wtorek, 10 lipca 2018

[Wakacyjne wyzwanie] Kleszcz kontra Europa

Za pierwszy cel podróży Wakacyjnego wyzwania obrałem Paryż, gdzie niespodziewanie Meg przekierowała mój samolot na Belgię, ale może i to dobrze? W dzisiejszym półfinale Mundialu zmierzą się ze sobą Francja i Belgia. Ja tymczasem musiałem zmierzyć się z serialem animowanym Kleszcz, a dokładniej odcinkiem "... kontra Europa".
Aby jednak to wyzwanie miało ręce i nogi muszę napisać coś o samym Kleszczu, jeśli chodzi o stronę informacyjną, kim był, jaki był, podlinkuję temat Meg, która pisała o postaci Artura, czyli pomocnika głównego bohatera serii The Tick. Ja bardziej skupię się na nim jako postaci, którą zapamiętałem z serialu, a w końcu przejdę do wrażeń z odcinka Kleszcz kontra Europa.
Zwykle tytuł posta stanowi tytuł całego serialu (mimo że zwykle oglądam wyłącznie pilot), ale tym razem zrobię wyjątek ze względu na epickość brzmienia Kleszcz kontra Europa. I jest to też rzecz, którą dość dobrze zapamiętałem z serialu z lat 90-tych. Nazewnictwo odcinków podlegało prostej konstrukcji: Kleszcz kontra jakiś czarny charakter. Z czasem tytuły zmieniły nieco swój charakter i zamiast wroga, z którym miał zmierzyć się heros, pojawiały się Edukacja, Europa, itp.Co zapamiętałem z serialu? Skaczącego po dachach Kleszcza, ćmę Artura oraz tchórzliwego Nietoperza. Nie pamiętałem z kolei Piekarza i brzydkiego psa, ale to już tak na marginesie.
Według wikipedijnej numeracji odcinek Kleszcz kontra Europa jest siódmym epizodem trzeciej, finalnej, serii. Odcinek otwiera rozmowa dwóch super bohaterek na temat śmiechu czarnego charakteru. Są to superbohaterka, Eclair oraz jej prawa ręka, Blitzen. Zaryzykuję stwierdzenie, iż ta pierwsza ma więcej testosteronu niż ja... Dziewczyny pochodzą z Belgii i właśnie się dowiedziały, że w ramach międzynarodowej wymiany superbohaterskiej Eclair ma jechać do USA. Jak mniemam jest to coś na kształt wymian uczniów między szkołami. Z kim zamieni się miejscami? Chyba łatwo się domyślić.
Artur i Eclair
Podekscytowany wyprawą Kleszcz trafia do Brugii, gdzie przyjdzie mu się zmierzyć z Octo Paganinim (jakaś aluzja do doktorka ze Spidermana?!), tymczasem "Eklerka" przybywa do The City, gdzie wspólnie z Arturem będzie musiała rozwiązać sprawę morderczych pierniczków, lol (temu, kto oglądał Krampusa nie będzie do śmiechu). Oba zespoły współpracują, co jest też dobrym pretekstem dla mnóstwa dowcipów, ba, jest skakanie po dachach budynków spuentowane rzekomym przewrażliwieniem Europejczyków na punkcie zabytków. Na koniec herosi wygłaszają mowy umoralniające społeczeństwo, a dla widzów morał z tego taki, że nie ważne w jakim języku i sprawie mówią superbohaterowie, bo i tak na jedno i to samo wychodzi.
Sama postać Kleszcza niestety bardziej mnie zirytowała i teraz zastanawiam się nad powodem. Nigdy nie sympatyzowałem z postacią wielkoluda w niebieskim kostiumie - bawił mnie, ale nie czułem jakiejś wyjątkowej więzi z nim. Teraz zwyczajnie mnie drażnił. Może to wina dubbingu albo akurat tego odcinka? Naprawdę nie wiem.
Spodobały mi się postaci belgijskie. Polubiłem babę z błyskawicami w oczach i nie miałbym nic przeciwko obejrzeniu innego odcinka z jej udziałem. Ach, i szalony skrzypek Paganini! To ryzykowne stwierdzenie z racji, że niewiele pamiętam z całego serialu, ale Octo może być jednym z ciekawszych łotrów, którzy przewinęli się przez kleszczoland. No, na pewno był lepszy od Piekarza.
 Teraz czas na łyżkę dziegciu. Nie podobała mi się akcja. Cały odcinek cierpi na tym, że akcja dzieje się w dwóch miastach, gdzie bohaterowie rozwiązują oddzielne sprawy, a odcinek liczy dwadzieścia kilka minut i trzeba z niektórymi rzeczami pójść na skróty, niestety... Przecież można było rozpisać historię na dwa odcinki i nikomu przez to nie stałaby się krzywda, prawda? Prawda? Dlaczego nikt mi nie przytakuje?! W meczu towarzyskim Belgia kontra USA, wygrywa stary kontynent dwa do jednego. Jak będzie w starciu belgów z francuzami? Nie mam pojęcia.

Czy obejrzałbym cały serial? 
Może, ale nie jako fan Kleszcza tylko pyszniutkiej Eklerki. Kleszcz pozostanie miłym wspomnieniem i dobrą pozycją Bajkowego Kina emitowanego wówczas na TVN-ie. I może niech tak pozostanie.

1 komentarz:

  1. Piekarz jest moim ulubionym łotrem w animowanym "Kleszczu", chociaż powiem ci, że lepiej wyszedł w swoimi własnym odcinku ("Kleszcz kontra Piekarz"). Tutaj był rzeczywiście nieco słabszy.

    (Jeszcze tak sprostuję z tymi tytułami: tak od drugiej serii zaczęto odchodzić od formatu: "Kleszcz kontra...").

    OdpowiedzUsuń