środa, 24 grudnia 2014

Najlepsi zawodnicy Survivor (s21-28)

 *Poniżej spoilery*

Skoro stworzyłem listę najlepszych zawodniczek to wypadałoby dla równowagi stworzyć drugą listę dla najlepszych zawodników z sezonów 21-28. Przyznam, że sprawiło mi to więcej kłopotów niż wcześniejszy ranking. Znalezienie sześciu graczy przysporzyło mi niemałych problemów. Wszystko, albo przesłaniali powracający, albo kobiety. Mimo że spośród ośmiu sezonów pięć wygrali faceci to brakuje tutaj mistrzów, którzy nie tylko rozumieli grę, ale grali w sposób emocjonujący jak chociażby... Dobra, bez spoilerów. Na liście nie zagoszczą Boston Rob, Tyson, czy Jonathan. Dlaczego? Myślę, że to nie do końca uczciwe, aby porównywać graczy powracających trzeci raz z debiutantami. Trochę tak jakby zorganizować w szkole egzamin dla przedszkolaka i studenta i oczekiwać, że ten pierwszy będzie na poziomie drugiego i vice versa. Lista będzie zawierała jedynie graczy, którzy po praz pierwszy pojawili się w sezonach 21-28.

6
Jim Rice (s23) / LJ McKanas (s28)
W sumie nie potrafiłem wybrać. Obaj panowie prowadzili dobrą, nie szałową, ale dobrą grę. Ustawieni na pozycji liderów swoich plemion ze spokojem mogli kursować przynajmniej do przemieszania / połączenia. Jim był strategicznym liderem. Wypatrywał niebezpieczeństw, podejmował decyzję, rozmawiał z ludźmi.
LJ był bardziej niewidoczny, a dzięki temu po przemieszaniu bardzo łatwo wkupił się w łaski nowej grupy. Interesował się grą, obserwował. Niestety dla obu ich gry zakończyły się wcześnie po połączeniu. Obaj nie dokonali nic tak imponującego, aby znaleźć się wyżej w rankingu i obaj zrobili na tyle dużo, aby zasłużyć na wspomnienie o ich grze.
5
Sash Lenahan (s21)
To był mój pierwszy typ do tego rankingu. Miło było przypomnieć sobie, jak bardzo nie lubię tego faceta. W zasadzie ta antypatia nie ma jakiegoś specjalnego powodu. Był zawodnikiem na piątkę: ogarniał grę, kłamał, wchodził w układy, wiedział kiedy i czyje zaufanie musi zdobyć, podstępem zdobył ukryty immunitet. Radził sobie bardzo dobrze i w teorii to on był najbardziej zasługującym na wygraną finalistą. Problemem był fakt, iż Sash nie wzbudzał sympatii, co prędzej, czy później musiało się na nim zemścić, a los chciał, że zemściło się w najgorszym z możliwych momentów.

4
Tony Vlachos (s28)
Policjant z New Jersey był kreowany na następcę Russella Hantza. Widząc Tony'ego wijącego się przed radą plemienia, czy kamuflującego się w krzakach (spyshack) na myśl przychodzą mi postaci z kreskówek. Tony miał ogromny (może nawet za duży) wkład w grę. Szybko zjednał sobie ludzi z Aparri, kłamał, szpiegował, potrafił czytać intencje innych. Podziwiam, bo miał własny plan na grę i za wszelką cenę realizował go. Niestety po drodze do finału popełniał mnóstwo błędów, które kosztowały go mnóstwo nerwów: zdradzał ludzi, których potrzebował, popadał w paranoje i konflikty.

3
Spencer Bledsoe (s28)
Wiele osób porównywało Spencera do Malcolma i porównania w sumie nie są z dupy. Obaj bywali sarkastyczni, obaj byli określani jako fani gry i obaj łatwo zjednywali sobie ludzi. Z początku Spencer prowadził mądrą, ale nieporywającą grę: zwyczajnie wszedł w sojusz i z tego miejsca mógł sterować swoją małą grupą. Pech chciał, że sojusz się posypał i pozostało mu przejść do obrony. Wisząca nad nim groźba eliminacji zmuszała go do dokonywania wielkich posunięć dzięki, którym kupował sobie trochę życia w grze. Podobnie jak Tony nie był bezbłędny. Nieraz odnosiłem wrażenie, że potrafi działać wyłącznie, gdy ma nóż na gardle, zaś gdy czuł się bezpieczny odpuszczał sobie. Koniec końców wraz z Tashą stanowili dobry duet, choć zapewne z przymusu niż chęci.

2
Hayden Moss (s27)
Hayden wcześniej wygrał Big Brother i tyle miałem o nim informacji. Jego głównymi atrybutami były lojalność sprawiająca, że był ważnym sojusznikiem w grze, a także zdolność perswazji. Najpierw nakłonił Kat do tego, aby nie wymagała od niego zamiany miejscami na Wyspie Odkupienia, a potem namówił Cierę do wykonania bardzo ryzykownego ruchu. Poza tym przez większość czasu pozostawał w cieniu z wyjścia, którego ostatecznie zmusiła go sytuacja.

 1
Vytas Baskauskas (s27)
Zdecydowany zwycięzca rankingu. W sezonie "Blood vs Water" Vytas nie tylko objawił się jako interesująca postać, ale także dobry strateg. Vytas zdobył zaufanie swojej grupy, wszedł w silny sojusz w Tadhana. Potrafił rozmawiać i dzięki temu stał się jedną z ważniejszych osób podejmujących decyzje. W odpowiednich momentach potrafił zmienić front, a także wykorzystać sytuację, gdy nie miał "numerów" po swojej stronie.

A jakie są wasze typy na najlepszych strategów Survivor? Zapraszam do dyskusji.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rejs na Blue Heaven

Po wczorajszych empikowych łowach do domu przyniosłem trzeci i zarazem ostatni tom komiksu "Blue heaven" autorstwa T. Takahashi'ego. Chciałem napisać o tej mandze wcześniej, bo miałem już jakieś jej wyobrażenie po dwóch tomach, ale zdecydowałem się zaczekać na zakończenie, które... No właśnie.
Tytułowy "Blue Heven" to statek wycieczkowy, który w trakcie rejsu podejmuje decyzję o przyjęciu na swój pokład dwójki rozbitków. Wkrótce okazuje się, że jednym z ocalałych jest bezlitosny morderca. Z tego miejsca łatwo przewidzieć dalszy przebieg wydarzeń. Oczywiście, to jeszcze nie przekreśla to mangi, która mogła być interesującym thrillerem. Mogła, bo niestety nie jest. O ile pierwszy tom dawał zapowiadał interesującą, powoli rozkręcającą się historię z ciekawymi bohaterami, tak drugi tom skupił się wyłącznie na chaosie i dość płytkim przedstawieniu bohaterów. Cała historia opiera się na trzech postaciach: mordercy Galphie, sadystycznym synu milionera Sheng Longu (nie, nie tym z DBZ) oraz Natsukawie należącej do personelu pokładowego. O ile panowie jeszcze jakoś wypadają (o obu dowiadujemy się czegoś z ust innych bohaterów) tak Natsukawa służy wyłącznie jako kobiecy ozdobnik plączący się gdzieś w tle i na siłę próbujący zdobyć sympatię czytelnika. Trochę się czepiam, bo nie do końca pojmuję dlaczego właśnie z niej zrobiono główną bohaterkę. Pierwszy tom zaprezentował kilka naprawdę interesujących wątków i postaci takich jak szef ochrony, kapitan, śpiewaczka operowa oraz ojciec Sheng Longa, które w drugim tomie przestają się liczyć zupełnie. Niestety daje to wrażenie jakby miały one jedynie zapełnić czas zanim zetrą się ze sobą najważniejsze postaci.
"Blue Heaven" postanowiło iść w stronę szybkiej akcji, walki o przetrwanie i płytkich postaci. W takim podejściu nie ma nic złego, gdyby nie jedno ale... Twórca najwidoczniej chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i do tej historii starano dorzucić się głębszą treść. Uch, symbol! Nie, nie trzeba szukać ukrytego przekazu - ten przekaz po prostu jest natarczywie podkreślany przy każdej możliwej okazji - statek to metafora świata pogrążonego w wojnie. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy wygłaszający co jakiś czas słabe monologi o "najlepszej rasie" Sheng Long nie przypomina wizualnie Hitlera?
Takie miałem spostrzeżenia po dwóch tomach wydanych przez JPF. I trzeci tom niestety ich nie zmienił, bo w zasadzie służył wyłącznie domknięciu historii i przypomnieniu symbolicznego znaczenia tego głębokiego dzieła. Do trzeciego tomu dołączono jeszcze dwie dodatkowe historie: "69" oraz "Route 69", które objętością zabierają około połowy tomiku.
Co mogę zdecydowanie zaliczyć na plus do kreska. Jest naprawdę ładna: kadry są staranne, a postaci są narysowane z wielką dbałością.
"Blue Heaven" mogłoby być świetnym komiksem wypełnionym akcją, albo fenomenalnym dziełem mówiącym o dehumanizacji. Niestety, ale jest czymś po środku, co nie do końca pozwala cieszyć się lekturą.

środa, 10 grudnia 2014

Wielka szóstka z San Juan Del Sur

Zbliża się wielki dzień. Wielka noc. Wielki finał. Survivor: San Juan Del Sur prawie dobiegł do końca. W tym tygodniu zostanie wyemitowany przedostatni epizod, a za tydzień poznamy zwycięzcę 39 dniowej rywalizacji w San Juan Del Sur. Dla mnie jako widza sezon pozostawi mieszane uczucia mimo wszystko: powtórnie wprowadzono twist Blood vs Water (dla tych, którzy nie znają programu jest to formuła rodzinna), były szokujące eliminacje, sprawiedliwy czas antenowy dla każdego, interesujące zadania i konflikty. Niestety nawet taka kombinacja sprawiała, że do połączenia, czyli... 7 odcinka sezon trącił nudą.Wszystko (albo większość) zmieniło się po połączeniu. Ruchy zaczęły wydawać się ciekawsze, postaci bardziej wyraziste. W grze pozostało sześć osób i zero wskazówek co do zwycięstwa którejś z nich.

Natalie i Baylor wtajemniczają w swoje plany Missy
Moją zdecydowaną faworytką jest Natalie, która wcześniej wystąpiła z siostrą bliźniaczką w innym reality show, The Amazing Race. Podziwiam, że już z pewnym bagażem doświadczeń ona i jej siostra zdecydowały się spróbować swoich sił w innym programie. Natalie jako jedyna porusza się w tej grze płynnie: pociąga za sznurki, kłamie, wchodzi w nowe układy, wyciąga od ludzi potrzebne informacje, a przy tym jest miła dla każdego, co w tym sezonie dla większości osób okazuje się być barierą nie do przebicia. Panna Anderson ma wierną sojuszniczkę: "przyszywaną siostrzyczkę", Baylor. Jaka wielka byłaby to ironia, gdyby Natalie pokonała w finałowej dwójce (tak wierzę, że w tym sezonie będzie finał dwuosobowy) Baylor, która w pierwszym odcinku pozbyła się siostry Natalie?
Baylor jest chyba najmłodszą uczestniczką w tym sezonie. Wiele osób kibicowało i chyba dalej kibicuje tej filigranowej dziewczynce. Ja mam z nią kłopot. Z jednej strony wiem jak ciężko Baylor pracuje na dojście do finału: wchodzi w sojusz, przeskakuje z niego tam gdzie widzi dla siebie większe korzyści. To dobra gra, ale z jakiegoś powodu Baylor od początku postrzegana jest jako zła osoba. Zła to złe określenie... Zmieniam na niedojrzała.
Od dłuższego czasu moją faworytką była mama Baylor - Missy. Sympatyczna czterdziestka, która mimo braku strategicznego szału potrafiła poradzić sobie w każdej sytuacji. Cenię ją za to, że w przeciwieństwie do "survivalowych babci" nie rozkleja się jak to ciężko jej głosować na radach plemienia. Uwielbiam swego rodzaju wyrachowanie i sztuczny uśmiech, którym obdarza każdego wokoło. W pewnym sensie pełni rolę matki (nie tylko dla Baylor), ale chyba dzięki temu matczynemu spokojowi tak łatwo owinęła sobie wokół palca Jona. Co jest jej problemem? Córka. Missy za bardzo angażuje się w grę córki. Stara się chronić ją przed wszystkim, co doskonale było widać podczas 11 odcinka, gdzie Reed doskonale podsumował mamę i córkę.
Jon i Jaclyn mają dobrą pozycję po połączeniu plemion
Jon od początku jest przedstawiany jako pozytywny charakter. Lubi "Survivor", kocha Jaclyn, jest zabawny i ma ciężko chorego ojca o czym dość często przypomina. Jest trochę takim głuptasem, który stara się ze wszystkich sił być liderem głównego sojuszu, co o zgrozo nawet mu wychodzi. Ma dobrą relację z Missy, potrafi odnajdować ukryte immunitety. Nie jestem jednak pewien, czy to wystarczy, aby wygrać. Możliwe, że tak, a jeśli nie to jakoś niespecjalnie mnie to zmartwi.
Jaclyn, narzeczona Jona, od początku wydawała się być małomówną blondynką, która podobnie jak dziewczyny jej pokroju jest tam tylko po to, aby służyć komuś swoim głosem, a potem skończyć swój żywot jako piąty/szósty juror. To ciekawe, bo Jaclyn cały czas walczy o swoją niezależność w grze. Chce być postrzegana jako niezależna i równoprawna partnerka Jona w grze, co doskonale widać chociażby w 8 odcinku. Z drugiej strony Jaclyn postrzegana jest jako kapryśna dziewczyna, która kieruje się wyłącznie własnymi potrzebami: nie lubi kogoś, ktoś nie zabrał jej na nagrodę, Jon nie chce jej wysłuchać. Z tego kreuje się obraz egoistycznej dziewczyny. Z drugiej strony w jakimś wywiadzie Jeremy (?) zapytany o to, kto jest lepszym strategiem Jon czy Jaclyn podobno bez namysłu odpowiedział: Jaclyn.
Keith o ostatnia osoba z przeciwnego sojuszu, która pozostała w grze. Ten pięćdziesięciokilkuletni pan to przede wszystkim kopalnia humorystycznych scenek. Jego południowy akcent, nieokrzesane zachowania i ogólna nieporadność w rozumieniu gry są przezabawne. Strategia w jego wykonaniu ogranicza się do zdradzania planów i kłopotów z pojęciem, co stanie się w przypadku remisu na radzie. Jeżeli wygra to zdecydowanie będzie najgorszym zwycięzcą Survivor w historii show. Czy przeszkadza mi to? Nie. Keith ma przyjaciół (w tym syna) wśród jurorów, którzy bez wahania oddadzą mu czek na milion dolarów a ponadto wymiata w konkursach, jest pracowity i bardzo, bardzo wolno, ale stara się pojąć Survivor.

Keith ponownie chce wygrać immunitet
Zdjęcia pochodzą z SurvivorFever.net