niedziela, 16 lipca 2023

Porozmawiajmy o telenowelach

To nie jest żaden "świeży" temat. Nie było tak, że dzisiaj rano się obudziłem i postanowiłem wrzucić post o telenowelach. Ten pomysł kołatał się w mojej głowie od bardzo dawna, ale jakoś nie miałem ochoty i konceptu. Niespodzianka, bo konceptu brakuje nadal. Dzisiaj chciałbym przedstawić wam listę moich ulubionych brazylijskich, meksykańskich i argentyńskich seriali. Dla jakiegoś porządku w tytułach telenowel będę podawał również linki do czołówek.

Wydaje mi się, że taki prawdziwy renesans telenowel przypadł na końcówkę lat 90-tych, gdy każdy z głównych kanałów telewizyjnych miał przynajmniej jeden serial latynoamerykański w swojej ramówce. Telenowele były poniekąd "orientalnymi" wersjami seriali takich jak Dynastia i Moda na sukces. Główna bohaterka była usposobieniem dobra, pojawiał się bogaty i przystojny facet, wredna sucza, a wokół często snuła się tajemnica sprzed lat. Trochę jak Kopciuszek lub Śnieżka. Nie da się ukryć, że były to dość tanie i przedramatyzowane spektakle, w których dobro tryumfuje, a zło zawsze ponosi surową karę. Taki... Harlequin w około stu rozdziałach.

 

Zła siostra bliźniaczka

Uważam, że prawdziwym uderzeniem był serial Paulina (oryg.La Usurpadora). Opowiadał historię dwóch sióstr bliźniaczek rozdzielonych w dzieciństwie. Paulina była dobra i skromna, wychowana przez babkę w biedzie i szacunku do pracy. Z kolei Paula była bezwzględną żoną bogacza, która bez zastanowienia niszczyła wszystko i wszystkich wokół siebie. Podobało mi się, że i tak zarysowane grubą krechą charaktery kobiet dodatkowo podkreślano przez ich ubiór: Paulina oczywiście chadzała w bieli, zaś Paula w czerwieni. W rolę obu wcieliła się Gabriela Spanic, która została heroiną dla wielu dziewczyn. Pamiętam, że moja kuzynka poszła do fryzjera i poprosiła o fryzurę "na Paulinę" :) Serial był kiepski, ale zyskał miano kultowego i chyba obok Esmeraldy oraz Zbuntowanego anioła jest jedną z najczęściej przywoływanych w pamięci widzów telenowelą.

 

 Tleniony, Staruszek i Żyrafa

Wiele telenowel odpychało tanią otoczką. W serialu Rosalinda umierająca kobieta wyznaje mężowi, że jedna z ich córek została w tajemnicy przed nim "adoptowana", a facetowi zaczyna z tego powodu odwalać. W Porywach serca bohaterka w odwecie za zdradę narzeczonego postanawia wziąć ślub z dziadem, którego nienawidzi. Tanią otoczkę posiadał również Zbuntowany anioł (oryg.Cambio Dolor), ale w przeciwieństwie do wielu klasycznych telenowel argentyńska produkcja wybijała się humorem. Główna bohaterka, Milagros, stała w opozycji do płaczliwych i dobrych dziewcząt. Wychowanka domu dziecka nie rozumiała różnic klasowych pomiędzy dobrodusznymi służącymi i wyrachowanymi pracodawcami. Gdy ktoś ją wkurzał mówiła o tym otwarcie, a zamiast emanować delikatnością okazywała arogancję i bezczelność. Oczywiście, serial był tandetny, ale mimo wszystko oglądało go się dla głównej bohaterki. Natalia Oreiro zyskała dzięki niemu ogromną popularność.

 

Brzydkie kaczątko

Nie tylko Milagros łamała stereotyp pięknej i nieskazitelnej kukły czekającej na księcia z bajki, bo była jeszcze Brzydula (oryg.Yo soy Betty, la fea). Betty to młoda, wykształcona kobieta z klasy średniej, która z pewnością zawojowałaby świat, gdyby nie jej wygląd. Świadoma własnych "niedoskonałości" dostaje swoją szansę i rozpoczyna pracę w domu mody. Serial ma wiele stereotypowych, ale przez to zabawnych postaci i tak naprawdę trudno się nudzić. Koniec końców otrzymujemy morał o tym, że piękne stroje i modelki pozujące do zdjęć nie odpowiadają prawdzie, a EcoModa (chyba tak nazywała się ta firma) szyje ubrania dla prawdziwych kobiet. Brzydula doczekała się mnóstwa zagranicznych rebotów, a w tym także polskiego Brzydula i strasznie denerwowało mnie to, że nasza rodzina Ula była ładna i większość serialu na siłę wmawiano widzowi, że jest inaczej. 


Być jak Rubi

Chyba rzadko się zdarza, aby w Polsce telenowela była bardziej znana z oryginalnego tytułu niż naszego tłumaczenia, ale tak było z Ceną marzeń (oryg.Rubí). Historia była bardzo zwyczajna, gdyby nie tytułowa... heroina. Rubi wzbudzała ogromne emocje. Pierwszy raz meksykański tasiemiec przedstawiał historię z perspektywy czarnego charakteru. Główna bohaterka wywodziła się z klasy robotniczej czego bardzo się wstydziła.Za wszelką cenę usiłowała zdobyć pieniądze i luksu. Gdy na drodze pojawiło się dwóch mężczyzn Rubi musi dokonać wyboru pomiędzy prawdziwą miłością, a bogactwem. I oczywiście wybiera to drugie. Mimo wielu szans na zmianę Rubi ślepo podąża za marzeniami o bogactwie i ma gdzieś ile osób po drodze zrani swoim zachowaniem. Fajna odmiana po tuzinach dobrych, pracowitych dziewojach.

 

A wy macie jakieś ulubione telenowele? 

1 komentarz:

  1. "Telenowele były poniekąd "orientalnymi" wersjami seriali takich jak Dynastia i Moda na sukces. Główna bohaterka była usposobieniem dobra"

    "orientalny «właściwy ludom, językom i kulturom Azji i północno-wschodniej Afryki»", czyli krąg kulturowy Ci się pomylił.

    I chodziło ci o "uosobienie", a nie "usposobienie". "Usposobienie" może być pogodne.

    Haha, czep z rana jak śmietana XD.

    Powiem Ci, że "Cena marzeń" mnie zaintrygowała, może później ją sprawdzę. Natomiast ja pamiętam fenomen Brzyduli - moi rodzice to oglądali codziennie. Wydaje mi się, że Brzydula była fenomenem z jednego konkretnego powodu: była bardziej komediowa od większości telenowel, które pokazywali nam w telewizji. Pamiętam, że podobnie serialem innym niż pozostałe telenowele, była taka jedna seria o małej dziewczynce z domu dziecka, rozmawiająca codziennie z aniołem. Moje babcie to oglądały i pamiętam, że była też tam taka scena, jak nieco szurnięta laska czyhała z nożem na babkę, która twierdziła, że jest jej matką. Ale zaraz potem szurnięta laska się załamała i matka ją pocieszała mówiąc: "Matki są jak dobre wróżki."

    Chyba wspominałam już kiedyś na forum, że jedyny serial latynoamerykański, jaki oglądałam sama z siebie (i to nie od początku), to "Dziki księżyc", chociaż kiedyś napoczęłam też "Przyjaciółki i rywalki".

    Ale wiesz, kiedyś jak babcia była u nas w odwiedzinach i ja przy niej oglądałam "Króla szamanów", to pomyślałam sobie, że ona ma swoje tasiemce, a ja mam swoje.

    OdpowiedzUsuń