wtorek, 6 stycznia 2015

Sygnał

Mąż, żona i kochanek w dziwacznej rzeczywistości nad którą kontrolę przejmuje tajemniczy sygnał nadawany przez radio i telewizję? Czego to ludzie nie wymyślą? Od horrorów ciężko jest wymagać niesztampowych rozwiązań oraz ekscytujących historii pobudzających wyobraźnię widza. Oczywiście nie jest to niemożliwe, bo co jakiś czas pojawia się perełka w stylu Dom w głębi lasu. Jednak większość "strasznych filmów" (perfidnie napiszę w cudzysłowie) korzysta ze sprawdzonych schematów: final girl, podróży od punktu A do B itd. Ten krótki i kompletnie pozbawiony ładu oraz składu wstęp powinien dążyć do przedstawienia kolejnego z moich ulubionych filmów jakim jest Sygnał.
Sygnał (The Signal) powstał w 2007 roku, a jego reżyserii podjęło się trzech panów: Jacob Gentry, David Bruckner oraz Dan Bush. Przeglądając ich filmografie nie znalazłem żadnych interesujących informacji, no może poza faktem, że jeden z nich podejmie się reżyserii nowego filmu z serii "Piątek trzynastego", ale chrzanić to... Od razu zaznaczę, że Sygnał nie jest dobrym filmem, prawdopodobnie z ledwością broni się jako przeciętniak. Fabuła skupia się na tajemniczym sygnale, który ni stąd, ni zowąd zaczyna być nadawany przez telewizję, radio oraz telefony. Przez kogo? Dlaczego? Nieważne. Przekaz wywołuje agresję lub, i halucynacje u odbiorców. Jak łatwo się domyślić The Signal brzmi jak typowy survival horror. Różnica pomiędzy nim, a setkami filmów o podobnej tematyce dzięki czemu zostałem kupiony to sposób realizacji. Film podzielono na trzy części tzw. "Transmisje", z których każda opowiada fragment tej samej historii z perspektywy innej osoby. Podoba mi się to, że autorzy tego słabego horroru, a właściwie thrillera nie poszli na zupełną łatwiznę, budując akcję idącą od punktu A do punktu B, i w pewien sposób starali się wyróżnić swoje dzieło poprzez podział na trzy części. Za plusem idzie minus: bo każdy reżyser był odpowiedzialny za swoją i tylko swoją część przez co historie nie są na równym poziomie,co może przeszkadzać, bo fajny klimat (nienawidzę tego określenia, jak ktoś znajdzie inne to proszę pisać) stworzony w "Crazy in Love" zupełnie niknie w pokręconym "The Jealousy Monster", aby próbować wrócić do niego w "Escape from Terminus". Celem twórców nie było straszenie widzów (przynajmniej twórców transmisji 1 i 3), a opowiedzenie historii żony, męża i kochanka. Trzeba napisać coś o muzyce, bo ktoś odwalił kawał dobrej roboty. Piosenka przewijająca się przez film jest idealna: wpada w ucho, buduje nastrój i... Nie, bo to byłby spoiler. Słowo o plakatach, które mają fenomenalny... eh znowu użyję znienawidzonego przeze mnie określenia, ale drut... mają fenomenalny klimat. Plakat z Myą i Benem na tle "zarażonych" sygnałem przez długi okres zdobił moją ścianę. Po plusach trzeba przejść do minusów, czyli tego wszystkiego, co mi osobiście nie przeszkadzało, ale niestety wpływało na poziom filmu. Przede wszystkim wykonanie i tyle w temacie. Oglądając ten film ma się wrażenie wszechobecnej amatorszczyzny. Aktorstwo jest słabe. Wyjątek stanowi Justin Welborn, który jako jedyny potrafi być przed kamerą potrafi zachowywać się naturalnie. Sygnał to jeden z moich ulubionych filmów, ale pomimo tego, a może raczej właśnie dlatego, nie mogę polecić go nikomu, bo wiem, że większość widzów zarzuci mu nudę, tandetne wykonanie, przesadną brutalność, albo przerost treści nad formą. Jeśli o mnie chodzi to cenię go za dziwność.


Informacje
Tytuł pl. Sygnał
oryg. The Signal
Reżyser Jacob Gentry, David Bruckner, Dan Bush
Gatunek Thriller
Rok produkcji 2007
Kraj produkcji USA
Ulubiony bohater Ben Capstone (Justin Welborn)
Ulubiony cytat Ben do Myi:
Moglibyśmy opuścić Terminus. Jutro.  
W pieprzony, nowy rok. Moglibyśmy.
Ulubiona scena Bez spoilerów: ostatnia scena i tyle.
Zwiastun Klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz