niedziela, 11 sierpnia 2024

Zło czai sie wszędzie [Wakacyjne wyzwanie]

Trzecie hasło Wakacyjnego wyzwania to tenis. Meg dała mi do wyboru dwie propozycje. Anime odrzuciłem z miejsca, bo mam ostatnio przesyt japońskich animacji. W ten sposób zostałem z filmem Zło czai się wszędzie (oryg.Evil Under the Sun) i tu chcę powiedzieć, że bardzo mi się podoba angielski tytuł, który jakoś podświadomie wywoływał u mnie niepokój. 

Meg trochę oszukała z tym hasłem jak trener serwujący zawodnikowi środki dopingujące, bo z belgijskim detektywem miałem już do czynienia w wyzwaniu, a co więcej Zło czai się wszędzie zdaje się być... nie chcę tego nazywać sequelem, ale jest historią z tej samej serii, co Śmierć na Nilu (5 edycja WW), no ale tak uczciwie ta edycja mocno uderza w jakieś allstarsowe klimaty. I wspominam o tym ponieważ w roli Herkulesa ponownie pojawia się Peter Ustinov.

Zło czai się wszędzie to produkcja z 1982 roku w reżyserii Guya Hamiltona. Historia jest adaptacją opowiadania o Poirocie autorstwa Agathy Christie z 1941 roku. W ogóle to daje fantastyczne świadectwo o samej autorce, bo czterdzieści lat po napisaniu książki ludzie nadal chcą kręcić filmy na jej podstawie. 

Sama historia jest dość banalna. Herkules Poirot poszukuje zaginionego diamentu. Trop prowadzi go do hotelu na tropikalnej wyspie, a wkrótce potem dochodzi do morderstwa znanej aktorki.

Ponownie wspomnę, że David Suchet mocno zaistniał w mojej świadomości jako Poirot, bo nie będąc fanem przygód belgijskiego detektywa przed oczami nadal miałem serialowego odtwórcę roli. Oczywiście, nie mam nic do zarzucenia grze aktorskiej Petera Ustinova. Uważam, że bardzo dobrze sobie poradził - był bardzo neutralną postacią taką jaką powinien być śledczy. Myślę, że za jakiś czas poszukam innych filmów z tym aktorem. Dużym zaskoczeniem była Maggie Smith w obsadzie. Babka jak zawsze obłędna.

Film ma bardzo prostą konstrukcję: poznajemy bohaterów i relacje między nimi. Reżyser daje nam czas na poznanie każdej... no dobra, większości postaci. Mimo że początkowo ten natłok hotelowych gości mnie odrzucił to szybko zacząłem uczyć się wszystkich.  Akcja przyśpiesza przed samą zbrodnią. Potem jest przesłuchanie, wyjaśnienie i kurtyna w dół. Nie chcę za bardzo porównywać tej produkcji do Śmierci na Nilu i chyba zakończę na tym, że ten film podobał mi się bardziej. Możliwe, że wynikało to z nieznajomości rozwiązania, chociaż domyśliłem się kto jest mordercą bardzo szybko. I moje największe zastrzeżenie - finał historii - szybki i trochę wymuszony. 

Wspomnę jeszcze o scenie znalezienia zwłok. Zastanawiam się, czy Joanna Chmielewska czasem nie inspirowała się tą historią pisząc Dużą polkę, ale to już moja totalna dygresja. Słońce, plaża i afery kryminalne po prostu dobrze współgrają ze sobą.

Produkcja jest bardzo... klimatyczna? Wygląd, zachowanie postaci, muzyka, ujęcia. Nawet jeśli nie jest to wybitne to posiada charakter. Co zwróciło moją szczególną uwagę to duża dawka poczucia humoru. Film jak na kryminał nie jest ciężki. Wielokrotnie sytuacje ważne przeplatają się z jakimiś komediowymi wstawkami. I tu miałem jakieś dziwne skojarzenie z komediami francuskimi z lat 70-tych. Byłem bardzo zaskoczony tym, że produkcja trwa ponad dwie godziny, bo zleciało naprawdę szybko. Nie wiem, czy pisałem o tym już wyżej, ale w tej edycji wyzwania to zdecydowanie najlepsza propozycja.

Czy obejrzałbym ponownie? 

Na pewno przejrzę filmografię Petera Ustinova. Filmu drugi raz raczej nie obejrzę, bo to jednak zagadka i mimo wszystko oglądanie jej ze znajomością rozwiązania jest średnie.

1 komentarz:

  1. "W ten sposób zostałem z filmem Zło czai się wszędzie (oryg.Evil Under the Sun) i tu chcę powiedzieć, że bardzo mi się podoba angielski tytuł, który jakoś podświadomie wywoływał u mnie niepokój."

    Osobiście wole tłumaczenie "Zło, które żyje pod słońcem", które nie jest tak banalne jak "Zło czai się wszędzie" i jest oficjalnym tłumaczeniem tytułu książki.

    "Co zwróciło moją szczególną uwagę to duża dawka poczucia humoru. Film jak na kryminał nie jest ciężki. Wielokrotnie sytuacje ważne przeplatają się z jakimiś komediowymi wstawkami."

    No trochę humoru musi być - to w końcu Poirot borykający się z żywiołami natury XD.

    "Myślę, że za jakiś czas poszukam innych filmów z tym aktorem."

    Jeśli chodzi o filmy z Ustinovem jako Poirotem, to powstały jeszcze kolejno: "Śmierć lorda Edgeware", "Altanka nieboszczyka", "Tragedia w trzech aktach" i "Randez-vous ze śmiercią". Przy czym pierwsze trzy filmy są osadzone w czasach im współczesnych (no i mają dziwnego Hastingsa, który robi wrażenie głupka).

    OdpowiedzUsuń