Felix czyli Jumpman |
Po latach stwierdzam, że gra sama w sobie nie jest trudna, jeśli człowiek wyuczy się pewnych ruchów, ale mimo to sprawia mnóstwo frajdy. Super Mario Bros było jedną z pierwszych (dokładnie drugą) grą w jaką pykałem na konsoli Pegasusa (nazywało się ją grą telewizyjną - taki szał). Przy okazji postanowiłem pobawić się z innymi grami z uniwersum Mariana. Myślałem, że kolejne części kultowej platformówki będą jak odgrzewany kotlet, bo ile można wprowadzić do pomysłu tak banalnego? A okazuje się, że można. Każda z części Mario (nie licząc beznadziejnego Mario is Missing!) wnosiła powiew świeżości, dużo zmian, ciekawych rozwiązań, a przy tym pozostając grą o sympatycznym hydrauliku.
Moim zdecydowanym numerem jeden okazało się Super Mario Bros. 3, które spodobało mi się dopiero przy drugim podejściu. W moim odczuciu wprowadziła największe i najfajniejsze zmiany, a wtedy byłem już po oryginale, lost levels i części drugiej. Przede wszystkim podobały mi się mapy dające graczowi możliwość wyboru kolejnych rund. W pewnym sensie gra nie narzucała następnej planszy, a pozostawiała graczowi opcje. Innym świetny rozwiązaniem były nowe power-upy. Z Mario kojarzyły mi się grzybki, kwiatki, a okazjonalnie gwiazdki. Tutaj Mario otrzymywał mnóstwo kostiumów (żabka <3) umożliwiających mu latanie, pływanie, czy pokonywanie niedostępnych terenów. Wszelkie akcesoria nie musiały być wykorzystywane od razu, co również pomagało w rozgrywce na późniejszych poziomach. Przeciwnicy, w większości, nie zmienili się od poprzedniej gry - nowością okazało się wkurwione słoneczko (Angry Sun) będące czymś w rodzaju pani chmurki. Jedynym rozczarowaniem okazały się bitwy z finałowymi bossami. O ile dotarcie do nich, niekiedy sprawiało spore trudności, to już pokonanie okazywało się zwykle formalnością. Nie mniej Super Mario Bros. 3 okazało się grą godną uwagi.
Mapka z Super Mario Bros. 3 |
Yoshi kontra Shy Guy na szczudłach |
Mam też nadzieję, że temat się spodobał, bo w planach mam jeszcze kilka podobnych...
W skrócie | |||
Super Mario | Gra Nintendo | ||
Tytuł | Data powstania | Coś tam napisałem | Ocena |
Super Mario Bros. | 1985 | Jedna z pierwszych (dokładnie druga) gier w jakie pykałem na Pegasusie. Wspaniała i po tylu latach nadal bawi. | 8/10 |
Super Mario Bros.: The Lost Levels | 1986 | Zainteresowany tytułem uznałem, że to dobra gra na odświeżenie znajomości z Mario. Ciekawe są również powody, dla których gra nie ukazała się poza Japonią. Trudna, ale nie wnosi nic nowego. | 6/10 |
Super Mario Bros. 2 | 1988 | Może to przez wysoki poziom poprzednich gier, ale to było toporne. Plus to możliwość wybrania Toada i księżniczki. | 3/10 |
Super Mario Bros. 3 | 1988 | Jak na razie najlepszy Mario. Dużo zmian, fajne power upy, wymagający przeciwnicy, mini gierki, chociaż momentami nużąca. | 8/10 |
Super Mario World | 1990 | Udana gierka, a przynajmniej takie było moje wrażenie po przejściu rozgrywki, ale coś więcej? W zasadzie nic. | 6/10 |
Mario is Missing! | 1992 | Gra edukacyjna. Nie broni się niczym. | 1/10 |
Wario's Woods | 1994 | Tetrisowa wariacja. Można dać się wciągnąć na kilka rund. | 5/10 |
Super Mario World 2: Yoshi's Island | 1995 | Prequel gry Super Mario World. Gra nie jest trudna, ale ma w sobie coś fajnego, a finałowe starcie epickie. |
8/10 |
Grafiki pochodzą z Google.
Uwielbiam tą grę, chociaż sama zbyt dużo w nią nie grałam, ale w czasach podstawówki siedząc na szkolnej świetlicy często miałam okazję oglądać jak grają inni (i kibicować im w rozgrywce).
OdpowiedzUsuń