środa, 17 lutego 2016

Koty, dzień kota i takie tam różne

Siedzę sobie przed komputerem i raz po raz spoglądam na fotel. Stąd widać tylko kawałek oparcia, po którym wije się długa, niezadowolona kita. Gdzieś tam znajduje się jej koci właściciel, równie niezadowolony jak wspomniana kita. Coś go rozzłościło? Nie wiem... On chyba już ma taki charakter - myślę sobie. Koty humory swoje mają i własne ścieżki i życie. Nawet jeżeli zgadzają się na opiekę człowieka to w pełni czują się niezależne i nikomu niepodległe, tym różnią się od psów.
Kot Tip-Top uosabia życie bumelanta
Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy jestem psem, czy kotem. Uspokajam, nie zamierzam wchodzić pod stół i szczekać. I już śpieszę z wyjaśnieniami. Na jakimś portalu znalazłem ciekawy temat: "Pies czy kot"? W którymś momencie rozmowa przeszła na osobowość człowieka i jego podobieństwa do wyżej wymienionych czworonogów. Zastanowiłem się wtedy, przysięgam, że takim samym nietrudnym trudem, jak robię to teraz i stwierdzam, że bardziej pasowałbym na kota.
Koty mają ogromny wkład w historię. W mitologii egipskiej wierzono w boginię Bastet, którą utożsamiano z kotami, z kolei w średniowieczu czarne koty uważane były za wcielenie zła. Tak uderzając jeszcze do czarownic w formie delikatnej dygresji, czy zastanawialiście się dlaczego czarownice hodują koty czarne, a nie rude, szare, albo białe? Bo wydaje mi się, że robiły to głównie ze względów praktyczno-estetycznych! Czarownice ubierały się na czarno, a koty mają to do siebie, że zdarza im się linieć. Wyobrażacie sobie, gdyby wiedźmie ubrania pokrywała biała sierść? Czarnych kłaków przynajmniej nie widać, ale to tylko moje przypuszczenia... Wracając do roli kotów w historii; pojawiały się one w filmach, literaturze, komiksach, sztuce, a nawet polityce. Krąży nawet legenda, iż wraz ze wrzuceniem na portal społecznościowy pierwszej kociej fotografii, powstały memy internetowe.
Catzilla - kot rodem z piekła
W filmach familijnych koty wielokrotnie przestawiane są jako czarne charaktery. Z jakiegoś powodu wyrósł stereotyp kota jako istoty złej. I chociaż nie podoba mi się takie jednotorowe przedstawianie kota, to muszę przyznać, że z kotów są całkiem barwni antagoniści. Z jednej strony mogą to być zwierzęta udomowione, dbające o swoją pozycję u boku człowieka i reagujące zazdrością na każdego innego sierściucha wkradającego się w łaski ich pana. Zazdrosna i upokorzona kotka z filmu Babe - świnka z klasą była postacią epizodyczną, ale swoim krótkim występem i ogromną niechęcią do świni pasterskiej udowodniła, że jest poważnym czarnym charakterem. Trochę inaczej było ze Śnieżkiem, który na zmianę, a to próbował pozbyć się z swojego domu Malutkich, a to utrzymać w tajemnicy, obecność Stuarta, przed swoimi dachowymi kumplami. Zazdrość w filmie familijnym musi być tępiona i chyba ciężko jest sobie wyobrazić stworzenie bardziej wyniosłe i przywiązane do terytorium, a więc siłą rzeczy koty domowe mogą łatwo zostać zaadaptowane na czarny charakter.
Inaczej musi być z dachowcami. Tutaj zazdrość ustępuje ich dzikości. W ostatniej chwili przed napisaniem tego fragmentu do głowy przyszła mi Catzilla z Polowania na mysz. Imię będące nawiązaniem do japońskiego potwora nie jest przypadkowe, bo ów kociak jest mysim predatorem i uosobieniem niepohamowanej drapieżności. Większym opanowaniem oraz inteligencją, a przy tym diabolicznością wykazał się antagonista Amerykańskiej opowieści. Warren T. Rat wykorzystywał swoją umiejętność kamuflażu do zarobkowania. Bandzior potrafił bez trudu zdobyć zaufanie myszy i dzięki temu wyrobić sobie pozycję prawdziwego króla ulicy. Ze wszystkich kocich postaci jakie są mi znane Warren wylądowałby trójce najinteligentniejszych kotów.
Jeśli jednak miałbym wybrać ulubiony koci czarny charakter to sięgnąłbym do animacji Disneya Zakochany kundel i dwóch niegrzecznych kotów syjamskich. Niby animacja dla dzieci, ale jednak zło, czy ich raczej zawadiackość i psoty są w pełni groźne. Ponadto Piosenka syjamskich kotów, skomponowana i wykonana przez Peggy Lee jest jedną z najlepszych z disnejowskiej stajni.
Fritz nie stroni od imprez i seksu
Bardzo łatwo jest recytować kolejne przykłady kotów złych. Pewnie ma to związek z bardziej prawdziwym i neutralnym spojrzeniem na kota, który chodzi własnymi ścieżkami.
Stworzony w latach 60-tych przez amerykańskiego rysownika, Roberta Crumba, kot Fritz stał się uosobieniem wolnej duszy. Popularność komiksu sprawiła, że Fritz doczekał się dwóch filmów: Kot Fritz (1972) i Dziewięć żywotów kota Fritza (1974). Film o antropomorficznym kocie jest prawdopodobnie jedyną animacją dla dorosłych jaką lubię. Co ciekawe, Crumbowi, film nie spodobał się do tego stopnia, że postanowił uśmiercić postać na łamach komiksu. Fritz podobnie jak gang Tip Topa prowadził życie wolne, wbrew zakazom.
Wolność kocia, czasem jest wyborem, a czasem przymusem. W odcinku anime Pokemon - Go West Young Meowth - poznajemy historię dwóch kotowatych pokemonów Meowtha i Meowzie. Cały odcinek jest pełen retrospekcji Meowtha, który wyrusza w długą podróż w poszukiwaniu szczęśliwego miejsca. W filmie Oko kota, będącego ekranizacją opowiadań Stephena Kinga, poznajemy trzy historyjki, w które wpleciony zostaje koci obserwator. Kot (kurwa, ciągle przestawiam "o" z "t") to tajemnicza postać, która przemierza kraj w nie do końca jasnym dla widza celu, a przy okazji staje się cichym bohaterem ekranu. 
Orangey był ponoć kapryśną gwiazdą
Kot bardzo dobrze wpasowuje się w klimat grozy i niebezpieczeństwa. Jego mroczna i drapieżna natura doskonale wpasowują się w ramy horrorów. Smętarz dla zwierzaków, Ludzie-koty, Lunatycy i tak pewnie wymieniać można jeszcze długo. Może nie jestem do końca obiektywny, ale najlepszą kocią rolą w horrorze jest zdecydowanie Jonsey z filmu Obcy - ósmy pasażer Nostromo. Cały dramatyzm tej sceny: pojawiający się za plecami bohatera obcy, ciemna i odpychająca scenografia oraz przerażony Jonsey. To właśnie pupil Ripley tonuje napięcie. Nawet jeśli koty nie grają pierwszych skrzypiec w filmie to ich sam obecność w pewnie sposób ozdabia historię i nie muszą to być horrory. Na przykład w kulminacyjnej scenie w Śniadanie u Tiffany'ego, gdzie przy romantycznym pocałunku bohaterom towarzyszy rudy kot. 
Co dalej z kotami? W fikcyjnym, czy prawdziwym życiu, koty pozostaną sobą. Cichymi, subtelnymi stworzeniami, które pomimo więzi z człowiekiem pozostaną wolnymi indywidualistami.

I na koniec zdjęcie mojego starego przyjaciela, którego wspominam serdecznie do dzisiaj:

Mały 23.07.96 -11.10.02

11 komentarzy:

  1. A mi się przypominają dwa koty ze Świata Dysku (jedne był szarym kotem Niani Ogg i miał opinię zawadiaki; a drugim był Maurycy ze "Zadziwiającego Maurycego i jego uczonych szczurów", która to powieść była taką dekonstrukcją książek ze zantropomorfizowanymi zwierzętami i taka stara kreskówka "Łebski Harry".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Łebskim Harrym zupełnie zapomniałem. Lubiłem piosenkę z czołówki.

      Usuń
    2. Ja zawsze lubiłam bardziej Riff Raffa i jego kumpli, niż Harry'ego.

      Usuń
    3. Ja też. Harry wyłącznie spuszczał wszystkim łomot i tyle, a koty ze złomowiska zawsze coś ciekawego kombinowały.

      Usuń
    4. Najbardziej lubiłam Poetę. I nawet wymyśliłam Self-Inserta, który byłby jego miłością XD.

      Usuń
    5. Przeczytałbym ;)

      Ja lubiłem Poetę i Riff Raffa. Za to nie lubiłem Harry'ego i Hektora. Co do Poety wydaje mi się, że posiadał dwa imiona albo różnie tłumaczenia, bo w którymś momencie wołali na niego "Biały", było to dosłownie jeden lub dwa odcinki i wtedy też nie mówił rymem, a więc zastanawiam się, czy to nie były jakieś początkowe odcinki, które wrzucono gdzieś do środka serii.

      Usuń
    6. Podobnie było z "Inspektorem Gadżetem". W którymś momencie pojawiły się odcinki z innym dubbem, innym tłumaczeniem i jeszcze postaci miały inne imiona.

      Usuń
    7. Gadżeta nigdy nie lubiłem i raczej starałem się nie oglądać, ale pamiętam, że chyba okazjonalnie zmienili imię tego irytującego psa.

      Usuń
  2. W tym kocim zestawieniu brakuje mi tylko Garfielda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń