czwartek, 13 lutego 2020

Najlepsze kontynuacje filmowe... [full clickbait]

...w żadnym wypadku nie są to najlepsze sequele.
To tylko 5 moich ulubionych kontynuacji filmowych


Zanim przejdę do listy właściwej chciałbym wyjaśnić, iż miejsce na liście nie oznacza, że dany film automatycznie uważam za lepszy od oryginału. Mogę go bardziej lubić, z pewnością doceniam jako sequel, ale także widzę w nim wartość jako kontynuacji wątków z jedynki lub wręcz przeciwnie doceniam kompletne zerwanie z "pierwszym" filmem. A w ogóle to omawiane filmy pasują do siebie jak pięść do nosa.



Księga cieni: Blair Witch 2
(reż. Joe Berlinger, 2000)

Film zaginionej trójki studentów filmówki zyskuje ogromną popularność. Jeffrey postanawia wykorzystać sławę dokumentu organizując wycieczki do lasu. Wraz z grupą fanów filmów rozpoczyna poszukiwanie wiedźmy. Po nocy spędzonej w lesie bohaterowie zaczynają odczuwać działanie złowrogich sił.
Rozumiem dlaczego ten film jest tak nielubiany i że uważa się go za najgorszy sequel świata, albo przynajmniej zajmujący miejsce w pierwszej dziesiątce. Blair Witch Project zyskał status kultowego dzięki poczuciu autentyczności. Wydaje mi się, że sequel został skazany na porażkę - film fabularny był oderwany od stylistyki dokumentu, zaś pójście drogą poprzednika odebrałoby obu obrazom autentyczności.Sam reżyser przyznał, że został zmuszony do wprowadzenia zmian względem swojej wizji przez co Księga cieni ma inny wydźwięk.
Księgę cieni uwielbiam za demoniczną urodę Kim, ciekawe postaci oraz zaskakujące zakończenie.


Toy Story 4
(reż. Josh Cooley, 2019)

Bonnie, nowa właścicielka Chudego i spółki, tworzy w przedszkolu zabawkę z odpadków. Forky uważający się za śmiecia ucieka. Nieustraszony kowboj wyrusza w podróż, aby sprowadzić uciekiniera. Wkrótce trafia do antykwariatu.
Trzecia część Toy Story była pięknym zwieńczeniem sagi o przyjaźni i potrzebie przynależności. Czwarta odsłona porusza się po znanych schematach, aby przekazywać nam dobrze znane prawdy o miłości i poszukiwaniu własnego miejsca. Najbardziej ucieszył mnie powrót Bo Pee. Mimo że pasterka nie była pierwszoplanową postacią to jej obecność w postaci wsparcia  dla kowboja i reszty była odczuwalna. Dlatego cieszę się, że w czwórce dostała ogromną rolę i z klasycznej królewny zmieniła się we współczesną, niezależną bohaterkę Disneya.
Toy Story 4 to piękna animacja, starzy i lubiani bohaterowie oraz nowe postaci, które z miejsca zyskują sympatię.


Piątek trzynastego II
(reż. Steve Miner, 1981)
Od masakry nad jeziorem Crystal Lake minął rok. Alice Hardy nadal stara się uporać z przerażającymi wspomnieniami. Tymczasem obóz zostaje ponownie otwarty, a wśród uczestników pojawiają się plotki o Jasonie.
Franszczyzna Jasona ma bardzo długą historię, a w swojej karierze zaliczyła więcej wzlotów i upadków niż przeciętna final girl uciekająca przed mordercą w masce hokejowej. Kolejne filmy powtarzały utarte schematy, tylko czasem dodając od siebie niewielki akcent odróżniający część od poprzedniej. Mimo wszystko seria Piątek trzynastego jest kochana przez fanów. I trudno się dziwić, bo daje nam to czego właśnie oczekujemy od slashera - prostą i niezobowiązującą rozrywkę.
Miałem dylemat wybierając pomiędzy częścią drugą, a czwartą. Ostatecznie wyżej stawiam część drugą, która posiadała najlepszą final gril w historii slasherów, no i rolę mordercy przejmuje Jason (chociaż jest nieco inny od tego, który utarł się w masowej wyobraźni).



Unfriended: Dark Web
(reż. Stephen Susco, 2018)
Matias tworzy program tłumaczący język migowy na angielski za pomocą znalezionego laptopa. Podczas przeglądania plików wraz ze znajomymi odkrywa tajemnice poprzedniego właściciela urządzenia. Tym samym zostaje wciągnięty w niebezpieczną grę.
Seria Unfriended to najbardziej oryginalna pod względem technicznym seria grozy jaką mogłem oglądać. Oczywiście wcześniej było The Den, ale jakościowo mam wrażenie wygrywa Unfriended. Po szaleństwach z found footage twórcy Unfriended poszli o krok dalej i zaprezentowali horror w całości bazujący na zapisach obrazu z kamerek internetowych. Dark Web buduje inną historię w oparciu o schemat "jedynki", a przy tym jest dojrzalszy, jeśli można to w ogóle tak określić.
Zdecydowanie plusy za atmosferę, wiarygodne i dające się polubić postaci oraz nową historię.


T2: Trainspotting
(reż. Danny Boyle, 2017)
Po dwudziestu latach Mark Renton powraca do Edynburga, gdzie musi stawić czoła przeszłości. Sick Boy planuje nowy biznes, a czymże on byłby bez udziału dawnych przyjaciół?
Nie mogę uwierzyć, że od premiery fenomenalnego Trainspotting musiało minąć, aż dwadzieścia lat. Nie wierzyłem, że wybitne dzieło Boyle'a kiedykolwiek doczeka się kontynuacji. Czy możliwe byłoby stworzenie filmu, który dorówna jedynce? Czy słysząc plotki o dawnym konflikcie reżysera z aktorem mogliśmy liczyć na powrót Ewana McGregora na plan? Jeśli Trainspotting był próbą przebudzenia się z narkotycznego snu, tak T2 jest spacerem po krzykliwej rzeczywistości. To zdecydowanie najbardziej sequelowata kontynuacja na mojej liście. Poszczególne sceny stanowią hiołd dla flimu z 1997 roku, a przy tym nie jest on kopią, czy parodią, a dobrym filmem dźwigającym historię Rentona i spółki.
Największymi plusami jest aktorstwo, reżyseria oraz poczucie nostalgii w ostatniej scenie.

A tak i jeszcze napiszę w temacie, ale jednak gdzieś obok tematu, że wyczekuję wizyty pewnego doktora na dvd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz