czwartek, 13 lipca 2023

Tu nic nie ma sensu, Erin...

Pierwszy etap wyzwania i pierwsza podróż w nieznane zabrała mnie do Północnej Islandii do malowniczej miejscowości Londonderry. A oto moje wrażenia z pierwszego odcinak serialu Derry Girls.

Plakat serialu skojarzył mi się poniekąd z filmem Wild Child. Poniekąd, bo jest zupełnie inny, ale gdzieś między wierszami widziałem serial o grupie zbuntowanych nastolatek, do których prawdopodobnie dołącza nowa koleżanka z wielkiego miasta i tak jak Emma Roberts przeżywa pewien kulturowy szok. Postanowiłem nie czytać streszczenia fabuły przed seansem, a więc moje wyobrażenia pozostawały na chwilę jedynym pewnym i nieomylnym źródłem na temat Derry Girls.

Sitcom powstał w 2018 roku dla telewizji Channel 4 i doczekał się trzech sezonów. Za stworzenie Derry Girls odpowiedzialna jest Lisa McGee, która inspirowała się własną młodością w miasteczku Derry.

Lata 90-te. Dla Północnej Irlandii jest to czas konfliktów politycznych, które mają stanowić tło dla perypetii Erin i jej koleżanek uczących się w żeńskiej szkole prowadzonej prze siostry zakonne.

Bohaterek jest pięć i w sumie to tyle mogę o nich powiedzieć. Narratorką historii jest Erin, ale najbardziej wyróżniającą się z grupy jest głośna Michelle, która przypominała mi nieco Nikki Pollard. Pozostałe trzy postacie nie wyróżniają się kompletnie niczym pozytywnym.

Głównym atutem sitcomu powinien być humor, a ten napędzają postaci i dialogi. Derry Girls bardzo balansują pomiędzy byciem zabawnym, a byciem kiczowatym. Część postaci i droga jaką obrali nimi scenarzyści wydaje się być dobra. Fantastyczna była scena w autobusie, gdzie Michelle usiłowała wymusić na pierwszoklasistce miejsce, a później jej niepewna rozmowa ze szkolnym lizodupem. Te momenty działały i czułem, że oglądam czarną komedię. Niestety po drugiej stronie były momenty z głodówką czy brakiem ubikacji koedukacyjnej.

Jak pozłości jedna z ostatnich scen (bez spoilerów chodzi mi o zakonnicę w kozie) zdawała się nadawać jakiś rytm historii, ale zamiast zakończyć odcinek dramatycznym wejściem dyrektorki do klasy dostajemy jeszcze gabinet dyrektorki i kolejno pojawiających się na scenie rodziców. Robi się chaotycznie i jak stwierdziła Erin "tu nic nie ma sensu" co jest dobrym podsumowaniem.  

Nie chcę być zbyt surowy dla Derry Girls. Niekiedy sitcom potrzebuje czasu, aby opowiedzieć swój dowcip. Bohaterowie muszą otrzymać własne wątki, aby widz mógł ich polubić lub znienawidzić. Jeden odcinek to za mało na wystawienie rzetelnej opinii, no, ale...


Czy polecam serial Meg? 

To skomplikowane. Z jednej strony czuję, że tło serialu może przypaść do gustu Meg, jeśli tylko stanie się ono bardziej wyraziste. W innym wypadkun jest to po prostu historia, którą można podłożyć pod jakiekolwiek zdarzenia. Z drugiej są główne bohaterki, humor i akcja, które wydają się być dalekie od wszystkiego co do tej pory polecała (a przy tym dobrze się bawiła) mi Meg. 


 Ewentualnie co zamiast tego?

To właśnie Anglia stanowiła znacznie ciekawszą tragikomedię, a jeśli chodzi o Emmę Roberts i spółkę to kryminał 4...3...2...1.

1 komentarz:

  1. Słyszałam o tym serialu wiele dobrego i nawet zastanawiałam się czy go nie zacząć. Dlatego pomyślałam, że ciekawe będzie Ci to polecić i sprawdzić, jak się będziesz na to zapatrywać.

    OdpowiedzUsuń