niedziela, 25 sierpnia 2024

Flash [Wakacyjne wyzwanie]

 
 
Finałowe hasło Wakacyjnego wyzwania to "bieg" i tu pierwszy odcinek serialu Flash wydaje się być najbardziej trafną propozycją zabawy. I z racji, że to ostatni post czelendżu wspomnę, że igrzyska sportowe okazały się być wymagającym tematem wyzwania. Dziękuję Meg za wszystkie propozycje, a oto wrażenia z ostatniego etapu.

Barry Allen jest naukowcem współpracującym z policją. W wyniku wypadku... (nazywam to wypadkiem mimo ogromnego skonfliktowania, ale o tym później) zapada w śpiączkę, aby po kilku miesiącach wybudzić się z umiejętnością przemieszczania się z ogromną szybkością. Serial jest emitowany od 2014 roku przez The CW, a w Polsce przez Puls 2 oraz AXN. Serial doczekał się 9 sezonów z czego najnowszy nie został jeszcze wyemitowany w Polsce.

Meg stwierdziła, że to moje pierwsze spotkanie z arrowverse i chociaż nie do końca wiem, co dokładnie obejmuje ten termin to widziałem kilka odcinków Arrow, przypadkowo czytałem recenzję filmowego Flasha, no i w jakimś artykule na blogu Meg opisywała różnice między bohaterami uniwersum: gdzie zdolności zielonego herosa pochodziły z siły fizycznej, czerwonego z nauki, a jakiejś tam typiary z magii. Czytałem też komiks o Deadmanie, gdzie Flash pojawiał się w tle wydarzeń. Także nie jest to takie moje pierwsze spotkanie z tym uniwersum.

W przeszłości oglądałem kilka produkcji o superbohaterach. Były to filmy, a nie seriale. No chyba, że policzymy Tajemnice Smallville oraz wspomniane kilka odcinków Arrow. Filmy są konstruowane inaczej od seriali, bo o ile lista postaci (heros, dama w opałach, czarny charakter, policjant) oraz historia w obu się zgadza tak serial może pozwolić sobie na większą swobodę. Flash z jednej strony ma tę swobodę, a z drugiej, gdzieś mu ona ucieka.Serial skojarzył mi się dosyć mocno z przygodami o młodym Supermanie - młodzieniec z niezwykłą mocą, z jednej strony prowadzi normalne życie, a z drugiej musi walczyć ze złolami, w których rolę będą wcielać się zapewne meta ludzie powstali w wyniku wypadku. O Barrym mogę powiedzieć jedynie to, że jest sympatyczny i czułem, że jest to taki typowy dla serialu przygodowego chłopak. Kompletnie niczym nie zaskoczył. Zaskoczyła mnie za to obecność Danielle Panabaker w obsadzie. Chociaż zirytowało mnie jak szybko chciano wyłożyć kawę na ławę i w zasadzie w jednym zdaniu przedstawiono wszystkie konflikty Caitlin. Nie polubiłem postaci Iris. I to już nawet nie chodzi o to, że wyfriendzonowała Barry'ego z friendzone, czy to, że pali głupa przed ojcem, że spotyka się z jakimś facetem jak jakaś dwunastolatka, ale generalnie aktorsko wypadła nieco jak kłoda. 

Trochę smutno mi się zrobi ło, że czarny charakter manipulujący pogodą wystąpił tylko w roli epizodycznej, bo mógł z tego wyjść naprawdę ciekawy wątek. I tu też pojawia się mój problem: ktoś chciał pokazać bardzo dużo w bardzo krótkim czasie, bo odcinek trwał około czterdziestu minut. Mamy przeszłość Barry'ego, ten cały wypadek, jakąś relację z Iris, laboratorium, w którym się budzi, jedną scenę z Arrow (dla podjarania fandomu), czarny charakter no i narodziny Flasha, a i zapowiedź przyszłej walki z meta ludźmi, a na koniec, żeby nie zapomnieć o drugim odcinku cliffhanger. Chodzi o to, że te sceny były bardzo krótkie, szybkie (zabawnie byłoby, gdyby taka była intencja twórców, no bo Flash)... Płytkie i to mnie zabolało szczególnie przy spotkaniu Barry'ego i Iris. Facet wybudził się ze śpiączki i idzie się z nią spotkać (pomijając jej kłodowatość) nie czułem między nimi żadnej chemii, czy czegokolwiek. Myślę, że trochę za mało czasu poświęciło się na ekspozycję, a za dużo na tym, żebyśmy koniecznie dostali pierwszą walkę Flasha jako Flasha. I może przez to niektóre rzeczy wydawały mi się głupie, np. policjancie jadą we dwóch nocą na farmę, aby znaleźć groźnych przestępców. Nie znają tego miejsca, nie mają wsparcia, idą po prostu na odstrzał. I potem powtarzają tę samą sytuację . Miałem totalnie XD.

Mimo tych głupotek oglądało się całkiem okej. Nie byłem jakoś wyjątkowo zainteresowany, ale czas z Flashem minął szybko. Podobało mi się. 

Czy obejrzałbym ponownie? 

Hm... Sprawdziłem ilość sezonów nie na potrzeby tekstu, ale z powodu ewentualnej kontynuacji mojej przygody z Barrym. Niestety, dziewięć sezonów to prawdziwy maraton, na który zwyczajnie brakuje mi kondycji. Może, gdybym oglądał ten serial z premierą miałbym inne nastawienie. Na razie podziękuję.

niedziela, 11 sierpnia 2024

Zło czai sie wszędzie [Wakacyjne wyzwanie]

Trzecie hasło Wakacyjnego wyzwania to tenis. Meg dała mi do wyboru dwie propozycje. Anime odrzuciłem z miejsca, bo mam ostatnio przesyt japońskich animacji. W ten sposób zostałem z filmem Zło czai się wszędzie (oryg.Evil Under the Sun) i tu chcę powiedzieć, że bardzo mi się podoba angielski tytuł, który jakoś podświadomie wywoływał u mnie niepokój. 

Meg trochę oszukała z tym hasłem jak trener serwujący zawodnikowi środki dopingujące, bo z belgijskim detektywem miałem już do czynienia w wyzwaniu, a co więcej Zło czai się wszędzie zdaje się być... nie chcę tego nazywać sequelem, ale jest historią z tej samej serii, co Śmierć na Nilu (5 edycja WW), no ale tak uczciwie ta edycja mocno uderza w jakieś allstarsowe klimaty. I wspominam o tym ponieważ w roli Herkulesa ponownie pojawia się Peter Ustinov.

Zło czai się wszędzie to produkcja z 1982 roku w reżyserii Guya Hamiltona. Historia jest adaptacją opowiadania o Poirocie autorstwa Agathy Christie z 1941 roku. W ogóle to daje fantastyczne świadectwo o samej autorce, bo czterdzieści lat po napisaniu książki ludzie nadal chcą kręcić filmy na jej podstawie. 

Sama historia jest dość banalna. Herkules Poirot poszukuje zaginionego diamentu. Trop prowadzi go do hotelu na tropikalnej wyspie, a wkrótce potem dochodzi do morderstwa znanej aktorki.

Ponownie wspomnę, że David Suchet mocno zaistniał w mojej świadomości jako Poirot, bo nie będąc fanem przygód belgijskiego detektywa przed oczami nadal miałem serialowego odtwórcę roli. Oczywiście, nie mam nic do zarzucenia grze aktorskiej Petera Ustinova. Uważam, że bardzo dobrze sobie poradził - był bardzo neutralną postacią taką jaką powinien być śledczy. Myślę, że za jakiś czas poszukam innych filmów z tym aktorem. Dużym zaskoczeniem była Maggie Smith w obsadzie. Babka jak zawsze obłędna.

Film ma bardzo prostą konstrukcję: poznajemy bohaterów i relacje między nimi. Reżyser daje nam czas na poznanie każdej... no dobra, większości postaci. Mimo że początkowo ten natłok hotelowych gości mnie odrzucił to szybko zacząłem uczyć się wszystkich.  Akcja przyśpiesza przed samą zbrodnią. Potem jest przesłuchanie, wyjaśnienie i kurtyna w dół. Nie chcę za bardzo porównywać tej produkcji do Śmierci na Nilu i chyba zakończę na tym, że ten film podobał mi się bardziej. Możliwe, że wynikało to z nieznajomości rozwiązania, chociaż domyśliłem się kto jest mordercą bardzo szybko. I moje największe zastrzeżenie - finał historii - szybki i trochę wymuszony. 

Wspomnę jeszcze o scenie znalezienia zwłok. Zastanawiam się, czy Joanna Chmielewska czasem nie inspirowała się tą historią pisząc Dużą polkę, ale to już moja totalna dygresja. Słońce, plaża i afery kryminalne po prostu dobrze współgrają ze sobą.

Produkcja jest bardzo... klimatyczna? Wygląd, zachowanie postaci, muzyka, ujęcia. Nawet jeśli nie jest to wybitne to posiada charakter. Co zwróciło moją szczególną uwagę to duża dawka poczucia humoru. Film jak na kryminał nie jest ciężki. Wielokrotnie sytuacje ważne przeplatają się z jakimiś komediowymi wstawkami. I tu miałem jakieś dziwne skojarzenie z komediami francuskimi z lat 70-tych. Byłem bardzo zaskoczony tym, że produkcja trwa ponad dwie godziny, bo zleciało naprawdę szybko. Nie wiem, czy pisałem o tym już wyżej, ale w tej edycji wyzwania to zdecydowanie najlepsza propozycja.

Czy obejrzałbym ponownie? 

Na pewno przejrzę filmografię Petera Ustinova. Filmu drugi raz raczej nie obejrzę, bo to jednak zagadka i mimo wszystko oglądanie jej ze znajomością rozwiązania jest średnie.