poniedziałek, 25 czerwca 2018

Widmo utraty facebokowych przyjaciół

czyli recenzja Friend Request


Trudno jest sobie wyobrazić dzisiaj świat bez mediów społecznościowych; sporej grupy followersów, zamieszczania postów, które ktoś nam lajkuje i oczywiście, najważniejszego, prawdziwych przyjaciół. Im więcej tym lepiej i doskonale wie o tym bohaterka horroru Friend Request.
Laura (Alycia Debnam-Carey) jest wyjątkowo lubianą osobą, o czym świadczy pokaźna liczba znajomych na Facebooku. W zupełnej opozycji do niej stoi Marina (Liesl Ahlers) nie posiadająca ani jednego wirtualnego przyjaciela. Laura "wspaniałomyślnie" wysyła dziewczynie zaproszenie do znajomych nie zastanawiając się, jakie konsekwencje przyniesie to w niedalekiej przyszłości. Nowa koleżanka okazuje się być bardzo natrętna i wkrótce zostaje usunięta z listy znajomych Laury. Utrata jedynej przyjaciółki popycha Marinę do samobójstwa. Po jej śmierci wokół Laury i jej znajomych zaczynają dziać się przerażające rzeczy
Niemiecka produkcja z 2016 roku została wyreżyserowana przez Simona Verhoevena. Scenariusz napisało trzech panów: reżyser, Matthew Ballen oraz Philip Koch. Póki co mają oni skromny dorobek filmowy i żaden z nich nie miał wcześniej do czynienia z horrorem. Sam film nie okazał się ani klapą, ani sukcesem i to chyba największe rozczarowanie. Po debiutantach spodziewasz się nowatorstwa, które sprawi, że twoja szczęka opadnie na ziemię i zostanie tam do końca seansu (z jakiego powodu, to już obiektywne uczucie). W innym wypadku po co zabierać się za horror, jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia w tym gatunku? Ano, chyba mieli coś do powiedzenia... Ironicznie, współczesny widz nie boi się potworów z szafy, ale utraty znajomych na Facebooku. To świadomość samotności, alienacji, bycia wytykanym palcami jest przerażająca w czasach hasztagów. Niestety twórcy nie zdecydowali się na film bardziej ambitny. Poszli po najniższej linii oporu i stworzyli przeciętny do bólu film, nie wyróżniający się niczym spośród współczesnych dreszczowców. Mamy tu elementy paranormalne, dochodzenie bohaterów, kilka jumpscareów, czyli wszystko co sprawi, że na drug dzień po seansie nie będziemy pamiętali już niczego z filmu.


Czy wszystko jest złe? Nie. Tutaj zawodzi przede wszystkim podejście twórców. Aktorsko film broni się dzięki Alycii Debnam-Carey, która nawet jeśli czegoś nie dogra, to do wygląda. W każdym razie sprawdza się jako protagonistka. Bohaterka budzi sympatię, przez co my, czyli widzowie, na ironię, zostajemy jedynymi przyjaciółmi kibicującymi jej w rozwiązaniu tajemnicy Mariny. No i polubiłem także mistrza trzeciego planu, detektywa Dempseya (Nicholas Pauling), który swoim poczuciem humoru rozluźniał nieco nerwówkę panującą na profilu Laury. Reszta była po prostu okej.
Warto jeszcze powiedzieć o stronie wizualnej filmu, bo to ona stanowi najmocniejszy punkt całości. Poszczególne sceny śmierci są brutalne, a ukazujące się bohaterom zjawy pomysłowe. Zdecydowanie najlepiej z pośród nich wypadła scena w windzie.
Ostatecznie Friend Request nie wnosi niczego nowego do gatunku. To bardzo przeciętny film, którego twórcy najprawdopodobniej inspirowali się serią The Ring. Czy jest to zły film? W żadnym razie. Czy jest to w takim razie dobry film? Na pewno nie. Ot, co można obejrzeć i szybko zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz