środa, 23 października 2019

Poważnie?

Kwestionować własnego poczucia estetyki nie zamierzam. Jeden posiada takie, a drugi takie. Zaczynam się za to zastanawiać nad humorem, bo ile z komedii można przerzucić do horroru, aby nie zaczął trącić kiczem? Komedio-horrory - Porąbani, Wysypy żywych trupów i wszelkiej maści makabreska jest zwolniona z odpowiedzi.
Z dużym poślizgiem. Za mną kolejne tytuły do #OctoberMovieScreeningChallenge. Na początek coś z własnej kolekcji, Martwa cisza. Horror w reżyserii Jamesa Wana (Obecność, Piła) z 2007 roku. Film Wana uderza w tematykę znaną nam z śledztw Warrenów i Anabelle. Będą lalki, demon, czyli wszystko, co kochamy. Młode małżeństwo Jamie i Lisa Asherowie otrzymują przerażąjącą lalkę brzuchomówcy o imieniu Billy. Tej samej nocy ktoś w brutalny sposób morduje Lisę. Chcąc odkryć sekret marionetki Jamie wraca w rodzinne strony, aby zagłębić się w upiorny mit o brzuchomówczyni Mary Shaw, która "lalek miała sto".
Martwa cisza oferuje mroczną stylistykę, pokręcone zakończenie oraz przerażający czarny charakter z naprawdę wciągającą genezą. Ten tytuł nieco znika za wcześniejszymi i późniejszymi osiągnięciami duetu Wan-Whannell. I trochę szkoda, bo to udany horror. Moje jedyne pytanie, kto dał rolę policjanta Wahlbergowi?


Aligator - Lake Placid czyli film z nurtu animal attack. Mordercze zwierzęta często padają ofiarą kiepskich scenariuszy i przesadnej wyobraźni twórców, a przecież potrzeba tak niewiele, o czym przekonał nas kilkanaście lat temu Spielberg kręcąc Szczęki. Niestety na kultowy film o morderczym rekinie przypada kilkanaście słabych bzdurnych filmów. Tak, niektórzy powiedzą, że animal attack są kręcone dla beki, no, ale czy muszą obrażać inteligencję widzów nadmiernym poziomem bzdurności? Dlatego byłem sceptycznie nastawiony do Aligator - Lake Placid. Okazało się, że niepotrzebnie. Film Steve Minera nie trąci tandetą, bardzo dobrze wyważa elementy humorystyczne i dramatyczne. Ogromnym plusem jest obsada (Pullman, Platt i Gleeson), która świetnie odnalazła się w roli zespołu szukającego aligatora. Jedynym minusem była postać specjalistki od czegoś tam granej przez Bridget Fondę będąca wyłacznie po to, aby być.



Kolejnym wyzwaniem był plakat filmowy. Jedynym posterem, który kiedykolwiek wisiał na mojej ścianie, nielicząc Pokemonów, które średnio pasowały do tego wyzwania, był plakat filmu The Signal z 2007 roku. O filmie pisałem w poście o ulubionych, nie będę się powtarzał, zapraszam tutaj.



Przyszły mi do głowy trzy tematy, które prawdopodobnie zrealizuję w niedalekiej przyszłości, najfajniejsze plakaty horrorów,  najlepsze animal attack i straszne historie ze świata pokemonów. Tyle na dzisiaj.

#OctoberMovieScreeningChallenge

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz