bitwach. Wcześniej stworzyłem listę najlepszych odcinków z sezonów 1-3, a teraz pora na ulubione postaci. Przez pięć serii przewinęła się ponad setka bohaterów związanych z historią lub popkulturą. Na ogół wcielali się w nie Nice Peter, EpicLLoyd oraz Zach Sherwin, ale swoje występy zaliczyło także całkiem sporo gościnnych aktorów. Szalone, zabawne, czasem nadające bitwie jakąś fabułę - postacie z ERB można lubić za wiele rzeczy, a dzisiaj chciałbym przedstawić moją ulubioną dziesiątkę.


Lista 10 ulubionych postaci z 
Epic Rap Battle of History

Miejsce 10: 
Ash Ketchum (Brian Walters)
Bitwa: Ash Ketchum vs Charles Darwin (sezon 5)
Jestem fanem kieszonkowych potworów i cieszy mnie fakt, że postać z uniwersum pokemonów otrzymała zaproszenie do bitwy. Ash jest protagonistą anime Pokemon. Na ogół wszystko mu wychodzi, ale w walce z Dawinem musiał ostatecznie uznać wyższość przeciwnika. Przypadł mi do gustu sposób interpretacji tej postaci. Ash czerpie radość z treningów, ale wyczuwalny jest jego kretynizm. Jeśli kiedyś powstanie kolejna wersja aktorska Pokemonów, to takiego Reda/Asha/czy innego protagonistę chcę zobaczyć w akcji.


Miejsce 9:
Marilyn Monroe (Kimmy Gatewood)
Bitwa: Marilyn Monroe vs Kleopatra (sezon 2), Douglass vs Jefferson (sezon 5)
Marilyn Monroe i jej biała sukienka podwiewająca do góry to już symbol aktorskiego piękna. Nic więc dziwnego, że stanęła do walki z królową Egiptu. Pojedynek był pierwszym z udziałem dwóch kobiet i przez wielu uważany za jedną  z najlepszych bitew. Piękna na szklanym ekranie Marilyn była w rzeczywistości trudną osobą i fajnie, że po części zostało to przedstawione w odcinku. Monroe w wykonaniu Kimmy Gatewood jest nerwowa, pyskata i bardzo chętnie przeszłaby od słów do czynów. Podoba mi się taki rodzaj furii. Pojedynek wygrała Kleopatra, ale Marilyn będę wspominał miło :)


Miejsce 8:
Adolf Hitler (EpicLloyd)
Bitwa: Hitler vs Darth Vader (sezony 1-3), Nice Peter vs EpicLLoyd (sezon 1)
Sympatyzowanie z Hitlerem nie brzmi za dobrze, dlatego napiszę, że bardzo lubię wcielającego się w tą postać Lloyda. Bohaterowie prezentowani przez Lloyda są agresywni w mimice i gestach i taki właśnie jest Adolf z ERB. Krzykliwy, głośny i bojowo nastawiony kurdupel, pełen złośliwej życzliwości, np. propozycja, aby przeciwnik zrelaksował się w podróży jego pociągiem. Nie jest czarnym charakterem, raczej zabawnym złośnikiem budzącym na swój sposób sympatię. Poza tym ten akcent jest fenomenalny.


Miejsce 7:
Stephen King (Zach Sherwin)
Bitwa: Stephen King vs Edgar Allan Poe (sezon 3)
Jakoś nigdy nie przepadałem za powieściami Kinga. Za to uwielbiam Zacha. Dla mnie każdy jego występ jest świetny i nie mówię wyłącznie o ERB (warto odwiedzić kanał Sherwina na yt). Myślę, że ta rola najlepiej odzwierciedla Zacha i mam wrażenie, że w tym wcieleniu czuł się najlepiej. Wygląd Kinga, niepokojący ton głosu i wersy, którymi bez większych problemów pokonuje Watsky'ego.


