Program powstał w oparciu o brytyjski format Kitchen Nightmares. Pierwsza edycja wystartowała w 2010 roku i do dzisiaj produkcja liczy sobie 14 sezonów. Ile jeszcze edycji przed nami? Trudno powiedzieć, ale chciałoby się zapewnić, że tyle, ile restauracji wzywających na pomoc charyzmatyczną Magdę Gessler. Sam byłem wiernym widzem w pierwszych edycjach, teraz odcinki oglądam raczej sporadycznie. Mimo wszystko jest kilka odcinków, które pozostały mi w pamięci i do których mógłbym z chęcią powrócić.
Zaznaczam, że są to wyłącznie moje opinie o odcinkach i przeprowadzanych w nich rewolucjach, a nie ocena restauracji czy osób w nich pracujących.
Kuchenne rewolucje - moje ulubione odcinki
Franc Josef
(sezon 1, odcinek 3)
Kuchenne rewolucje oglądam przede wszystkim dla emocji, a nikt ich nie potrafi wzbudzać tak, jak Magda Gessler. Tu krzyknie, tam rzuci talerzem, jeszcze gdzieś coś powie. Dla widzów zabawa jest przednia, a dla restauratorów spotkanie z nią często oznacza sprawdzian z odwagi, nerwów i bolesnej krytyki (nie twierdzę, że prowadząca ma zawsze rację). Ogromne stężenie emocji miała w sobie katowicka restauracja Franc Josef. Sam budynek spodobał mi się jeszcze przed rewolucją. Wchodząc faktycznie miało się wrażenie pobytu w restauracji, a nie knajpy z pizzą. Sytuacja wydawała się nieciekawa, a kolejne problemy wychodził na wierzch. Nieskoordynowany zespół, znikający szef, problemy z kartą... Fajnym bohaterem odcinka okazał się młody kucharz. Magda uznała rewolucję za udaną, ale nawet to nie pomogło restauracji, która ponoć została ostatecznie zamknięta.
Ania z Zielonego Wzgórza
(sezon 4, odcinek 5)
Ten odcinek zapamiętałem z kilku powodów: nazwa restauracji, wystrój, umiejscowienie w Paryżu Śląska oraz właścicielka. Pani Ania, zagorzała miłośniczka serii książek o Ani z Zielonego Wzgórza, stała się bohaterką odcinka. Dzięki niej ten odcinek był po prostu genialny! Potyczki z Magdą Gessler, sprawa zmiany wystroju i nie do końca jasna sytuacja z właścicielem sprawiły, że odcinek został w mojej pamięci na bardzo długo.
Stella Cafe
(sezon 4, odcinek11)
Magda Gessler trafiła do restauracji w Lęborku o nazwie Stella Cafe. Miejsce w sumie ładne, zarządzane przez matkę (od strony marketingu) i syna (odpowiedzialnego za kuchnię). Od samego początku było mnóstwo krzyków i złości. Nie dziwię się Magdzie
Gessler, bo jednak podawać gościowi makaron ugotowany kilka dni
wcześniej to już mocna przesada. Prowadząca program wierzy w syna właścicielki i z nim stara się ustalić nowe zasady w restauracji. Wszystko zmierza ku dobremu zakończeniu, gdy okazuje się, że miejsce zostaje zamknięte przez komornika. To był przykry finał rewolucji. Odcinek ma gorzko-słodkie zakończenie. Stella Cafe nie udało się uratować, ale udało się pomóc synowi właścicielki i znaleźć zatrudnienie w restauracji, w której wcześniej przeprowadzała rewolucję.
Ąka
(sezon 6, odcinek 5)
To nie był jakiś wyjątkowy odcinek i głównie zapamiętałem go dzięki oryginalnej nazwie. Magda Gessler przybyła do miejsca prowadzonego przez dwie koleżanki. Restauracja w Lublinie przywodziła na myśl zakurzony antykwariat i chyba się nawet nazywała przed rewolucją Antykwariat. Rewolucja zmieniła miejsce w łąkę ozdobioną kwiecistymi malunkami pracowników. Nad "łąkową" kuchnią pieczę powierzono babci jednej z właścicielek, a firmowym znakiem miejsca zostały kolorowe zupy. Odcinek był bardzo wesoły, uczestniczki uśmiechnięte i sympatyczne. Od początku do końca trzymało się kciuki za powodzenie rewolucji i... wszystko skończyło się dobrze.
Stary Kredens
(sezon 7, odcinek 15)
Restauracja w Sanoku prowadzona przez sympatyczne małżeństwo. Sam odcinek nie miał w sobie nic nadzwyczajnego. Jego największą zaletą były zmiany, jakie zaprowadziła Magda Gessler. Przede wszystkim doprowadziła do kompromisu, tworząc dwie karty: dla niej i dla niego. Wnętrze podobało mi się jeszcze przed rewolucją, ale po zyskało dodatkowy urok. Na ścianach zawieszono fotografie właścicieli i pracowników z rodzinami w "dawnym stylu", co nadało miejscu rodzinnego klimatu. Uważam, że to była jedna z najlepiej zorganizowanych rewolucji. Było jeszcze więcej godnych polecenia odcinków pełnych dramy, szaleństwa, świetnych pomysłów, ale kto by to zliczył?
Grafika z Google.
Moje ulubione odcinki są zupełnie inne. Najbardziej chyba lubię odcinek Tawerna (odcinek 14, sezon 8), bo kuchnia z potencjałem, a właściciel śmieszny.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nawet kojarzę ten odcinek? To może przy okazji zapytam, czy trafiłaś kiedyś do jakiejś restauracji po rewolucji?
OdpowiedzUsuńTak, byłam w restauracji U Zosi w Szczawnicy (w 1 sezonie to było). Generalnie odeszli od tej wersji w stylu Gessler (czyli jak góry, to musi być po góralsku) i bardzo się cieszę, bo mogłam tam zjeść dobre, włoskie żarcie, a w górach generalnie ciężko dostać coś, co nie ocieka tłuszczem.
UsuńO, wpis o ulubionych odcinkach Rewolucji, fajnie. Większość pamiętam, ale tego odcinka z komornikiem w ogóle nie kojarzę. Chyba trzeba będzie obejrzeć.
OdpowiedzUsuńJa lubię odcinki z dramami, bo w końcu na tym polega ten program. Gotowania jest znikoma ilość, zwłaszcza w nowych sezonach, więc przynajmniej zostają dramy.
Chciałem sobie przypomnieć odcinek z komornikiem, ale niestety został usunięty.
UsuńFranc Josef to moj ulubiony odcinek , ale wtedy mam wrazenie , ze troszke innna formule mialy te starsze odcinki -takie bardziej naturalnie wszytko wychodzilo
OdpowiedzUsuńaktualnie sztucznie i za duzo rezyserii ....
Gessler u Wojewódzkiego twierdziła, że nic nie jest wyreżyserowane i że nawet nie mówią jej wcześniej rzeczy o knajpie, do której jedzie.
UsuńTo prawda. Jakiś czas temu czytałem wywiad z właścicielem knajpy po rewolucjach i twierdził, że nie ma tam reżyserii. Jedynie podczas "wyjść integracyjnych" Magda kontroluje czas takiej zabawy.
UsuńCo do tego, że nie ma pojęcia o knajpie przed przyjazdem to jestem trochę zaskoczony, bo jakieś informacje powinna mieć, żeby wiedzieć z czym ma przyjemność i jak to ogarnąć.
A ja myślę, że lepiej jak nie ma tych informacji, bo wtedy zdobywa je bezpośrednio od ludzi w knajpie i jest ciekawie.
Usuń