poniedziałek, 9 sierpnia 2021

[Wakacyjne wyzwanie] Tutenstein

Dasz wiarę, że nie chcieli mi ulgowego sprzedać?

W konwencji tegorocznego Wakacyjnego wyzwania przyjąłem, że każdy post będę rozpoczynał od wycieczki w przeszłość i założeń, co jest przede mną, nim jeszcze w ogóle zobaczę z czym się mierzę. Przyznam otwarcie, że na hasło "horror" czekałem najmniej, ale wreszcie przyszedł film grozy straszyć mnie po nocach. 

Tym razem czekał na mnie pilotażowy odcinek serialu Tutenstein. Zabawne, ale do ostatniej chwili nie miałem pojęcia z czym to się je. Nie zwróciłem uwagi nawet na tytuł, na których schodzą się słowa Tutenchamon oraz Frankenstein, ale jestem idiotą, a więc to powinno zostać mi przebaczone. Pierwsze, jakiekolwiek skojarzenia nasunęły mi dopiero screeny z  serialu. W mojej głowie pojawiły się dwa skojarzenia - Jak polubić mumię?, czyli szesnasty tomik cyklu Szkoła przy cmentarzu oraz kreskówka Farma pełna strachów. W trackie seansu do głowy przyszły mi jeszcze Przygody Jackie Chana, ale to bardziej ze względu na muzeum i artefakty. 

Nastoletnia Cleo jest miłośniczką kultury starożytnego Egiptu. Ma to szczęście, że jej mama rozpoczyna pracę przy wystawie związanej z panowaniem faraona Tutankensetamona. Nieoczekiwanie pewnej nocy mumia młodego władcy ożywa i to właściwie tyle z opisu pierwszego odcinka. 

Serial emitowany był w latach 2003-2007 i doczekał się 39 odcinków skompletowanych w trzy sezony. 


Pierwszy odcinek przedstawia kilka postaci, ale akcja skupia się wyłącznie na trzech z nich. Najważniejsza pomimo wszystko wydała mi się Cleo zafascynowana kulturą starożytnego Egiptu. Jak się domyślam będzie ona narratorką historii. W dużej mierze to jej komentarze przeprowadzają widza przez całą akcję. Obok pojawia się gadający kot dziewczyny, a zarazem oddany sługa tytułowej mumii. I tu trzeba zaznaczyć, że każda produkcja, w której pojawia się gadający kot winduje w moim rankingu nieco do góry. Ostatnim z głównych bohaterów jest młody faraon. Jest nieco odklejony od rzeczywistości, ale trudno mu się dziwić. Żałuję, że twórcy nie zaakcentowali mocniej, choćby poprzez komizm, przebudzenia Tuta, bo wszystko sprawia wrażenie takiego, "aha, okej". Postacie mimo wszystko są w porządku i w porównaniu do Ostatnich dzieciaków na Ziemi, bohaterów Tutensteina nie miałem ochoty udusić, a to jak najbardziej na plus.

Humor kompletnie do mnie nie trafia. Podobnie jest z akcją. Cały czas coś się dzieje, ale nie jest to historia, której udało się jakoś specjalnie mnie zaangażować. Nie oznacza to, że źle się bawiłem. W tegorocznym wyzwaniu, jak na razie to najlepsza rzecz jaką poleciła mi Meg.

Czy obejrzałbym ponownie?

Czy obejrzałbym kolejne odcinki? I tak i nie. Sama historia nie sprawiła, że będę myślał o dalszych losach młodego faraona, ale gdy w telewizji lata temu nadawano pasmo dla dzieci - Bajkowe kino i Tutenstein wtedy pojawiłby się w ramówce z pewnością oglądałbym z zaciekawieniem i dzisiaj wspominał tak jak wspominam Farmę pełną strachów. Myślę, że Tutenstein, podobnie jak wiele innych kreskówek jest historią, z której się wyrasta i w dorosłym życiu myśli się o niej przez pryzmat nostalgii.

1 komentarz:

  1. Może o tym nie pamiętasz, ale jak miałam Ci zadać coś związanego z Kairem (i ostatecznie padło na Papyrusa), to między innymi rozważałam właśnie Tutensteina. W sumie tak jak Papyrus, Tuntestein czerpie dużo z egipskiej mitologii, ale jest w tym względzie bardziej komediowy. Ogólnie rzecz biorąc to serial robiony przez ludzi od Discovery Channel i w każdym odcinku uczył o jakimś aspekcie egipskiej kultury.

    "Ostatnim z głównych bohaterów jest młody faraon. Jest nieco odklejony od rzeczywistości, ale trudno mu się dziwić."
    Dla mnie sam mały faraon Tut jest przykładem aroganckiej i zadufanej w sobie postaci, która jest zrobiona dobrze. Wiadomo skąd to wysokie mniemanie o sobie się u niego wzięło (jako faraon jest teoretycznie bogiem na Ziemi), ale jednocześnie ostatecznie zawsze miało się wrażenie, że Tut to dobry dzieciak, któremu zależy na przyjaciołach i jest naprawdę uroczy.

    "Humor kompletnie do mnie nie trafia. Podobnie jest z akcją. Cały czas coś się dzieje, ale nie jest to historia, której udało się jakoś specjalnie mnie zaangażować."
    No właśnie chyba pilot jest taki średnio ciekawy. Najlepiej się robi potem jak pojawiają się egipscy bogowie, a mały faraon odwala dziwne akcje.

    Aha, i ja też pamiętam "Farmę pełną strachów". I mam coś dla ciebie (później mi podziękujesz): https://www.youtube.com/watch?v=06EvS25MFl0&ab_channel=SoniaCastelli

    OdpowiedzUsuń