poniedziałek, 18 grudnia 2017

Świetne horrory z 2017 roku

Rok zbliża się ku końcowi, z bólem wypisanym na twarzy staram się przywyknąć do klawiatury na laptopie, idzie topornie. Chociaż na filmowe podsumowanie roku jeszcze przyjdzie czas, to dzisiaj chciałbym polecić kilka świetnych horrorów z mijającego roku. Przede wszystkim był to niespodziewanie dobry rok dla gatunku. Było dużo ironii i zabawy formą. Brakowało zadęcia i usilnego bycia serio, które prowadzi jedynie do irytujących jumpscareów oraz przewidywalnych zwrotów akcji.

ŚWIETNE HORRORY Z 2017 ROKU

Małe zło (Little Evil)
Netfliks prezentuje... tym razem komediową odsłonę małego szatana. Nie jest tak pokręcone jak Hell Baby, ani przerażające jak Omen, ale stanęło gdzieś pomiędzy w rezultacie będąc niezłą parodią filmów o antychryście, a także zabawną komedią o ojcostwie, małym diabełku, odwiecznej walce dobra ze złem i takich tam. Za reżyserię odpowiedzialny jest Eli Craig, który na swoim koncie Porąbanych, a także serialową wersję Zombieland. Film w całości został skradziony przez postać kumpla głównego bohatera. Jego życiowe porady, styl bycia, cudo.



Annabelle: Narodziny zła (Annabelle: Creation)
Ach, cieszę się, że demoniczne uniwersum Jamesa Wana rośnie w siłę. Nie potrzeba wielce się puszyć i nazywać coś "Dark Universe" nim jeszcze powstanie. James Wan dał nam Obecność, która rozrasta się na kolejne filmy. Pierwszy film o Annabelle nie wzbudził mojej sympatii i na sequel, a właściwie prequel szedłem z obawami. A tu okazuje się, że wyszło całkiem zgrabne. Nie wybitne, ale udanie. Doskonale łączy się z poprzedniczką. Mały spoiler. Mam wrażenie, że siostra Charlotte jeszcze się pojawi. Pamiętacie zdjęcie, które oglądał Mullins? Na fotografii znajdowały się przyjaciółki Charlotte z klasztoru i piąta, nieznajoma postać zakonnicy. Ya, coś jest na rzeczy. W przyszłym roku czeka nas The Nun.


Śmierć nadejdzie dziś (Happy Death Day)
Zaczyna się od morderstwa głównej bohaterki i tak w kółko... Śmierć nadejdzie dziś to trochę taki slasherowy Dzień świstaka. Bohaterka ginie z rąk zamaskowanego mordercy, aby obudzić się po raz kolejny w dniu swoich urodzin i ponownie stawić mu czoło, a także zmienić coś w swoim życiu. To fenomenalny pastisz i na dobrą sprawę pierwszy film tak śmiało naigrywający się z konwencji slasherów od czasów Krzyku i jego ojca Wesa Cravena. I na pochwalę tutaj zasługuje Jessica Rothe. Wcieliła się w wredną zołzę, której widz nie lubi, ale na tyle sympatyczną, że zaczyna jej kibicować. Ach, piękno horroru i średnich cycków.


Amityville: Przebudzenie (Amityville The Awakening)
Amittyville a w zasadzie jego szósta odsłona to całkiem przeciętny film. Straszyć, nie straszy. Bawić, nie bawi. Jeśli go obejrzycie, bankowo, na następny dzień ledwo będziecie pamiętać wydarzenia, bohaterów czy co tam innego w filmie powinno się pamiętać. Postanowiłem o nim wspomnieć względu na proces powstawania. Pierwsze wiadomości i trailer ukazały się w 2015 roku. I dalej nie wiadomo było jakie zamiary mają twórcy. Studio było wyjątkowo niezadowolone z filmu i zdecydowano się na dokrętki. Koncepcja filmu zmieniała się, mówiono o sequelu, found footage, a premierę odsuwano w czasie. Myślę, że cała ta antyreklama sprawiła, że był on jednym z nielicznych filmów, na które wyczekiwałem jak pojebany. Efekt jest mizerny, czekać nie było warto, noale wreszcie obejrzałem!

To (It)

To porozmawiajmy o To. To najlepszy horror mijającego roku. Życzę sobie więcej horrorów tworzonych z taką dbałością, bo czy ci się podobał, czy nie, odmówić twórcom rzetelnej pracy nie można. Nie będę się produkował. Trzeba obejrzeć i uczciwie przyznać, że twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Pozostaje czekać na wydanie dvd oraz zapowiedzianą część drugą. Wiedzieliście, że od premiery It z Timem Currym minęło dwadzieścia siedem lat?




Uciekaj! (Get Out)
Doceniam twórców i ich odwagę. Stworzenie horroru czy nawet thrillera nigdy nie jest proste. Należy stworzyć pełną grozy lub niepokoju intrygę, która zainteresuje widza. Po zwiastunie stawiałem na coś w stylu Porąbanych, czyli z przymrużeniem oka. Tymczasem trwórcy odrzucili parodię i zdecydowali się nakręcić film poważny, mający do zaoferowania znacznie więcej niż tylko humor. Utkali duszą atmosferę miłego zjazdu rodzinnego, na którym córka pojawia się w towarzystwie czarnoskórego chłopaka. Komentarze, dziwne zachowania rodziny, czarnoskóra służba, wszystko to razem. Pozycja obowiązkowa.



Oglądaliście któryś z tych filmów? Podobały wam się, a może macie inne tytuły godne uwagi?

2 komentarze:

  1. Ja widziałam "Małe zło" (mam Netflixa od premiery Defenders XD). Było w sumie takie jak sobie wyobrażałam, ale w końcu po to je obejrzałam, więc nie narzekam.

    Wiele z tych pozycji mnie nie dziwi. Różni ludzie wypowiadali się na temat "Śmierć nadejdzie dziś", "Uciekaj" czy "To". Zwłaszcza dwa pozostałe są wychwalane pod niebiosa.

    (Hej, zedytuj raz jeszcze ten tekst, bo niektóre zdania nie mają sensu.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już bez hajpu, "It" to dobry film, Pennywise wygląda świetnie, Mike ze Stranger Things w wielkich brylach wygląda fantastycznie, grubasek podkochujący się w rudej lisicy jest przeuroczy. Na pewno ten film ma wiele scen lepszych od wersji z lat 90-tych, np. początkowa scena z Dżodżim, ale nie jest to też żadne "wybitne" kino, o którym będzie się mówiło jak o "Obecności". "Uciekaj!" trzeba po prostu obejrzeć.

      Usuń