Meg cztery miesiące temu:
dzisiaj nadrobiłam "Duchy" i zdałam sobie sprawę z tego, że Thomas jest bardzo przystojny. A on ma loczki i pumpy.
Finałowe hasło Wakacyjnego wyzwania to nocleg i tu przypadła mi wiekowa posiadłość, bo hotelem to ona jeszcze nie jest. Ma być, podejrzewam, takim z duszą.
Serial Ghosts został wyprodukowany dla BBC One w 2019 roku. Liczy trzy sezony po sześć odcinków każdy. Pobieżnie przejrzałem listę jego twórców i przyznam się, że żadnego z nich nie kojarzę. Dwa lata później serial doczekał się również amerykańskiej wersji, którą Meg zaproponowała mi jako alternatywę. Wybrałem oryginał z racji tego, że bardziej odnajduję się w brytyjskich produkcjach.
Młode małżeństwo dziedziczy ogromny dom, z którego w przyszłości planuje zrobić hotel. Pomysł ten nie podoba się jego obecnym mieszkańcom - duchom, które na przestrzeni wieków umierały w nim stając się częścią miejsca. Żywych należy wypłoszyć. I to w zasadzie streszczenie pierwszego odcinka.
Zauważyłem, że często rozmyślam o czym jest dany serial lub film nim go jeszcze obejrzę. Szukając porównań w Ghost, chciałem widzieć genialną komedię Co robimy w ukryciu? ze względu na dekoracje oraz zetknięcie postaci z przeszłości z teraźniejszością, której te nie rozumieją. Z kolei pierwsza scena pilotowego odcinka przywiodła mi na myśl niemal od razu Deadbeat i tu chyba chodzi mi o podejście do tematu zaświatów. Dalej rzucały mi się różne skojarzenia głównie z horrorami jak Inni czy Nawiedzony. Jednak nie o skojarzeniach chcę pisać.
Tworzenie tego posta zajęło mi sporo czasu, bo postanowiłem obejrzeć więcej odcinków. Pilot serialu pozostawił we mnie mieszane uczucia i dlatego zdecydowałem się sprawdzić, co Duchy mają do zaoferowania jeszcze. Najbardziej interesowało mnie jak i czy w ogóle pojawią się interakcje żywych z umarłymi.
Na tym właśnie polega żart w Ghosts: są duchy, mówią coś, a główna bohaterka usiłuje żonglować pomiędzy głupotami wygadywanymi przez martwych, a żywymi. Pytanie, czy ten dowcip jest dla mnie zabawny - nie, nie jest. Zresztą tak samo jak rutynowe wyskakiwanie przez okno lady Button czy próby wystraszenia mieszkańców. Wszystko to brzmiało jak powtórka z AHS: Hotel i to w jeszcze gorszym stylu, niż zafundował R.Murphy. Zwykle nie przeszkadzają mi schematy, ale w tej produkcji męczyły mnie bardzo.
Jeśli chodzi o bohaterów to jest ich wielu. Dwójka żywych oraz cała gromada duchów. Postaciom brakuje charyzmy, czy jakiegoś mocnego ukierunkowania przez co niespecjalnie czekałem, aż się pojawią na ekranie. I zastanawiam się, czy jest to wina ilości, czy jakości, bo zdecydowanie coś tu się nie zgrało. Cała ta zgraja jest głośna, denerwująca i nieśmieszna do tego stopnia, że czułem ogromny dyskomfort w trakcie seansu (najwięcej przysłużył się polityk i jego dziwaczne grymasy podczas prób przesuwania przedmiotów).
Pozytywnie wypadł duch harcerza, ale chyba tylko dlatego, że jako jedyny dostał odcinek o sobie (Harry'ego Hendersona i wydzierania się do księżyca nie będę liczył, bo to był moment, który mnie złamał ostatecznie) i wyróżniał się wyglądem na tle tej masy. O tym jak irytowało mnie ględzenie duchów nie chcę wspominać.
Aktorsko też nikt mnie nie powalił. Najlepiej wypadł zdecydowanie Jim Howick wcielający się w harcerza, a dalej Lolly Adefope, która potrafiła byc zabawna, a przy tym nienachalna. Miłą niespodzianką był gościnny występ Steve'a Orama (Mroczna pieśń, Turyści). Najgorzej wypadł Kiell Smith-Bynoe grający męża i trochę to szokujące, bo powinien być głównym bohaterem (obok Allison), a jest tłem.
Dla sprawiedliwości ma "jakieś tam momenty" jak oglądanie Przyjaciół i stwierdzenie któregoś z nich: "co jest zabawnego w oglądaniu ludzi na kanapie", czy aktor usiłujący zrobić wrażenie na Alison. Niestety to zdecydowanie za mało, aby mówić o produkcji, która mi się przypadła do gustu.
Serial poległ, bo nie miał aktora, który potrafiłby udźwignąć ciężar historii na swoich barkach. Teoretycznie mogła być to Kitty, ale jakoś pan scenarzysta z reżyserem nie chcą dać jej szansy. Każdy chce być tym herosem, który podniesie odcinek, ale nic z tego. Duchy gadają bzdury, do których w ogóle nie warto przywiązywać uwagi. Po pewnym czasie ten jazgot o niczym stawał się nie do zniesienia.
Czy obejrzałbym ponownie?
Nie.