czwartek, 6 sierpnia 2015

Ranking moich ulubionych pokemonów

Pokemony to marka rozpoznawana na całym świecie. Ostatni raz na temat ulubionego pokemona wypowiadałem się, gdy na horyzoncie nieśmiało wyłaniała się czwarta generacja. Dzisiaj jesteśmy po szóstej "porcji" z dokładką w postaci megaewolucji. Myślę, że z tego powodu warto odkurzyć temat i przypomnieć sobie ulubione kieszonkowe stwory. Wybór trudny, bo inaczej prezentują się one w grach, inaczej w anime i inaczej w mandze. I wszystko zależy od tego, co w danym momencie interesuje cię najmocniej plus ogólny poziom zajebistości. Moimi głównymi kryteriami są przydatność w grach, sentyment, wygląd, a czasem historia pokemona (tyczy się to głównie mangi i anime).

11
Braviary
To prawdopodobnie jedyny pokemon latający, który znalazł się na tej liście. Piszę prawdopodobnie, bo cały ranking powstaje spontanicznie. Latające pokemony nie są moimi ulubionymi, ale przydają się, dlatego traktując je jak zło konieczne włączałem jednego Pidgeya lub Fearowa do składu. Piąta generacja miała szansę zmienić moje nastawienie. Jak źle nie myślałbym o "piątce" to muszę uczciwie przyznać, że Brivary wygląda po prostu zajebiście. To orzeł, a nie jakiś jastrząb, przerośnięty wróbel czy jakaś przetrącona  glapa. Zajebistość wylewa się z niego na każdym kroku, ale hej, to piąta generacja i trzeba jakoś upierdolić życie jego fanom - preewolka pojawia się na drodze numer 10, czyli po zdobyciu siódmej odznaki na poziomie 11, a w Brivary ewoluuje na 50.

10
Venonat
To trochę nieoczywisty wybór. Gdybym miał wyjaśnić, dlaczego lubię Venonata, miałbym spory problem. Kilkakrotnie dołączałem go do drużyny w grach (nigdy nie ewoluowałem), ale nie był specjalnie przydatny i jego rola ograniczała się do bycia maskotką. Bardzo lubię anime, w których pojawia się Venonat. Pierwszy raz w odcinku The Ninja Poké-Showdown, gdzie równo strollował Asha i spółkę. Potem dołączył do "stałej obsady" jako pokemon Tracy'ego. Wtedy dał się poznać jako doskonały obserwator. A poza tym zawsze bawił mnie dźwięk, jaki z siebie wydawał - klakson!

9
Snubbull
Snubbull był jednym z pierwszych pokemonów drugiej generacji, które zostały przedstawione widzom. Jego debiut miał miejsce w odcinku specjalnym "Wakacje Pikachu". Jeszcze wtedy prezentował się niezwykle tajemniczo. Poza nazwą nie było o nim żadnych konkretnych informacji. Później Snubbull pojawił się kilkakrotnie w serialu. Serialowy pokemon uciekł swojej właścicielce, gdyż miał dość życia "w złotej klatce", a jego (w sumie jej) celem stało się podążanie za Zespołem R. Zaś samo imię jak i wyraz twarzy stworka otrzymała pewna postać z mojego fika.
8
Sharpedo
Pokemon-rekin zadebiutował w generacji trzeciej, która przyniosła wiele fajnych i świeżych pomysłów.W grach dodatkowym atutem Sharpedo jest jego umiejętność "Rough Skin" polegająca na zadaniu niewielkich obrażeń za każdym razem, gdy przeciwnik zaatakuje atakiem fizycznym. Ponadto pokemon stał się znakiem rozpoznawczym Archiego... no i moim, rzecz jasna. Jego nazwa pochodzi od słów "rekin" i "torpeda", co wiąże się z jego wyglądem. Wygląd to niestety najsłabszy element pokemona, gdyż przypominający torpedę rekin nie ma ogona. Niestety tego błędu nie poprawiła nawet jego megaewolucja. Tak czy inaczej bardzo lubię Sharpedo.

7
Zigzagoon
Pierwszy raz grając w Emerald (moja pierwsza gra z trzeciej geny) natknąłem się na tego urokliwego szopa i postanowiłem złapać jako alternatywę dla Rattata. Dzięki jego umiejętności Pickup znalazłem mnóstwo przedmiotów, a w tym również Rare Candy. Potem Zigzagoon szybko stał się moim numerem jeden w zespole, a z czasem ewoluował. Poza tym jest to jeden z najładniejszych pokemonów.

