Plakaty strasznie spoilerujące straszne filmy
Kino dziś wydaje się krzykliwe. Wielkie produkcje proponują humor, wartką akcję oraz efekty specjalne. Plakaty takich filmów przeważnie są bogate w detale, i przykro mi, ale niespecjalnie ładne, gdyż bardziej niż nad estetyką starają się promować tytuł znanymi twarzami. Filmy łączące ze sobą horror i sc-fi bardziej idą w kierunku nowoczesnej, głośnej reklamówki i tu chcę wyróżnić dwa tytuły.
Prometeusz Ridleya Scotta od początku miał pod górkę z widownią. Z pewnością nie pomógł jeden z plakatów wysokobudżetowej produkcji przedstawiający bohaterów na tle wybuchającego Prometeusza. Los Prometeusza jest przesądzony. Ten statek i prawdopodobnie większość załogi nie dotrwa do końca. Ale kogo to obchodzi? W końcu to i tak nie Nostromo.
O ile większość posterów 10 Cloverfield Lane oddaje fantastyczny klaustrofobiczny klimat tak wersje posterów z Japonii i Tajlandii poszły w zupełnie inną stronę. Największą siłą filmu z Mary Elizabeth Winstead była niewiadoma. Trzy osoby są zamknięte w schronie, z których jedna, szalona, utrzymuje, że Ziemię zaatakowali kosmici. I to oczywiste, że bohaterowie są zakładnikami wariata. No aż do finału zaspoilerowanego przez plakat.
Niektóre horrory po latach zyskują miano kultowych produkcji i nawet nie znając ich fabuły miłośnicy popkultury potrafią przywołać w pamięci scenki z tych filmów. Najlepszym przykładem jest Lśnienie Kubricka. Psychologiczny horror na motywach powieści Stephena Kinga przedstawia trzyosobową rodzinę w odciętym od świata hotelu Overlook. To miejsce emanujące złem, w którym powoli zatraca się głowa rodziny, Jack Torrance, ale czy to powód, aby na plakat użyczać sobie jedną z końcowych scen - Here's the Johny?
Podobnie jest z innym horrorem od Kinga - Carrie. Mamy dwie fotografie tytułowej bohaterki. Na pierwszej dziewczyna zostaje królową balu, a na drugiej skąpaną we krwi boginią zemsty. Dla pełnego obrazu mamy także hasło reklamowe zachęcające do zabrania Carrie na bal maturalny. O ile dzisiejszy widz doskonale zna historię maturzystki posiadającej psychokinetyczne zdolności niezbyt atrakcyjny poster zdradza nam tragiczny finał.
Tytuł Dom w głębi lasu mówi o horrorze zarazem wszystko i nic. To jak Teksańska masakra piłą mechaniczną, gdzie w kilku prostych słowach mamy wyłożoną filozofię filmu. I to największa pułapka, bo Dom w głębi lasu dekonstrukcje mit pokazując nam zakulisową produkcję prawdziwej makabreski. O ile plakat przedstawiający dom jako łamigłówkę niespecjalnie zdradza treść tak jeden z zagranicznych dystrybutorów postanowił zaprezentować nam kluczową scenę z filmu czyli szklane pułapki z podziemi. Na pierwszym planie główna bohaterka, a za nią wszelakie monstra.
A może jednak warto uchylić rąbka tajemnicy? Załóżmy, że film niewiele ma do zaoferowania. Za poster Absence jestem właściwie wdzięczny twórcom i z przyjemnością umieściłbym go w dziesiątce najlepszych horrorowych plakatów albo przynajmniej wyróżnił. Cenię surową stylistykę, która przez mniej rozumie więcej. Absence nie jest udanym filmem. Reżyser przez większość czasu nie potrafił zarysować historii, ale bez obawy plakat dał podpowiedź, że chodzi o ciążę i kosmitów. Podobnie jest z pozbawioną oryginalności Ma. Główna bohaterka zaprasza do swojego domu młodych nastolatków, zaprzyjaźnia się z nimi, a z czasem ujawnia swoje mordercze skłonności. Spodziewamy się zakończenia, ale samo zaprezentowanie Mamuśki w otoczeniu młodych przyjaciół to jedna z ostatnich scen filmu, w których kobieta dokonała swojej zemsty. Dzięki plakatowi wiemy jak skończą bohaterowie filmu.
Zaskakuj, zareklamuj, ale nie zdradzaj zakończenia powinno krzyczeć hasło reklamowe na pudełku dvd. Czasem twórcy zapominają o tym i chcąc dać nam fantastyczny plakat wręczają klucz do rozwiązania plot twistu. Bez czepialstwa możemy zignorować "ostatnią scenę" na wstępie lub potraktować plakat jak zagadkę przy której też można się dobrze bawić.
Fajny pomysł na temat XD.
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł;) nigdy aż tak nie zastanawiałam się nad tą kwestią. Praktycznie wszystkie filmy, które opisałeś, widziałam. Na szczęście były to ich inne wersje, nie zdradzające aż tak fabuły, jak z japońską wersją plakatu "10 Cloverfield Lane". Gdybym wcześniej go zobaczyła, to... no, film od razu utraciłby punkty, gdyż najważniejszy w nim były tajemnica i suspens! Napięcie fabularne było nie do zniesienia, a świadomość, że taki plakacik może to wszystko popsuć, jest straszna. Nigdy nie zastanawiałam się nad plakatem do "Carrie", gdyż znałam wcześniej powieść Kinga. Jednak teraz myślę, że dla świeżego widza byłby to mocno psujący zakończenie widok.
OdpowiedzUsuń