niedziela, 10 listopada 2019

Co psuje zakończenie filmu? Plakat!

Zasada jest prosta: zainteresuj widza, ale nie zdradzaj zakończenia. Piękne, wizualne dzieła niekiedy okazują się przerastać film pod kątem estetycznym. To ważna, aby plakaty zaciekawiały widzów, ale bez zdradzania detali fabularnych albo jeszcze gorzej... zakończenia. Niestety, niektórzy artyści zapominają, czemu ma służyć poster i pokazują ciut więcej, niż chciałbym zobaczyć ja. Dzisiaj przedstawię kilka posterów horrorów, które mogą sugerować zakończenie produkcji. Przy okazji zadam sobie pytanie o kultowość produkcji i czy dzisiaj plakatowe spoilery są problemem w przypadku niektórych produkcji. Uprzedzam przed spoilerami, ale to chyba oczywiste.

Plakaty strasznie spoilerujące straszne filmy

Kino dziś wydaje się krzykliwe. Wielkie produkcje proponują humor, wartką akcję oraz efekty specjalne. Plakaty takich filmów przeważnie są bogate w detale, i przykro mi, ale niespecjalnie ładne, gdyż bardziej niż nad estetyką starają się promować tytuł znanymi twarzami. Filmy łączące ze sobą horror i sc-fi bardziej idą w kierunku nowoczesnej, głośnej reklamówki i tu chcę wyróżnić dwa tytuły.
Prometeusz Ridleya Scotta od początku miał pod górkę z widownią. Z pewnością nie pomógł jeden z plakatów wysokobudżetowej produkcji przedstawiający bohaterów na tle wybuchającego Prometeusza. Los Prometeusza jest przesądzony. Ten statek i prawdopodobnie większość załogi nie dotrwa do końca. Ale kogo to obchodzi? W końcu to i tak nie Nostromo.
O ile większość posterów 10 Cloverfield Lane oddaje fantastyczny klaustrofobiczny klimat tak wersje posterów z Japonii i Tajlandii poszły w zupełnie inną stronę. Największą siłą filmu z Mary Elizabeth Winstead była niewiadoma. Trzy osoby są zamknięte w schronie, z których jedna, szalona, utrzymuje, że Ziemię zaatakowali kosmici. I to oczywiste, że bohaterowie są zakładnikami wariata. No aż do finału zaspoilerowanego przez plakat.




Niektóre horrory po latach zyskują miano kultowych produkcji i nawet nie znając ich fabuły miłośnicy popkultury potrafią przywołać w pamięci scenki z tych filmów. Najlepszym przykładem jest Lśnienie Kubricka. Psychologiczny horror na motywach powieści Stephena Kinga przedstawia trzyosobową rodzinę w odciętym od świata hotelu Overlook. To miejsce emanujące złem, w którym powoli zatraca się głowa rodziny, Jack Torrance, ale czy to powód, aby na plakat użyczać sobie jedną z końcowych scen - Here's the Johny?
Podobnie jest z innym horrorem od Kinga - Carrie. Mamy dwie fotografie tytułowej bohaterki. Na pierwszej dziewczyna zostaje królową balu, a na drugiej skąpaną we krwi boginią zemsty. Dla pełnego obrazu mamy także hasło reklamowe zachęcające do zabrania Carrie na bal maturalny. O ile dzisiejszy widz doskonale zna historię maturzystki posiadającej psychokinetyczne zdolności niezbyt atrakcyjny poster zdradza nam tragiczny finał.

   

Zresztą remake Carrie również zaprezentował zakrwawioną bohaterkę. I tu pojawia się pytanie, co innego mogłoby pojawić się na plakacie zamiast tej sławnej sceny? Nie mam pojęcia, ale jak już jesteśmy prze odświeżaniu tytułów to chciałbym zatrzymać się przy najgorszym plakacie świata. Kwarantanna to remake hiszpańskiego horroru z nurtu found footage. Amerykanie stworzyli horror, który jest słaby sam w sobie. Nie ma tu niczego więcej poza nijakim odwzorowywaniem [Rec]. Plakat Kwarantanny to  finałowa scena, zerżnięta zresztą z oryginału. Pomijając to, że już wiemy jak skończy bohaterka. Dodatkowo irytowały hasła o zaginięciu wszystkich, no pięknie kontrastowały z chwilą śmierci dziennikarki.
Tytuł Dom w głębi lasu mówi o horrorze zarazem wszystko i nic. To jak Teksańska masakra piłą mechaniczną, gdzie w kilku prostych słowach mamy wyłożoną filozofię filmu. I to największa pułapka, bo Dom w głębi lasu dekonstrukcje mit pokazując nam zakulisową produkcję prawdziwej makabreski. O ile plakat przedstawiający dom jako łamigłówkę niespecjalnie zdradza treść tak jeden z zagranicznych dystrybutorów postanowił zaprezentować nam kluczową scenę z filmu czyli szklane pułapki z podziemi. Na pierwszym planie główna bohaterka, a za nią wszelakie monstra.






A może jednak warto uchylić rąbka tajemnicy? Załóżmy, że film niewiele ma do zaoferowania. Za poster Absence jestem właściwie wdzięczny twórcom i z przyjemnością umieściłbym go w dziesiątce najlepszych horrorowych plakatów albo przynajmniej wyróżnił. Cenię surową stylistykę, która przez mniej rozumie więcej. Absence nie jest udanym filmem. Reżyser przez większość czasu nie potrafił zarysować historii, ale bez obawy plakat dał podpowiedź, że chodzi o ciążę i kosmitów. Podobnie jest z pozbawioną oryginalności Ma. Główna bohaterka zaprasza do swojego domu młodych nastolatków, zaprzyjaźnia się z nimi, a z czasem ujawnia swoje mordercze skłonności. Spodziewamy się zakończenia, ale samo zaprezentowanie Mamuśki w otoczeniu młodych przyjaciół to jedna z ostatnich scen filmu, w których kobieta dokonała swojej zemsty. Dzięki plakatowi wiemy jak skończą bohaterowie filmu.


         

Zaskakuj, zareklamuj, ale nie zdradzaj zakończenia powinno krzyczeć hasło reklamowe na pudełku dvd. Czasem twórcy zapominają o tym i chcąc dać nam fantastyczny plakat wręczają klucz do rozwiązania plot twistu. Bez czepialstwa możemy zignorować "ostatnią scenę" na wstępie lub potraktować plakat jak zagadkę przy której też można się dobrze bawić.

2 komentarze:

  1. Świetny artykuł;) nigdy aż tak nie zastanawiałam się nad tą kwestią. Praktycznie wszystkie filmy, które opisałeś, widziałam. Na szczęście były to ich inne wersje, nie zdradzające aż tak fabuły, jak z japońską wersją plakatu "10 Cloverfield Lane". Gdybym wcześniej go zobaczyła, to... no, film od razu utraciłby punkty, gdyż najważniejszy w nim były tajemnica i suspens! Napięcie fabularne było nie do zniesienia, a świadomość, że taki plakacik może to wszystko popsuć, jest straszna. Nigdy nie zastanawiałam się nad plakatem do "Carrie", gdyż znałam wcześniej powieść Kinga. Jednak teraz myślę, że dla świeżego widza byłby to mocno psujący zakończenie widok.

    OdpowiedzUsuń