poniedziałek, 18 marca 2019

Wild Zubat appeared! Znowu

Pierwszą wygraną odznakę należy jakoś uczcić. W końcu za pokonanie Brocka dostałem, aż 13 poke-dolarów. Ten, kto nie zna tych gier pomyśli, ale o co ci chodzi? Hajs to hajs. Tylko za pokonanie pierwszego lepszego leszcza dostaję od 50 do 100$. Najtańsza rzecz do kupienia w sklepie kosztuje jakieś 200 poke-dolarów. W ogóle zawsze zastanawiałem się nad walutą w uniwersum pokemon. Co to takiego? W anime nie mówi się o pieniądzach wcale, a w mandze Adventures były to, jak dobrze pamiętam, jeny. Trochę to rozczarowujące, że wielkie rozbudowane uniwersum nie posiada jakiejś swojej wyjątkowej waluty. Dobra, koniec tematu.
Po pokonaniu Brocka muszę się przygotować do dalszej podróży. Przede mną Góry Księżycowe, a więc kupuję pokeballe, potiony i... chciałem zaopatrzyć się w repele, ale te są najwidoczniej niedostępne na tym etapie gry, co trochę mnie przeraża. Gdyby nie była to podróż komputerowa prawdopodobnie do listy dodałbym też kanapki.
Na drodze pomiędzy Pewter City, a górami mam okazję stoczyć pojedynki z kilkoma trenerami. Dzięki temu doprowadzam do ewolucji Metapoda i Weedle'a w ich finalne formy. Nidoran nauczył się posunięcia Horn Attack, tym samym stając się prawdziwym badassem. W centrum pokemon kupuję Magikarpia. Kupiłem, bo była okazja.


Także ja, Bulbasaur, Nidoran i Magikarp ruszyliśmy w głąb mrocznych Gór Księżycowych. Po chwili na ekranie pojawił się komunikat: Wild Zubat appeared! Raz, dwa i Zubat złapany. Po kilku krokach pojawia się kolejny komunikat: Wild Zubat appeared! Nie potrzebuję dubli, a więc uciekam. I nagle: Wild Zubat appeared! I znowu i znowu. To jak w tej piosence o Zubatach.


Grając w Fire Red/Leaf Green zdarzało mi się przyłączać nietoperka do zespołu. W Red tego nie zrobię z trzech powodów:
1. Mam w zespole reprezentanta typu toksycznego i jest nim fenomenalny Nidoran.
2. W grach z pierwszej generacji nie istniał jeszcze Crobat, co nas przenosi do trzeciego powodu...
3. Musiałbym mieć Golbata, a ten w R/G/B wygląda koszmarnie.
Nie żartuję. Niektóre spritey pokemonów w pierwszej generacji przypominają koszmarki: dysproporcjonalne i dziwaczne.
Po jakimś czasie udaje mi się złapać także Geodude'a oraz Clefairy. Ciekawostka, kiedyś słyszałem, że inną opcją od Pikachu na partnera Asha był Clefairy. Od teraz postaram się nie pisać o każdym złapanym pokemonie, a jedynie o tych, które trafiają do mojej drużyny, ewentualnie wiążą się z jakąś idiotyczną sytuacją. Nidoran ewoluuje w Nidorino.



Po chwili znajduję kamień księżycowy i...


Na chwilę chcę zatrzymać się przy "królu". Nidoking jest jednym z najlepszych pokemonów pierwszej generacji. Grając w FR/LG zawsze trafia do mojego składu. Jestem ciekawy, jak bardzo różni się Nidoking z pierwszej generacji od tego z trzeciej. Mam nadzieję, że nie zawiedzie mnie.
Po opuszczeniu Gór Księżycowych jestem w Cerulean City. Tutaj na pojedynek wyzywam drugiego lidera, Misty. Po pokonaniu jej pomocników Bulbasaur ewoluuje w Ivysaura. W tej formie pokemony Misty - Staryu oraz Starmie nie stanowią dla mnie żadnego wyzwania. Ten etap gry okazał się całkiem łatwy, nie licząc braku repeli. Znalazłem kamień księżycowy oraz pierwszą skamienielinę, jeśli się nie mylę będzie to Kabuto. Tyle z dzisiaj.


Mój zespół:

 

Wnioski. Jestem ciekawy, jak wyglądałoby anime z Clefairy zamiast Pikachu.

No dalej! Zamieńcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz