niedziela, 6 października 2019

Nie po kolei

W planach miałem obejrzenie zupełnie innego horroru. Filmu, do którego przymierzam się od 2013 roku, czyli od jego premiery, ale ciągle mi umyka. Dziś po raz pierwszy przeczytałem, na ogół pozytywne, opinie na jego temat i doszedłem do wniosku, że nie na taką rozrywkę nastawiam się. I wtedy z pomocą przyszedł mi Hell House LLC.


Moja historia z piekielnym domem jest długa, zagmatwana i piękna, a tak w rzeczywistości jest dość prosta. Wszystko zaczęło się od jakiegoś podsumowania horrorowego roku. Bardzo lubię czytać takie teksty, bo to zawsze szansa na wyłapanie niszowych horrorków, które gdzieś tam giną przykryte kinowymi produkcjami. I tak poznałem Hell House LLC 2: Abanddon Hotel z 2018 roku. Miał to być sequel produkcji Hell House LLC z 2015 roku. Słowa sequel i found footage mają to do siebie, że czesto gryzą się używane w jednym zdaniu. Przyczyna jest prosta; założenia tajemniczych nagrń znajdowanych gdzieś w głębi lasu / pod podłogą upiornego domu / zapuszczonym kiblu / innym strasznym miejscu / podrzucone przez walniętego klauna VHSy działają, bo "wierzymy" w ich realizm. Nie wierzymy w sequele! Chwila, jak cycata bohaterka przeżyła?! Ano, przeżyła, bo jedynka zarobiła wystarczająco dużo mamony. Mimo wszystko historia opuszczonego hotelu okazała się fantastyczna - nastrojowa, angażująca i możliwa. Dlatego ogarnął mnie smutek, gdyż nie mogłem poradzić sobie z odszukaniem pierwszego nagrania. Filmu, wokół którego popularności kręciła się dwójka.
Hell House LLC z 2015 to raczej niszowy i zdawałoby się mało charakterystyczny horrorek ze zdobywającego coraz większą popularność nurtu found footage. Jest on też pełnometrażowym debiutem reżysera i scenarzysty Stephena Cognetti. Kamery śledzą poczynania grupki młodych ludzi zaintrygowanych legendą piekielnego hotelu, w którym przed laty doszło do tragicznej zbrodni. Lider grupy, Alex ma zamiar dać budynkowi nowe życie i otworzyć dom strachów.
Hell House LLC bez trudu powiela klisze dobrze znane miłośnikom found footage, ale robi to w sposób wdzięczny mając świadomość, iż mniej znaczy więcej. Wąskie korytarze, półmrok, szepty, głośny oddech i kukły przemieszczające się po domu budują nastrój grozy. Film przyjemny i momentami straszny. Wadami filmu są oprawa wizualna, brak dynamiki, ładnych ujęć, a sama histora jest mało wymagająca. Tych błędów twórcy nie powielili w kontynuacji. Oznacza to tyle, że Stephen Cognetti coraz swobodniej czuje się w swoim rzemiośle i dwójka pozwoliła sobie na więcej. Mamy satysfakcjonującą historię, dynamiczne przejścia od sceny do sceny oraz zachwycające mrokiem pomieszczenia.
Dlatego nie mogę doczekać się kolejnej części (tak, w tym roku debiutuje trzecia odsłona piekielnego domu - Lake of Fire).

#OctoberMovieScreeningChallenge

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz