Filmowe klisze są bardzo wytrzymałe, bo nie da się ich przemielić przez hollywodzką maszynkę do robienia pieniędzy. Pewien porządek musi być zachowany i nie ma o co się gniewać. Czasem jednak złapię się na tym, że wyświechtana historia bawi się ze mną.
Niezapomnianym mistrzem pastiszu był Wes Craven. Jego horrory skupiały się na ogromnej ilości udziwnień i pułapek fabularnych, że aż chciałoby się rzucić tekst o niszczeniu czwartej ściany. Samą w sobie pułapkę stanowi chociażby Krzyk. W latach dziewięćdziesiątych, dawno po latach świetności slashera, Wes wyszedł z nietuzinkowym projektem będącym horrorem w horrorze. Jego wizja fabularna kilkakrotnie złamała fabularne założenia kina grozy. Zaangażowana do projektu Drew Barry Moore odegrała rolę pierwszej ofiary. I tu można powiedzieć, jak bardzo nie roztropnie było nie wykorzystać popularności aktorki, o ironio, wykorzystał twarz, która jest na plakacie reklamującym film. Craven zabawił się z nami i dał to czego nie moglibyśmy się spodziewać. Cały film jest fabularną zagadką, która bawi się z nami i nie podąża jasnymi ścieżkami. Podobnie zabawił się reżyser Korpoludków. W obsadzie tej kanibalistyczno-thrillerowo-komediowej historii przedstawił postaci dramatu Demi Moore, Eda Helmsa oraz bandę nieznanych aktorów, którzy są wyjątkowo niecharakterystyczni, mało ciekawi i tyle w temacie. Spodziewamy się jatki i szokiem jest fakt, że pierwszy głowę traci Ed Helms, dosłownie. I tyle. Nie wiem na ile rola pierwszej ofiary była mu pisana, a na ile reżyser postanowił nas zaszokować, ale tak. W historii ważniejsza jest grupa nieznanych aktorów, którzy są wyjątkowo niecharakterystyczni, mało ciekawi i tyle w temacie.
Ed i Demi |
O jacie kręcę, jeszcze muszę napisać coś o Hobbicie. Jest sobie Frodo i gra w tym filmie nauczyciela i nie czarując, jest niezadowolony z życia, próbuje napisać książkę. No, archetyp bohatera. I generalnie w szkole, w której uczy jest taka nauczycielka. W ogóle to film nosi tytuł Cooties i wspominałem o nim przy okazji jakiegoś czelendżu. Nie żeby to było jakoś istotne dla mojego wywodu, ale dzieci zmieniły się w zombie po zeżarciu przeterminowanych kurczaków. Drużyna nauczycieli z Frodo na czele staje do walki. I generalnie tam jest taka nauczycielka, do której Frodo się ślini i dla utrzymania stereotypu ona jest w związku z wuefistą, ofc wstrętny, głupi i narcystyczny typek. Wiemy, że wuefista zginie, bo jest dupkiem, a Frodo zdobędzie dziewczynę. Tak musi być. Tylko, że nie... Nauczycielka wyznaje, że kocha wuefistę mimo jego wad, a ten staje się bohaterem ratującym wszystkich przed cholernymi orkami, a Frodo... nie zostaje bohaterem.
Tyle chciałem napisać. Dla utrzymania efektu szoku u czytelnika nie robię podsumowania. Kończę ten tekst bez uprzedzenia, tu i teraz.
Ach, klisze... każdy ma swoją ulubioną. Jaką ty lubisz?
OdpowiedzUsuńChyba nie mam takiej. Może jedynie jak w tłuką szkło w filmach akcji, typu strzelają i szyba rozpada się na kawałeczki albo jak ktoś wpada do pomieszczenia przez okno.
UsuńJa też miałabym problem ze wskazaniem ulubionej, ale kocham produkcje, które łamią schematy i zaskakują. I widziałam trzy części Krzyku plus jego parodię.
Usuń