Miejsce 6:
Iwan Groźny (Nice Peter)
Bitwa: Aleksander Wielki vs Iwan Groźny (sezon 5)
Ze względu na korzenie, Peter ma zarezerwowane wszystkie rosyjskie postaci. W piątym sezonie zagrał Iwana Groźnego. Przede wszystkim spodobała mi się strategia Iwana na zwyciężanie kolejnych konkurentów. Oddawał im prym jeśli chodzi o rap, skupiając się na podstępnym eliminowaniu "Wielkich".  ten sposób bitwa dostała ciekawą fabułę, a zdanie "There's no great who could beat this Russian" jest bardzo trafne.


Miejsce 5:
Sun Zi (Timothy DeLaGhetto)
Bitwa: Filozofowie wschodu vs Filozofowie zachodu (sezon 4)
W starciu filozofów wschodu z filozofami zachodu wiele osób spodziewało się, że Konfucjusz będzie tym, który będzie przewodził reprezentacji wschodniej. Nic bardziej mylnego. Prawdziwym liderem okazał się Sun Zi. Podobało mi się jego gangsterskie zacięcie i sposób w jaki skłócił ze sobą przeciwników. Gdyby Sun Zi nie stracił panowania nad sobą i nie zaczął kłócić się z Konfucjuszem i Laozi filozofowie wschodu wygraliby bez trudu.


Miejsce 4:
Kot Prot (Nice Peter)
Bitwa: William Shakespeare vs  Doktor Seuss (sezon 1)
Kot w kapeluszu to postać stworzona przez autora książek dla dzieci, doktora Seussa. Prot nie otrzymał własnej bitwy. W ERB wystąpił jako postać wspomagająca własnego twórcę i z miejsca zdobył moją sympatię. Nieco zarozumiały kocur bez najmniejszego problemu odpowiedział Szekspirowi zarzucając mu nudę i makabreskę. Peter wczuł się w rolę doskonale, co widać po jego gestach i mimice. Jednak z lepszych walk.


Miejsce 3:
Walt Disney (Zach Sherwin)
Bitwa: Stan Lee vs Jim Henson (sezon 4)
Gdybym miał wybrać najbardziej demoniczną postać z uniwersum ERB byłby to Walt Disney. Chciwy, zły, obliczony na sukces biznesmen przejmuje kontrolę nad kolejnymi markami. Disney to nie człowiek, ale cała korporacja, którą utożsamia postać grana przez Sherwina. Walt nie otrzymał własnej bitwy. Phi, nie potrzebował takowej jako pan i władca wszystkiego, bo wszystkie należą do niego.



Miejsce 2:
Julia (Grace Helbig)
Bitwa: Romeo i Julia vs Bonnie i Clydee (sezon 4)
Bardzo lubię Grace. Jej charakter, uśmiech, kanał na yt oraz filmy, w których gra, chociaż mam świadomość, że są one dalekie od ideału. W ERB Grace wcieliła się w Julię, główną bohaterkę tragedii Szekspira, "Romeo i Julia". Julia to gwiazda tej bitwy. Romeo był wrażliwy, a ona pyskata i energiczna. Od razu widać, kto w tym związku nosi spodnie. Kto zadziera z jej chłopakiem, zadziera z nią. Moim ulubionym momentem jest, gdy po postrzeleniu przez Bonnie wstaje i stwierdza, że nic jej nie jest. W ogóle Peter i Grace bardzo ładnie ze sobą wyglądają. #czasnashipping ;)


Miejsce 1:
Abraham Lincoln (Nice Peter)
Bitwa: Abe Lincoln vs Chuck Norris (sezon 1), Nice Peter vs EpicLloyd (sezon 1), Obama vs Romney (sezon 2), Hitler vs Vader (sezon 3),  Lewis i Clark vs Bill i Ted (sezon 3), Clinton vs Trump (sezon 5), Roosevelt vs Churchill (sezon 5)
Wystąpił w każdym sezonie, ale jego najważniejsze role poza debiutem, w którym zmierzył się z Norrisem, dotyczą wyborów prezydenckich. Jest jak agent specjalny przybywający z tajną misją. W pewnym momencie na niebie pojawia się orzeł trzymający Abe w szponach. Prezydent zeskakuje na ziemię, aby przerwać zażartą bitwę kandydatów i ochrzania ich za podejście, zachowanie, a czasem obietnice wyborcze. Na sam koniec wymierza konkurentom policzek od wyborców i znika. Czy można nie lubić takiej postaci?

A wy macie jakieś ulubione postaci? A może są jakieś, które chcielibyście zobaczyć w szóstym sezonie bitew?

sobota, 16 września 2017

Big Brother 19 - przewidywania

W zeszłym roku napisałem post odnośnie przewidywań finału Big Brother 18, macie go tutaj. Poszło mi całkiem nieźle i nawet chciałem napisać coś w ten deseń o kanadyjskiej edycji, ale zrezygnowałem z powodu treści, a w zasadzie jej braku i podobnie powinienem potraktować BB19...
Ostrzegam, w tym roku moje wnioski będą nietrafione z dwóch powodów. Primo, porzuciłem oglądanie "sezonu pokus" już dawno temu, przerzucając się na informacje z RHAP i Wikipedii. Secundo, zwycięzca jest oczywisty, a ja się na niego nie godzę i siłą będę wyszukiwał dziury w całym, aby tylko zmniejszyć dystans dzielący Paula i pozostałą dwójkę.

Pojedynek o głowę domu. Zgadnijcie, kto wygrał?
 Pierwszym jurorem został Cody. Jedynym pocieszeniem na koniec tej edycji będzie jeśli to właśnie on lub Jessica wygrają nagrodę publiczności. Cody jest jedyną osobą wśród jurorów, która chciała prowadzić otwartą wojnę przeciwko Paulowi. Nie ukrywał, że nie podoba mu się strategia Paula, ale wierzę, że koniec końców oddałby głos sprawiedliwie, na osobę, która prowadziła najlepszą, o ironio, jedyną grę w domu wielkiego braciszka. A jeśli jakimś cudem Paul nie dotrze do finału? Myślę, że mógłby wtedy wesprzeć Christmas. Josh chyba jednak za mocno zalazł mu za skórę.
Elena zagłosuje na Paula. Możliwe, że zagłosowałaby na Josha, ale pewnie sporo musiałby się namęczyć nad zdobyciem jej poparcia. Dlaczego? Elenę i Josha łączyła świadomość tego, że weteran jest niebezpiecznym graczem. Niestety, zauważyli to w różnych punktach gry i dlatego nie mogli niczego zdziałać wspólnie, ale może to sprawi, że przychylniej spojrzy na Josha.
Kolejnym jurorem został Mark. Nic szokującego, on i Elena znaleźli się na celowniku jako kolejna para. Okej, obejrzałem materiał z domu jurorów. Z ust Marka padają słowa: "Paul gra o drugie miejsce". To mogłoby znaczyć, że zagłosuje przeciwko niemu, ale szczerze? Do tego potrzeba własnego zdania i jaj. Jurorzy, konkretnie z 19 edycji, grają pod ludzi, od początku walczyli o uznanie publiki i nowych fanów na portalach społecznościowych, a nie pół miliona. I w takim przekonaniu robili, co nakazywał im zeszłoroczny ulubieniec Ameryki. Mark odda głos na Paula, bo będzie uważał, że tego chcą widzowie i nie będzie się narażał na hejt. Mam małą nadzieję, że nad poczuciem "co powinienem" zagóruje "co chcę", a wtedy Josh pozyska głos.
Matt nie ukrywa, że jest za Paulem. Josh może zdobyć jego głos tylko, jeśli doprowadzi do eliminacji Paula, bo mimo wszystko kontuzjowana Christmas nie ma żadnych szans na wygranie ostatniej głowy domu. Chyba że telewizja CBS dokona największej machlojki tej edycji i jakimś cudem Kobieta ze skręconą kostką wygra konkurencje wymagającą sprawności fizycznej.
Eliminacja Jasona była dla niego jak kubeł zimnej wody i liczę, że będzie ona punktem zwrotnym, ostatnią nadzieją na zaskakujący finał. Cała strategia Paula polegała na przyjacielskich sojuszach i tchórzostwie, bo inaczej nie można nazwać wszelakich prób uniknięcia odpowiedzialności za konkretne posunięcia w grze. Jason swoją eliminację odczuł bardzo boleśnie i jest jak na razie jedyną osobą, która jest przeciwko Paulowi. On zagłosuje na kogokolwiek, kto nie ma na imię Paul. Druga sprawa, lubi Josha i po cichu liczę, że do głosów na Josha przekona także Marka i Elenę.
Raven zagłosuje na Paula i szczerze powiedziawszy nie mam ochoty tracić więcej czasu na rozpisywanie się o kimś tak bezwartościowym.
Alex stała się dla mnie największym rozczarowaniem sezonu. Z odważnej, pyskatej dziewczyny stała się marionetką Paula. Jakby nie czuła się przez niego oszukana to i tak zagłosuje na Paula, bo... "tak przecież wypada". Z drugiej strony przyjaźniła się z Jasonem i możliwe, że finałowego wieczoru stanie za kowbojem.
W stosunku do Kevina nie mam żadnych oczekiwań. Od początku nie ukrywał, że nie ma pojęcia o programie w jakim się znajduje. Ma świadomość, że najlepszą grę prowadził Paul i zagłosuje jak większość. Jedyną szansą na inny wynik jest jego sympatia do Josha. Czy odegra ona większą rolę od bzdurnego poczucia, głosuję jak wszyscy? Nie wiem.
Ostatniego jurora poznamy dopiero w finałowym odcinku. Niby wszystko może się zdarzyć, ale tak naprawdę nic się nie wydarzy. Wygra Paul. Christmas od początku trzymała się z Joshem, to w jej ramionach wypłakiwał wszystkie swoje stany szaleństwa. Mimo to kobieta jest zapatrzona w Paula jak emerytka w obrazek święty. Co powoduje taki stan? Matczyne uczucia, zauroczenie starszej pani młodzieńcem? Trudno powiedzieć. Josh zagłosuje na Paula. Od dawna widzi intencje swojego sojusznika, zastanawia się nad jego eliminacją, ale z kim tu prowadzić zdradzieckie plany? Jeśli zostanie jurorem to uzna wyższość Paula i pogratuluje mu wygranej. Najciekawszą opcją jest Paul, czyli osoba, która na pewno nie zostanie jurorem. Jak i w zeszłym roku, tak i w tym Paul kieruje się negatywnymi emocjami. Gdyby w BB18 Nicole wygrała finałowe zadanie i wyeliminowała go - jestem pewien, że zagłosowałby na Jamesa. I tak będzie w tym roku. Dla Paula gra społeczna to jakiś dziwaczny twór nie mający racji bytu. Ten, kto zaatakuje go, nie jest warty wygranej. Ostatecznie poparłby Christmas jako osobę, która nie przyczyniła się do jego eliminacji.
Typy pewnie okażą się kompletnie nietrafione. A wy macie jakieś? Ktoś jeszcze ogląda ten program i ma jakieś ciekawe przemyślenia?