6
Tyrunt
Skamienieliny pojawiają się od pierwszej generacji i naprawdę dziwię się, że dopiero w szóstej generacji ktoś wpadł na pomysł, aby stworzyć poke-tyranozaura, który przy okazji będzie łączył w sobie typy kamienny i smoczy. Ma świetny, prosty wygląd (bardzo cenię to w pokemonach), a także uczy się ataków takich jak Crunch oraz Dragon Tail dzięki czemu jest bardzo wartościowym członkiem drużyny. Nie oglądam nowego anime, ale miałem okazję oglądać walkę Tyrunta z zabawkami Asha i chociaż wynik walki był dla mnie oczywisty od pierwszej chwili to miło się oglądało, jak dinozaur pokonuje pokemony protagonisty.

5
Cubone
Tak, mój numer jeden. Cubone to tylko i wyłącznie czysty sentyment. Nie pamiętam jego występu w mandze, w anime pojawiał się w rolach epizodycznych, zaś w grze nigdy nie włączałem go do podstawowego składu. Jeśli jednak dobrze poszukać w pamięci to Cubone był pierwszym pokemonem, który mnie zainteresował. Z wyglądu był fajny i nieprzekombinowany. Posiadał atrybuty z kości w postaci hełmu i maczugi, które dodawały mu powagi. Sam pokemon posiada smutną historię, wokół której fani mnożą spekulacje, co sprawia, że Cubone wydaje mi się jeszcze ciekawszy niż kiedyś.

4
Golbat
Jak wspomniałem wyżej, nie przepadam za typem latającym, ale mimo wszystko zawsze warto posiadać jednego uskrzydlonego pokemona w drużynie. Przypadek sprawił, że kiedyś złapałem Zubata (ogólnie o tym nietoperku pieśni piszą) i bardzo się męczyłem z jego Supersonic i Leech Life, ale opłaciło się, bo ewoluował w Golbata. Czułem ogromną satysfakcję, gdy słaby Zubat ewoluował w Golbata i co ważniejsze wysiłek się opłacił, bo zyskałem świetnego pokemona. Odtąd Golbat zawsze towarzyszy mi w grach D/P/Pt, a czasem nawet w LG. Ponadto Golbat należący do Kogi został ciekawie przedstawiony w mandze. Początkowo chciałem wpisać tu Crobata, ale wizualnie bardziej przemawia do mnie Golbat.

3
Raticate
Mam wrażenie, że Raticate to pokemon, którego potencjał mało kto dostrzega i większość graczy używa go wyłącznie do noszenia śmieciowych aczkolwiek potrzebnych ataków. Tymczasem Raticate potrafi nauczyć się wielu świetnych ataków i warto mieć go w zespole. Z tym pokemonem wiąże się też historia. Pierwszą grą pokemon, z którą się zmierzyłem był Gold, a pierwszym złapanym wtedy pokemonem był Rattata, który później ewoluował w Raticate. Dopiero się uczyłem zasad i mój Raticate nie był najsilniejszy, ale razem z nim przeszedłem ligę - w końcu był moim pierwszym złapanym pokemonem. 

2
Nidoking
Uwielbiam. Wogóle jestem fanem całej rodziny Nidoranów i gdyby moja lista miała 20 pozycji to na kolejnych znalazłby się Nidorany oraz Nidorino. Jednak bez wątpienia numerem jeden jest Nidoking. Uczy się obłędnych ataków: Earthquake, Flamethrower, Thunderbolt, Ice Beam... Swoją siłą oraz groźnym wyglądem zapracował sobie na miejsce w tym rankingu. Szkoda, że w anime i mandze nigdy nie otrzymał większej roli.

1
Bulbasaur
Wybór startera nigdy nie stanowił dla mnie większego problemu. Jeśli gram w LG to wybieram Bulbasaura. Gdy gram w Y, wybieram Bulbasaura (ta, mam dwa trawiaste z Gogoatem w składzie) - to oczywisty pokemon i przyznam, że dużo lepiej korzysta mi się z niego niż pozostałych dwóch starterów Kanto. Od zawsze szczególną sympatią darzyłem pokemony rośliny, a Bulbasaur był dla mnie ich najważniejszym przedstawicielem. Od razu spodobał mi się cały koncept stworka, który był połączeniem zwierzęcia i rośliny. Z jeden strony było w nim coś łobuzerskiego, a z drugiej bulwa, która dodawała mu delikatności. Nie licząc Pikachu, Bulbasaur był najdłużej towarzyszącym Ashowi pokemonem, bo był z nim przez praktycznie całą Orginal Series, a potem pojawiał się jeszcze w epizodach w kolejnych sezonach.

Tyle ode mnie. Stworzenie listy było trudne i wiele pokemonów musiało z niej wypaść jak chociażby Elekid, Quilava, Roselia oraz Buizel. Jeśli macie własny ranking to zapraszam do pochwalenia się. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz