sobota, 16 marca 2019

A statywem trzęsie jak jasny ch#%

Czy istnieją filmy tak złe, że aż dobre? Co to znaczy?

Jeśli wpiszesz do wyszukiwarki hasło "horror movies so bad they're funny" wyskoczy ci cała lista propozycji, wśród których znajdą się perełki takie jak Birdemic, Troll 2 oraz Hobgobliny. Widziałem kilka takich perełek. Charakteryzują się żenującym aktorstwem z poziomu jasełek w parafii im. księdza Bączka, błędami logicznymi, cofam, takowe błędy mogłyby pojawiać się przy minimalnym wkładzie w scenariusz, ale z racji braku takiego... przejdźmy dalej, koszmarna charakteryzacja, jeszcze gorsze efekty specjalne, jeśli w ogóle są oraz trzęsący się obraz, bo pan reżyser nie uzbierał dość hajsu na statyw za rozwożenie pizzy w międzyczasie, gdy pisał scenariusz  do swojego wiekopomnego dzieła, którego stał się ojcem, matką, dziadkiem i wujkiem (odpowiednio: reżyser, scenarzysta, producent i operator).
Nie ma co ścinać pośladów. Filmy te były koszmarnymi horrorkami, których nieporadność wzbudzała w widzu śmiech niż jakąkolwiek grozę. Dla jednych są to "horror movies so bad they're funny", a dla innych "guilty pleasures", a jeszcze innych "produkcje kategorii Z" jak zjebane. Jakby tego nie nazwać wszystko rozbija się o odbiorcę tych dzieł. Ktoś dobrze si ę bawi przy Wiklinowym koszyku i sześciopaku, a ktoś inny nie. Wysunę śmiałą teorię, że nie lubię tych dzieł ze względu na słabą głowę.

Hobgobliny. I pomyśleć, że marionetki potworów nie były najgorsze.

Nigdy nie rozumiałem pojęcia, tak złe, że dobre. Oczywiście, zdarza mi się oglądać filmy złe, ale zwykle nie robię tego intencjonalnie, a jeśli już biorę się za zły klasyk to nie odczuwam specjalnej radości z niedoskonałości obrazu Claudio Fragasso. They're Eating Her! - woła kłoda w okularach, a ludzie się śmieją. Pamiętna scena z trollowej uczty bardziej mnie irytuje, dzisiaj. Sztuczność nie bawi. Sztuczność razi. Jak było kiedyś, nie pamiętam. To był jeden z filmów VHS, a te brało się z wypożyczalni bez marudzenia. Jestem jednak pewny, że nie bawiła mnie wtedy nieporadność twórców.
Warto pochylić się nad tym "best of..." Wydaje mi się, że istnieje pewna grupa ludzi, która nawet nie obejrzała tj. nie usiadła z dupą przed ekranem i od dechy do dechy rozbawiona przeżyła seans Birdemic. Większość takie perełki zna z fragmentów. Jakiś człowiek poświęcił zdrowie psychiczne do edycji i wstawienia, gdzieś na twojetuby kilkuminutowego filmiku z ponad godzinnego seansu. Taki filmik jest zabawny, bo doskonale wyłapuje wszelakie idiotyzmy Birdemic, bez nudnych wstawek o niczym i całego zaplecza w postaci syfu. Tylko czy wtedy możesz nazwać się fanem filmów tak złych, że aż śmiesznych? Dla osiągnięcia katharsis trzeba przejść piekło. To pewne.

Vege-horror, czyli Troll 2. Oglądał ktoś jedynkę?

Zaraz ktoś napisze: "bo ty spinasz dupę jak hipster i nie potrafisz czerpać radości z horrorów klasy B". A, bzdura - odpowiem. Rozumiem, że ten gatunek ma mocno zakorzenioną przeszłość w filmach kiepskich. Troma się kłania. Z tym, że dzieła takie jak Toksyczny mściciel są klimatycznym horrorkami, od których nie wymaga się wiele. Ale są filmy złe i te najgorszego sortu. Fatalny film zawsze pozostanie fatalnym i nie ma w tym nic śmiesznego.
Mamy ogromne zróżnicowanie horrorów ze względu na treść, ale ostatnio także na formę. Są twórcy, którzy z premedytacją nurzają się w idiotyzmach. Można tworzyć złe filmy z rozmysłem.Są one zabawne nie ze względu na własną nieporadność, ale dlatego, że twórcy mają świadomość efektów swoich działań. Dobra beka nie jest zła, bo ktoś ma pod kontrolą to co dzieje się na ekranie i ja jako widz cieszę się, że ktoś panuje nad pozornym chaosem. W "horror movies so bad they're funny" nikt nie ma kontroli nad niczym. Kiepskie aktorstwo wydarza się i nikt na nie nie ma wpływu. Efekty specjalne tragikomiczne, bo nikt nie potrafi wykonać ich dobrze. To cała filozofia horrorów tak złych, że boki zrywać.
Sztuka jest sztuką. Trzeba ją kochać za różnorodność. Nie ma niczego złego w fatalnym kinie. Tam tragizm goni tragizm, a niedorzeczność wzrasta do rangi boskiej niewiadomej. To świat, w którym Garbage Day obchodzimy codziennie.

1 komentarz:

  1. Birdemic - widziałam omówienie tego filmu przez NRGeeka. Ja też nie lubię oglądać takich rzeczy i całego filmu pewnie bym nie wytrzymała, wolę właśnie takie omówienia.

    OdpowiedzUsuń