Finałowa trójka: Christmas, Josh i Paul.

Moje przewidywania
Sędziowie / Finaliści Christmas
Paul
Christmas
Josh
Josh
Paul
Cody Paul Christmas Paul
Elena Paul Josh Paul
Mark Paul Josh Paul
Matt Paul Josh Paul
Jason Christmas Josh Josh
Raven Paul Christmas Paul
Alex Paul Josh Paul
Kevin Paul Josh Josh
Juror #9 Paul Christmas Paul
Wynik 8-1 6-3 7-2
Zwycięzca Paul Josh Paul

A tutaj, jako bonus opinia publiczna:



Mam nadzieję, że głosy na Christmas pojawiły się z przekonania, że ma szansę wygrać, a nie z racji, że ktoś uważa, że powinna wygrać :)

czwartek, 14 września 2017

Dlaczego Survivor 35 wygra Heroes?

Jakiś czas temu na blogu pojawił się ten post i teraz wypadałoby, a nawet należy poświęcić temat plemieniu Levu. Dlaczego program wygra osoba z plemienia "Heroes"? Kim są bohaterowie? Jakie cechy posiadają i czego będziemy mogli się po nich spodziewać? Bohaterskich czynów, czy może posunięć godnych czarnych charakterów?
Przed programem "Heroes" zostali scharakteryzowani jako ludzie służący obywatelom swoją heroiczną pracą oraz poświęceniem. Za przykłady można podać zawody takie jak policjanci, strażacy oraz żołnierze. Przez 34 edycje Survivor przewinęły się setki osób powiązanych z tymi zawodami, o sporej części zapomniałem, bo nic nie wniosła, ale byli wśród nich też ludzie, których taktyka i sposób bycia doprowadziły ich do końca gry oraz tytułu zwycięzcy, o tym za chwilę.
Dla "Heroesów" nie jest to debiut. Bohaterowie pojawili się w jubileuszowej, dwudziestej edycji programu, gdzie mięli zmierzyć się z plemieniem "czarnych charakterów". Obie drużyny składały się z graczy znanych z poprzednich sezonów, typowa edycja all stars. Plemię Heroes cechowała praca zespołowa, lojalność, harmonia i wzajemny szacunek. I podejrzewam, że właśnie na tym (w założeniu) mają bazować relacje w Levu. Spokój, ład i porządek są wpisane w naturę "dobrych". Myślę, że Levu będą się jednak różnić od Heroes jedną ważną cechą, przywództwem. Wydaje mi się, że bardziej będą oni nastawieni na podporządkowanie i posłuszeństwo niż uczciwość. Tak, Levu będzie plemieniem liderów, takich którym może/chce zaufać przeciętny obywatel. Silny przywódca zdobywa szacunek i to ważna cecha w grze. Ci gracze potrafili skupiać wokół siebie ludzi, stawali się liderami sojuszy i bazując na zaufaniu pozostałych eliminowali kolejne osoby, torując sobie drogę do finału. Chyba najlepszymi przykładami będą tutaj policjanci Tony Vlachos, Sarah Lacina oraz strażak Jeremy Collins. Dla nich od początku Survivor był czystym biznesem opierającym się na zasadzie: "zdobyć zaufanie i iść po wygraną". Skupiali wokół siebie ludzi i niejednokrotnie dokonywali posunięć ryzykownych, które, niestety, szarpały ich grą społeczną. Różnica między nimi, a "Healersami" jest zauważana na pierwszy rzut oka. Ci "Heroes" wyznają taktyka silnej ręki, niczego nie robimy za plecami.

Tom Westman, Survivor: Palau
Innym aspektem heroizmu jest "amerykański" mit szczęścia. Czy nie byłoby doskonale, gdyby program wygrał człowiek utożsamiający się z ciężką pracą, etyką i bohaterstwem? Nie sam zawód czyni z ciebie bohatera. Możesz na co dzień pracować w służbie obywatelom, narażać życie, ale być niekochaną postacią telewizyjną jak Sarah. Ludzie chcą bohaterów pokroju Toma Westmana. Widzowie kochali go za osobowość i ojcowską pieczę nad Koror, ale w podobnym stopniu kibicowali Mikeowi, który sprzeciwiał się atakowaniu Szirin w Survivor: Worlds Apart. Lekcja z dobrej telewizji jest łatwa do zapamiętania ciężka praca popłaca, a dobrym ludziom przytrafiają się dobre rzeczy. I myślę, że Jeff Probst, a także widzowie liczą na taki typ bohatera. Człowieka, który udowadnia, że jego skala wartości jest dużo silniejsza od wykalkulowanych ruchów.
Samo plemię zdaje się nie będzie miało problemów z wygrywaniem nagród i immunitetów. Muszą to być ludzie sprawni fizycznie, silni, inteligentni, tacy superbohaterowie. Czy na pewno tak będzie? Tony nigdy nie wygrał indywidualnej nietykalności. Z kolei Jeremy w setce zażartował sobie, że "ssie w tych konkurencjach". Mimo wszystko wydaje mi się, że "Heroes" będą radzili sobie bardzo dobrze i rywalizowanie z pozostałymi drużynami będzie szło bez problemów. Większym problemem mogą być wzajemne relacje w plemieniu Levu. Kto zostanie liderem, w plemieniu składającym się z liderów? Czy w grupie sześcioosobowej powinno być więcej niż jeden przywódca? Czy nie poprowadzi to do sytuacji, każdy sobie? Największym problemem Levu będzie zdolność do bezkonfliktowej współpracy i, o ironio, zaufanie. Komuś będzie trzeba zaufać i nie dać się zwariować w razie, gdyby przeszli przez pierwszy etap gry bez rady plemienia.
A wy macie jakieś typy na zwycięzcę? Które plemię poradzi sobie najlepiej?

Foto z Grafika Google.

środa, 6 września 2017

Filmy z toaletowymi żartami. Gówniane poczucie humoru?

Wrzucam obrazek z najnowszego przeboju The Emoji Movie i naiwnie liczę, że wystarczy to za wstęp, rozwinięcie i zakończenie tematu jaki chcę podjąć. Nie? Nie wystarczy? Tak myślałem... Cóż wychodzi na to, że mój blog osiągnął poziom klozetu :) Ostatnio brałem udział w dyskusji o kupie w filmie, a dokładniej o żartach z kiblem w tle. Każdy chyba ma pojęcie o jakim rodzaju dowcipu piszę, ktoś dostaje biegunki, a w toalecie akurat zabrakło papieru toaletowego. Gdy ktoś mówi: "w filmie pojawia się żart o kupie" przed oczyma duszy mojej pojawia się scena ze Scary Movie albo jakieś dzieło kinematografii popełnione przez Adama Sandlera. W każdym razie dowcipy o sraczce lub klozecie obniżają wartość filmu, z tym się nie kłócę, ale gniot, gniotowi nierówny, prawda? Nie wszystko trzeba omijać szerokim łukiem i sprowadzać do poziomu filmów braci Wayans. Dla draki postanowiłem stworzyć listę dziesięciu DOBRYCH filmów, w których pojawiają się kiblowe żarty. Także zapraszam, jest miejsce, bo moja godność i powaga zdążyły opuścić to pomieszczenie. Aha, w tytułach znajdują się linki do scen, które oglądacie na własną "przyjemność", w nawiasach tytuły filmów.

Pan Kibelek (I kto to mówi 2)
Zacznę od czegoś bardzo lajtowego i nie do końca wpasowującego się w kolejne propozycje z tej listy. I kto to mówi 2 opowiada o Jamesie, Mollie i dwójce ich pociech. Mały Mikey został wreszcie starszym bratem i teraz musi stanąć przed nowymi wyzwaniami takimi jak chociażby nauka korzystania z sedesu. Jest to o tyle problematyczne, że Pan Kibelek jest przerażający. Ma wielkie zęby, krzyczy, plując wodą i pożera siuśki. I jak tu porzucić pieluchy?

Incydent fekalny (Inna kobieta)
Tu w zasadzie nie ma oryginalności, ale podaję ten przykład, bo mimo wszystko film jest do obejrzenia.Trzy kobiety, żona i dwie kochanki, postanawiają zemścić się na niewiernym mężczyźnie. Ich pomysły może i są ograne, ale z pewnością niezawodne. Jednym z nich jest podanie środka przeczyszczającego. Późniejsze wydarzenia możecie sobie wyobrazić, a odpowiedź na pytanie zatroskanej żony, dlaczego wróciłeś w takich spodniach jest bardzo dyplomatyczna: "przytrafił mi się incydent". Resztę przemilczmy.

Co tam robisz, Harry? (Głupi i głupszy)
Klasyka komedii i zarazem świetny duet aktorki Jim Carrey oraz Jeff Daniels. Ta scena to "kwintesencja" toaletowego poczucia humoru. Są środki przeczyszczające, randka z piękną kobietą oraz niedziałająca toaleta. Mimika, ruchy, dźwięki są przesadzone i głupie, że aż zabawne.

Czerwona pigułka (Formuła)
W przeciwieństwie do amerykańskiego kina, brytyjskie nie bawi się w schematy. Tu musi być boleśnie i prawdziwie. W scenie, niczym z Matrixa, chemik grany przez Samuela L. Jacksona oferuje grupie skinheadów tabletkę czerwoną i niebieską. Za jego namową, chłopaki sięgają po czaerwoną. Gra głośna muzyka, zwierzęta w klatkach czują niepokój i coś zaczyna się dziać. My nie wiemy dokładnie co? Chemik podał im truciznę? W kolejnej sekundzie wszystko się staje jasne.


Smacznego (Służące)
Gdyby jednak ktoś narzekał na monotonię listy, wspomnę o Służących. Obsypany nagrodami film opowiadał historię dziennikarki piszącej o życiu czarnoskórych służących. Scenę, dzięki, której film znalazł się na liście zawdzięczamy Minny. Zwolniona i niesłusznie oskarżona o kradzież postanawia wyrównać rachunki z byłą pracodawczynią. Kobieta piecze ciasto i z uśmiechem na twarzy przygląda się zajadającej Hilly. Wszystko idzie gładko do momentu, aż Minny nie zdradza sekretnego składnika wypieku.

Zabrakło papieru (Nadchodzi Polly)
 Ten sam żart można opowiadać na około. I co ciekawe, opowiada go się, w zmienionej scenerii, z nowymi twarzami, podobnym przebiegiem, ale zamysł jest zawsze taki sam - nieudana randka. Po kolacji Reuben wraca z Polly do jej mieszkania. Udaje się do toalety i jak na złość braknie papieru. Zdesperowany używa ręcznika, który Polly otrzymała od babci (jeśli dobrze pamiętam). Ręcznik nie daje się spuścić i po chwili cała łazienka tonie w wodzie z kibla. Zastanawiając się, dlaczego takie sceny pojawiają się w komediach romantycznych? Bo trzeba się upokorzyć, romans nie jest poważny, a nie ma bardziej poniżającej i stresującej sytuacji od niszczenia cudzej własności i to w taki sposób. Komedia romantyczna musi ośmieszyć kochanków i to w najlepszy dla siebie sposób.

Instrukcja obsługi (Dlaczego on?)
W pełni zautomatyzowany dom Lairda to po prostu perełka, którą z chęcią chwali się przed rodziną swojej dziewczyny, ale co z toaletą? Pech chce, że jego przyszyły teść, Ned ma problem z obsługą urządzenia. Szybko okazuje się, że kibel należy zresetować ręcznie i z pomocą przychodzi Gustav, prawa ręka Lairda. Sytuacja jest żenująca, a Ned mokry ze wstydu. Trudno mu się dziwić.

"Zesrałaś się na ulicy" - podsumowała Annie, ale od początku. Bycie pierwszą druhną to nie lada wyzwanie dla Annie. Dziewczyna najpierw organizuje pannie młodej i jej koleżankom obiad w podejrzanej knajpie, a potem przymierzanie sukienek weselnych w drogim butiku. Wszystko idzie dobrze do momentu, aż kobiety nie dostają biegunki. Zrozpaczona Lillian wybiega na ulicę w pięknej sukni ślubnej i robi to, o czym mówi na środku ulicy. Druhny polecam, które poza świetnymi aktorkami oferują interesującą historię o prawdziwej przyjaźni.

Śniadanie u teściów (Trainspotting)
Rozpoczynając listę wiedziałem, że najlepszy film Danny'ego Boyle znajdzie się na niej. I wiedziałem to oburzając się na "niesprawiedliwą krytykę" żartów o kupie. Bohaterem filmu jest młody narkoman, Mark Renton, ale bohaterem sceny, o której mówię jest jego dobry przyjaciel Kartofel. Po nocnej imprezie Kartofel trafia do domu swojej dziewczyny gdzie usypia. Nazajutrz dochodzi do niego, że... zesrał się. Zakłopotany zabiera pościel ze sobą, gdy trafia na rodzinne śniadanie. Potem są grzeczności, wyrywanie sobie pościeli, a zresztą taką katastrofę trzeba obejrzeć samemu.

I teraz twist! Dziesiąty film zapodacie wy, czytelnicy. Skoro ja mogłem podać listę dziewięciu filmów, to wy możecie dopisać do niej numer dziesiąty i nie ma że boli. 

niedziela, 3 września 2017

[Wakacyjne wyzwanie] Delicatessen

Bez przedłużania, wakacje dobiegły końca i również wakacyjne wyzwanie musi się zakończyć, a na deser zostawiłem sobie Delikatesy, a właściwie Delicatessen. Jest to francuska produkcja powstała w 1991 roku, za którą twórcy Jean-Pierre Jeunet (Amelia, Obcy: Przebudzenie) oraz Marc Caro otrzymali wiele nominacji do prestiżowych nagród filmowych. Film doczekał się czterech Cezarów za scenografię, montaż, scenariusz i debiut reżyserski. Czym właściwie jest Delicatessen? O czym opowiada?
W bliżej nieokreślonej przyszłości nie dzieje się najlepiej... W zaniedbanej, francuskiej kamienicy rządy sprawuje Rzeźnik (Jean-Claude Dreyfus). Ksywka nie wzięła się znikąd, bowiem mężczyzna praktykuje kanibalizm. Pewnego dnia do kamienicy przybywa Louison (Dominique Pinon) poszukujący zatrudnienia. Sąsiedzi nie mogą się doczekać chwili, gdy będą mogli skosztować nowego sąsiada...
Przyznam się, że do filmu podchodziłem dwa razy. Za pierwszym razem odtrąciła mnie ohyda. Film otwiera scena, w której koleś próbuje uciec kanibalom. Przebrany za śmieci wskakuje do kubła i rach-ciach przechodzimy do sceny w sklepie, gdzie poporcjowane mięso trafia do klienteli. Nie, nie jestem delikatny, oglądam filmy gore, ale w tej prostocie i takim poczuciu beznadziejnej biedy było coś co zniechęciło mnie do dalszego oglądania. Za drugim podejściem brzydota przestała mnie razić, a co ważniejsze zacząłem lubić estetykę dzieła – wilgoć, brud, potworność zachować postaci. Groteska goni groteskę, ale im dłużej oglądasz, tym bardziej czujesz się oczarowany. Wszystko to ma swoje uzasadnienie. Są ciężkie czasy, nie ma jedzenia, bohaterowie handlują jedzeniem, bo ono ma najwyższą wartość w tym świecie. Kanibale nie są źle, a nastawieni na przetrwanie. Muszą sobie sami radzić i w ich nieokrzesanym sposobie bycia jest więcej prawdziwości i sensu niż w postaciach z kina gore, które zabijają dla sportu. 

Interes się kręci...
Wizualnej stronie nie mogę niczego zarzucić. Podobnie od strony dźwiękowej. Połączenie prozaicznych odgłosów codzienności (skrzypienie łóżka, trzepanie dywanu) z wiolonczelą stworzyło fajny podkład, czy późniejsza, wspólna gra Julie i Louisona. Co wygrywa w kategorii najlepsza scena? Zdecydowanie sen Julie o klaunie. Tak właśnie powinny wyglądać sny, no może nie każdy powinien być o przerażających klaunach, ale zdecydowanie spodobała mi się atmosfera podszyta niepokojem. Przy okazji napiszę, że ostatnio myślałem o stworzeniu jakiejś topki niepokojących scen z filmów, bo w internetach mało takich rzeczy i niekoniecznie odnoszą się do samego poczucia niepokoju. Ulubiona postać? Rzeźnik. Postać grana przez Jean-Claude Dreyfusa była rewelacyjna – jego brutalność, humor, wątpliwości – wszystko to składało się na postać, którą widz lubi i kibicuje, mimo że ma się świadomość, że został on obsadzony w roli czarnego charakteru i historia raczej źle się dla niego zakończy. Pozostali byli po prostu w jego cieniu, ale można wyróżnić Chick Ortega oraz Karin Viard za urodę.
Fabułę streściłem w drugim akapicie i szczerze? Nie miała dla mnie większego znaczenia i widać to w końcówce będącej jednym, wielkim chaosem. Całą robotę odwaliła estetyka Delicatessen oraz postać Rzeźnika.I myślę, że dla tych dwóch powodów warto było zapoznać się z tym filmem.

Czy obejrzałbym ponownie?
Nie jest to film, który można nadużywać, ale z pewnością broni się i myślę, że kiedyś mogę chcieć sobie go przypomnieć. 

Z mojej strony wakacyjne wyzwanie dobiegło końca. Dziękuję Tat i Hienowi za propozycje filmów i seriali. Nie nudziłem się i przy okazji trafiłem na propozycje, po które pewnie sam nie sięgnąłbym i mam nadzieję, że moje propozycje również wam się podobały. Do kolejnego wyzwania, hej!