sobota, 29 lipca 2023

Przesolony kurczak

Moja druga podróż w ramach Wakacyjnego wyzwania odbyła się do Korei Południowej i tuż przed spakowaniem bagaży zaryzykuję stwierdzenie, że to będzie udana wycieczka.Południowokoreańskie produkcje zwykle prezentują co najmniej dobry poziom, a oto moje wrażenia z pilotażowego odcinka serialu All of Us Are Dead.

Tytuł i plakat właściwie mówią wszystko. Oczywistym skojarzeniem jest inny film produkcji południowokoreańskiej o zombie, Train to Busan (oryg.Busanhaeng), ale sam plakat przypomina mi School Live! (oryg.Gakkō Gurashi!). W obu chodziło o klasyczny survival z truposzami. I tu przyznam, że byłem zaskoczony, gdy okazało się, że produkcja jest serialem (z jakiegoś powodu wbiłem sobie do łba, że jest to film).

Serial All of Us Are Dead to dwunastoodcinkowa produkcja z 2022 roku. W liceum wybucha epidemia wirusa, który przemienia zainfekowanych w zombie. Uczniowie i nauczyciele zostają zmuszeni do walki o przetrwanie. Proste? No to zaczynajmy...

Serial czerpie garściami inspirację z Train to Busan. Tutaj, tak samo jak w filmie z 2016 roku, poświęcono cały pierwszy akt na budowanie historii i poznawanie sporej grupy głównych bohaterów. Umarlaki są zwinne, szybkie i krwiożercze. Mam wrażenie, że nawet scena z zainfekowaną pielęgniarką jest tworzona na modłę tej z konduktorem. Nie są to wady produkcji, ale z pewnością detale, które zauważy osoba mająca styczność z Zombie express

Najbardziej w tym serialu podoba mi się strona wizualna. Już pierwsza scena mimo sporej dozy brutalności była bardzo klimatyczna i totalnie przyciągnęła moją uwagę. Twórcy wykazują ogromne wyczucie czasu i nawet jeśli mam świadomość tego co za moment się wydarzy to daję się "złapać" i czekam, aż zombiak wyskoczy. Żywe trupy prezentują się fajnie, chociaż nie są szczególnie oryginalne czy przerażające. Pochwalić należy efekty gore, wśród których moim absolutnym faworytem była scena, w której pielęgniarka pożera twarz jednego z uczniów.

Jeśli chodzi o bohaterów to nie pamiętam ich imion, ale każdy wzbudził moją sympatię, a jeśli nie, to przynajmniej zaciekawił mnie swoim wątkiem. I to było fajne, że każda osoba z wielkiej grupy ma jakąś historię i nie czułem się nawet zirytowany wątkiem miłosnym (czworokąt, w którym każdy kocha kogoś innego bez wzajemności ;p). Obok pozytywnych bohaterów są jeszcze czarne charaktery. I kurde, nie wiem, ale w produkcjach azjatyckich nie potrafią pisać ról antagonistów tak, aby byli wiarygodni. Zamiast tego dostajemy przedramatyzowanych łobuzów. O ile mogę liczyć, że nauczyciel biologii okaże się jakimś antybohaterem tak uczniowie, którzy znęcają się nad kolegami są po prostu wycięci z szablonu.

 Z takich rzeczy, które nie miały większego znaczenia warto wspomnieć o symbolach religijnych, które wystrzeliły znikąd (neonowy krzyż, buddyjski znak miłości, biblia).


Czy polecam serial Meg?

Tak. Serial ma dobre tempo i ciekawych ciekawie zapowiadających się bohaterów. Jeśli ten serial utrzymuje poziom to jest warty obejrzenia w całości. 


Ewentualnie co do tego? 

A jak się spodoba to warto sprawdzić Train to Busan.

niedziela, 16 lipca 2023

Porozmawiajmy o telenowelach

To nie jest żaden "świeży" temat. Nie było tak, że dzisiaj rano się obudziłem i postanowiłem wrzucić post o telenowelach. Ten pomysł kołatał się w mojej głowie od bardzo dawna, ale jakoś nie miałem ochoty i konceptu. Niespodzianka, bo konceptu brakuje nadal. Dzisiaj chciałbym przedstawić wam listę moich ulubionych brazylijskich, meksykańskich i argentyńskich seriali. Dla jakiegoś porządku w tytułach telenowel będę podawał również linki do czołówek.

Wydaje mi się, że taki prawdziwy renesans telenowel przypadł na końcówkę lat 90-tych, gdy każdy z głównych kanałów telewizyjnych miał przynajmniej jeden serial latynoamerykański w swojej ramówce. Telenowele były poniekąd "orientalnymi" wersjami seriali takich jak Dynastia i Moda na sukces. Główna bohaterka była usposobieniem dobra, pojawiał się bogaty i przystojny facet, wredna sucza, a wokół często snuła się tajemnica sprzed lat. Trochę jak Kopciuszek lub Śnieżka. Nie da się ukryć, że były to dość tanie i przedramatyzowane spektakle, w których dobro tryumfuje, a zło zawsze ponosi surową karę. Taki... Harlequin w około stu rozdziałach.

 

Zła siostra bliźniaczka

Uważam, że prawdziwym uderzeniem był serial Paulina (oryg.La Usurpadora). Opowiadał historię dwóch sióstr bliźniaczek rozdzielonych w dzieciństwie. Paulina była dobra i skromna, wychowana przez babkę w biedzie i szacunku do pracy. Z kolei Paula była bezwzględną żoną bogacza, która bez zastanowienia niszczyła wszystko i wszystkich wokół siebie. Podobało mi się, że i tak zarysowane grubą krechą charaktery kobiet dodatkowo podkreślano przez ich ubiór: Paulina oczywiście chadzała w bieli, zaś Paula w czerwieni. W rolę obu wcieliła się Gabriela Spanic, która została heroiną dla wielu dziewczyn. Pamiętam, że moja kuzynka poszła do fryzjera i poprosiła o fryzurę "na Paulinę" :) Serial był kiepski, ale zyskał miano kultowego i chyba obok Esmeraldy oraz Zbuntowanego anioła jest jedną z najczęściej przywoływanych w pamięci widzów telenowelą.

 

 Tleniony, Staruszek i Żyrafa

Wiele telenowel odpychało tanią otoczką. W serialu Rosalinda umierająca kobieta wyznaje mężowi, że jedna z ich córek została w tajemnicy przed nim "adoptowana", a facetowi zaczyna z tego powodu odwalać. W Porywach serca bohaterka w odwecie za zdradę narzeczonego postanawia wziąć ślub z dziadem, którego nienawidzi. Tanią otoczkę posiadał również Zbuntowany anioł (oryg.Cambio Dolor), ale w przeciwieństwie do wielu klasycznych telenowel argentyńska produkcja wybijała się humorem. Główna bohaterka, Milagros, stała w opozycji do płaczliwych i dobrych dziewcząt. Wychowanka domu dziecka nie rozumiała różnic klasowych pomiędzy dobrodusznymi służącymi i wyrachowanymi pracodawcami. Gdy ktoś ją wkurzał mówiła o tym otwarcie, a zamiast emanować delikatnością okazywała arogancję i bezczelność. Oczywiście, serial był tandetny, ale mimo wszystko oglądało go się dla głównej bohaterki. Natalia Oreiro zyskała dzięki niemu ogromną popularność.

 

Brzydkie kaczątko

Nie tylko Milagros łamała stereotyp pięknej i nieskazitelnej kukły czekającej na księcia z bajki, bo była jeszcze Brzydula (oryg.Yo soy Betty, la fea). Betty to młoda, wykształcona kobieta z klasy średniej, która z pewnością zawojowałaby świat, gdyby nie jej wygląd. Świadoma własnych "niedoskonałości" dostaje swoją szansę i rozpoczyna pracę w domu mody. Serial ma wiele stereotypowych, ale przez to zabawnych postaci i tak naprawdę trudno się nudzić. Koniec końców otrzymujemy morał o tym, że piękne stroje i modelki pozujące do zdjęć nie odpowiadają prawdzie, a EcoModa (chyba tak nazywała się ta firma) szyje ubrania dla prawdziwych kobiet. Brzydula doczekała się mnóstwa zagranicznych rebotów, a w tym także polskiego Brzydula i strasznie denerwowało mnie to, że nasza rodzina Ula była ładna i większość serialu na siłę wmawiano widzowi, że jest inaczej. 


Być jak Rubi

Chyba rzadko się zdarza, aby w Polsce telenowela była bardziej znana z oryginalnego tytułu niż naszego tłumaczenia, ale tak było z Ceną marzeń (oryg.Rubí). Historia była bardzo zwyczajna, gdyby nie tytułowa... heroina. Rubi wzbudzała ogromne emocje. Pierwszy raz meksykański tasiemiec przedstawiał historię z perspektywy czarnego charakteru. Główna bohaterka wywodziła się z klasy robotniczej czego bardzo się wstydziła.Za wszelką cenę usiłowała zdobyć pieniądze i luksu. Gdy na drodze pojawiło się dwóch mężczyzn Rubi musi dokonać wyboru pomiędzy prawdziwą miłością, a bogactwem. I oczywiście wybiera to drugie. Mimo wielu szans na zmianę Rubi ślepo podąża za marzeniami o bogactwie i ma gdzieś ile osób po drodze zrani swoim zachowaniem. Fajna odmiana po tuzinach dobrych, pracowitych dziewojach.

 

A wy macie jakieś ulubione telenowele? 

czwartek, 13 lipca 2023

Tu nic nie ma sensu, Erin...

Pierwszy etap wyzwania i pierwsza podróż w nieznane zabrała mnie do Północnej Islandii do malowniczej miejscowości Londonderry. A oto moje wrażenia z pierwszego odcinak serialu Derry Girls.

Plakat serialu skojarzył mi się poniekąd z filmem Wild Child. Poniekąd, bo jest zupełnie inny, ale gdzieś między wierszami widziałem serial o grupie zbuntowanych nastolatek, do których prawdopodobnie dołącza nowa koleżanka z wielkiego miasta i tak jak Emma Roberts przeżywa pewien kulturowy szok. Postanowiłem nie czytać streszczenia fabuły przed seansem, a więc moje wyobrażenia pozostawały na chwilę jedynym pewnym i nieomylnym źródłem na temat Derry Girls.

Sitcom powstał w 2018 roku dla telewizji Channel 4 i doczekał się trzech sezonów. Za stworzenie Derry Girls odpowiedzialna jest Lisa McGee, która inspirowała się własną młodością w miasteczku Derry.

Lata 90-te. Dla Północnej Irlandii jest to czas konfliktów politycznych, które mają stanowić tło dla perypetii Erin i jej koleżanek uczących się w żeńskiej szkole prowadzonej prze siostry zakonne.

Bohaterek jest pięć i w sumie to tyle mogę o nich powiedzieć. Narratorką historii jest Erin, ale najbardziej wyróżniającą się z grupy jest głośna Michelle, która przypominała mi nieco Nikki Pollard. Pozostałe trzy postacie nie wyróżniają się kompletnie niczym pozytywnym.

Głównym atutem sitcomu powinien być humor, a ten napędzają postaci i dialogi. Derry Girls bardzo balansują pomiędzy byciem zabawnym, a byciem kiczowatym. Część postaci i droga jaką obrali nimi scenarzyści wydaje się być dobra. Fantastyczna była scena w autobusie, gdzie Michelle usiłowała wymusić na pierwszoklasistce miejsce, a później jej niepewna rozmowa ze szkolnym lizodupem. Te momenty działały i czułem, że oglądam czarną komedię. Niestety po drugiej stronie były momenty z głodówką czy brakiem ubikacji koedukacyjnej.

Jak pozłości jedna z ostatnich scen (bez spoilerów chodzi mi o zakonnicę w kozie) zdawała się nadawać jakiś rytm historii, ale zamiast zakończyć odcinek dramatycznym wejściem dyrektorki do klasy dostajemy jeszcze gabinet dyrektorki i kolejno pojawiających się na scenie rodziców. Robi się chaotycznie i jak stwierdziła Erin "tu nic nie ma sensu" co jest dobrym podsumowaniem.  

Nie chcę być zbyt surowy dla Derry Girls. Niekiedy sitcom potrzebuje czasu, aby opowiedzieć swój dowcip. Bohaterowie muszą otrzymać własne wątki, aby widz mógł ich polubić lub znienawidzić. Jeden odcinek to za mało na wystawienie rzetelnej opinii, no, ale...


Czy polecam serial Meg? 

To skomplikowane. Z jednej strony czuję, że tło serialu może przypaść do gustu Meg, jeśli tylko stanie się ono bardziej wyraziste. W innym wypadkun jest to po prostu historia, którą można podłożyć pod jakiekolwiek zdarzenia. Z drugiej są główne bohaterki, humor i akcja, które wydają się być dalekie od wszystkiego co do tej pory polecała (a przy tym dobrze się bawiła) mi Meg. 


 Ewentualnie co zamiast tego?

To właśnie Anglia stanowiła znacznie ciekawszą tragikomedię, a jeśli chodzi o Emmę Roberts i spółkę to kryminał 4...3...2...1.

sobota, 1 lipca 2023

Wakacyjne wyzwanie: Podróż w nieznane

Nie wiem czy mogę nazwać siebie fanem, ale  pewnością jestem zainteresowany każdą, kolejną edycją Survivor i Big Brothera. Nie chcąc pozostawać monotonnymi reality show często dodają do zasad ogólnych nowe twisty, które urozmaicają grę i tym "urozmaiceniem" dla nas w tegorocznym Wakacyjnym wyzwaniu jes twist autorstwa Meg. Podróż w nieznane w naszym wykonaniu jest poleceniem drugiej osobie czegoś czego sami nie znamy. Jeśli wcześniej mogliśmy zaproponować coś co nam się podobało lub istniał cień szans, że polubi to osoba przyjmująca wyzwanie tak w tym roku może zakończyć się to różnie. Wręczamy sobie bilety i trzymamy kciuki, aby wyzwanie nie zakończyło się katastrofą, bo podróżować trzeba bezpiecznie. Powodzenia!

I chociaż jeszcze do tego daleko to wspólnie z Planeta Kapeluszy myślimy, aby trochę zaktualizować zasady kolejnych wyzwań (chodzi o seriale, ale może wpadną jeszcze jakieś propozycje).


Zasady:

1. W trakcie zabawy wybieramy filmy/seriale/książki/inne dzieła kultury, z którymi musi się zapoznać drugi uczestnik wyzwania. Ma on dwa tygodnie czasu na "zrecenzowanie" poleconego dzieła na własnym blogu. 

2. Wybrane propozycje muszą luźno nawiązywać do haseł. W tym roku hasłami są kierunki świata.

3. Kolejność haseł jest dowolna.

4. Jeśli chodzi o seriale to musi to być pilot serialu. Dopuszcza się wybór odcinka "ze środka", jeśli odcinek stanowi odrębną całość, jest fillerem, nie jest kontynuacją wątku z poprzedniego odcinka.


Teksty
Kierunek świata
Oskar Gilbert Meg
Północ
Derry Girls

Południe

Ostatni Serb w
 Chorwacji
Wschód

Zachód


Przewidywany czas zakończenia wyzwania 26.08.2023.